Niełatwy jest żywot dużego klubu piłkarskiego. W polskich warunkach definicję takiej marki spełnia Lech Poznań, który natknął się przez to na nietypowy problem. Przy okazji transferu nowego zawodnika przygotowano niespodziankę, której nie udało się utrzymać w tajemnicy, bo zbyt wielu kibiców zaczęło interesować się „zbiegowiskiem”.
Lech Poznań przygotował sympatyczną i nietypową akcję z okazji transferu Rasmusa Carstensena. Wypożyczenie Duńczyka z FC Koeln zostało ogłoszone w przerwie sparingowego meczu Kolejorza z bułgarskim Botewem Płowdiw. Transmisję z tego spotkania przeprowadzał klubowy kanał na YouTube, który w pewnym momencie wyemitował ‘program’ „Nasz News”. Pracownicy mediów Lecha odegrali rolę reporterów polujących na nowego zawodnika na lotnisku.
[NASZ NEWS] Warto śledzić nasze transmisje 👀 pic.twitter.com/WEc7ohmG3V
— Lech Poznań (@LechPoznan) January 16, 2025
Wyszło ciekawie, niesztampowo, odświeżająco. Całość nagrano rzecz jasna trochę wcześniej, gdy Carstensen faktycznie do Poznania przyleciał. I właśnie tu pojawił się problem.
Lech Poznań nagrał Rasmusa Carstensena na lotnisku. Kibice zrobili zdjęcia i media odkryły, kim jest
W klubie temat transferu Rasmusa Carstensena trzymano pod kluczem, tajemnica była większa niż zwykle, żeby nie spalić pomysłu na ciekawą prezentację. Prawie się udało, ale tylko prawie — kilka godzin przed emisją klipu personalia nowego nabytku odkryli dziennikarze Meczyków. Normalna sprawa, dziennikarze wykonali swoją robotę, brawo dla nich. W „Oknie Transferowym” Tomasz Włodarczyk pokazał zdjęcie z lotniska, na którym widzimy nowego piłkarza Lecha z plecakiem FC Koeln.
To w ten sposób media wpadły na trop Duńczyka i w końcu odkryły, kim właściwie jest. W Poznaniu śmieją się, że plan nie wypalił, bo Lech ma… zbyt wielu kibiców. Gdy po lotnisku zaczęli kręcić się ludzie z biura prasowego klubu, zbiorowisko przyciągnęło uwagę tak wielu osób, że dzień przed ogłoszeniem transferu zdjęcia Carstensena krążyły już wszędzie, tak samo zresztą, jak i teorie o tym, kogo właściwie ściąga Kolejorz. Nawet do nas dotarły plotki o nowym obrońcy — do weryfikacji podrzucono nam nazwisko piłkarza, który właśnie wylądował na Ławicy, choć akurat był to błędny strzał.
Chciał rzucać futbol, kilka lat później był w Bundeslidze. Carstensen i jego historia
Takie niespodzianki w przeszłości już się udawały. Wszyscy pamiętamy chyba, jak Pogoń Szczecin ogłosiła powrót Kamila Grosickiego. W mediach nie pojawiło się choćby pół informacji o planach na taki ruch. Gdy sprawę domknięto, piłkarz pojawił się na murawie wypełnionego po brzegi stadionu, samemu obwieszczając dobrą nowinę.
Akcja klubowych mediów Lecha i tak wypadła pozytywnie, spotkała się z dobrym odbiorem i docenieniem pomysłu. Niemniej słyszymy, że powtórki z nagrań na lotnisku nie będzie, bo jeśli niespodzianka ma się udać, trzeba wpaść na rozwiązanie, które nie sprawi, że w moment uwaga całego piłkarskiego środowiska w Poznaniu zostanie skierowana na poszukiwania tajemniczego nowego zawodnika. Uważamy jednak, że seria „Nasz News” ma na tyle duży potencjał, że nie należy jej kasować po pilocie, zwłaszcza tak udanym.
Po prostu następnym razem ogarnijcie chłopakowi plecak z motywem Disneya!
WIĘCEJ O TRANSFERACH: