Pamiętacie jeszcze Pedro Henrique? Całkiem prawdopodobne, że tak, bo minął ledwie rok od momentu, gdy opuścił Ekstraklasę. Brazylijski napastnik ewidentnie jednak nie liczy godzin i lat. Właśnie zalicza trzeci klub od czasu wyjazdu z Polski. Zresztą — próbował nad Wisłę wrócić.
Gdy Radomiak rok temu sprzedawał Pedro Henrique za 850 tysięcy euro, głowiono się nad tym, dlaczego nie sięgnął po niego żaden inny polski klub. Napastnik miał wówczas na koncie osiem goli, cztery asysty oraz rekord słupków i poprzeczek ustrzelonych w pojedynczym sezonie. A to wszystko w jedną rundę! W dodatku cena za niego nie była wygórowana — Zieloni pilnie potrzebowali pieniędzy i tak jak stało się to z Leonardo Rochą, obniżyli oczekiwania do mniej niż miliona euro.
Polskie kluby nie zainteresowały się jego transferem wtedy, nie zainteresowały się nim także teraz. Według naszych informacji Pedro Henrique był zimą oferowany zespołom z Ekstraklasy, ale nikt nie podjął tematu.
Transfery. Pedro Henrique chciał wrócić do Ekstraklasy
Pierwszym klubem, który zaliczył Pedro Henrique po wyjeździe z Polski, było chińskie Wuhan Three Towns. Na Dalekim Wschodzie strzelił łącznie czternaście bramek i po pół roku znów ruszył w świat. Kupił go Khor Fakkan SSC, zespół ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Cała transakcja ucieszyła ludzi w Radomiu: dzięki niej zarobek na piłkarzu urósł do miliona euro z haczykiem. Inna sprawa, że Radomiak nie zobaczył jeszcze połowy tej kwoty, bo klub z Wuhan spóźnił się z wpłatą kolejnej raty i nie odpowiada na wezwania FIFA.
Brazylijczyk bardzo szybko jednak opuszcza Dubaj. Chińskie media informują, że porozumiał się z beniaminkiem tamtejszej ligi, Yunnan Yukun. W ostatnim czasie jego agenci intensywnie szukali mu nowego pracodawcy. Z naszych ustaleń wynika, że menedżerowie próbowali znaleźć mu klub w Polsce. Pedro Henrique był wysyłany do różnych klubów Ekstraklasy, jednak nikt nie zainteresował się piłkarzem, który jeszcze niedawno pokazał się nad Wisłą z dobrej strony.
Pedro Henrique był napastnikiem ponadprzeciętnym. Gra w powietrzu, kontakty z piłką w polu karnym, strzały — w tym przewyższał Ekstraklasę. Gdyby tylko głowa dojeżdżała…
Dlaczego napastnik nie wrócił na polskie boiska? Po pierwsze, choć Khor Fakkan chciał się go pozbyć, to oczekiwał za niego pieniędzy, żeby odzyskać chociaż część zainwestowanych środków. Kwota znów jednak oscylowała w okolicach maksymalnie miliona euro, więc to jeszcze dałoby się przełknąć. W Ekstraklasie są jednak świadomi tego, z jakiego powodu Henrique urządza sobie wędrówkę po klubach.
Tak w Wuhan, jak i w ZEA, zyskał łatkę rozrabiaki, zawodnika niełatwego w prowadzeniu, niezbyt profesjonalnego. W Radomiu zresztą też zdarzały mu się wybryki. Po środowisku takie rzeczy szybko się rozchodzą, więc nic dziwnego, że polskie kluby nie były chętne, żeby podjąć ryzyko i zapłacić większe pieniądze (plus sporą pensję) za piłkarza, z którym mogłoby być więcej kłopotów niż pożytku.
Zresztą, mamy przecież Pedro Henrique w domu. Pedro Henrique Perottiego.
WIĘCEJ O TRANSFERACH:
- Cracovia szuka stopera. Znamy kolejnego kandydata [NEWS]
- Problem Widzewa Łódź. Będzie awaryjny transfer? [NEWS]
- Król strzelców drugiej ligi znalazł nowy klub. Nietypowe testy medyczne
- Jagiellonia wciąż szuka następcy Nene. Leon Flach nim nie będzie
- Zmiany w Wiśle Płock. Odejdzie dwóch obrońców [NEWS]
- Rośnie zainteresowanie piłkarzem Stali Rzeszów. Pytają dwa kluby z Ekstraklasy
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix