Wszyscy kibicujący Juventusowi, nawet gdy ich ulubieńcy strzelili gola Atalancie, obawiali się, że i tak niedługo później stracą bramkę. Trudno się temu dziwić, bo nikt w czołowych ligach Europy nie remisuje równie często, co zespół z Turynu. I tak właśnie się stało – Juventus wygrywał w Bergamo, ale później jego obrońcy popełnili błąd i 13. podział punktów w obecnych rozgrywkach stał się faktem. Gościom nie grało się dzisiaj łatwo, a szczególnie jednemu z nich, który przez cały mecz nieprzypadkowo był wygwizdywany i obrażany.
Juventus w tym sezonie to jedna z najdziwniejszych drużyn w czołowych ligach europejskich. Niby w 20 kolejkach Serie A nie doznał porażki, co można by uznać za znakomity wynik, ale jednocześnie ma na koncie aż 13 remisów. To statystyka bez precedensu. Dziś wydawało się, że może być pięknie, ale skończyło się tak, jak najczęściej się kończy. Tylko punktem na koncie.
Wygwizdywany
Niby to gospodarze lepiej zaczęli ten mecz, ruszyli do przodu, ale w pierwszej połowie to Juventus stworzył lepsze okazje. A najgroźniejszy był ten, którego na stadionie w Bergamo niemiłosiernie wygwizdywano.
Gdy Teun Koopmeiners dochodził do piłki, nie miał łatwego życia.
Kiedy Holender w doliczonym czasie gry pierwszej połowy wykonywał rzut rożny, w jego stronę leciały różne drobne przedmioty.
“Koop, fuck off” – to jeden z transparentów, wywieszonych na stadionie. Raczej nie trzeba tłumaczyć.
Transparent poświęcony Koopmeinersowi
Ale to on, były zawodnik Atalanty, który po ubiegłym sezonie w zasadzie wymusił transfer do Turynu, po 20 minutach świetnie zabrał się z piłką i mógł zdobyć bramkę. Później Koopmeiners musnął piłkę po dośrodkowaniu, ale dobrze zachował się bramkarz Atalanty, Marco Carnesecchi. W drugiej połowie Holender zostanie znów bohaterem, gdy wybije piłkę, zmierzającą w stronę bramki jego drużyny. Gospodarze w pierwszych 45 minutach grali nieco chaotycznie, a jeżeli ktoś tworzył lekkie zagrożenie pod bramką Juve, to przede wszystkim Ademola Lookman.
W końcu trafili
Druga część meczu to między innymi szalona 50. minuta. Najpierw po rzucie rożnym piłkarze Juventusu trafili w słupek i doszło do wielkiego zamieszania pod bramką Atalanty. Chwilę później zespół z Bergamo wyszedł z kontrą: Mario Pasalić pomknął z piłką w stronę bramki Juventusu, ale uderzył niecelnie. W końcu ataki gości przyniosły skutek – po akcji lewą stroną do siatki Atalanty trafił… obrońca, Pierre Kalulu. Gospodarze próbowali odpowiedzieć i rzucili się do ataku. Mieli swoje okazje, strzelali z pola karnego, ale nieskutecznie. Do czasu. W końcu strzałem głową wyrównał Mateo Retegui. Później oglądaliśmy wymianę ciosów – szanse miały oba zespoły, ale nikt w tym świetnym, widowiskowym spotkaniu nie trafił już do siatki.
Atalanta, którą od lat prowadzi z sukcesami Gian Piero Gasperini (był kiedyś trenerem Thiago Motty, prowadzącego dziś Juventus, w Genoi), zajmuje trzecie miejsce w Serie A. Juventus jest piąty. Najwyższe miejsca zajmują Napoli i Inter, które w pięciu swoich ostatnich meczach wygrały wszystko.
Atalanta Bergamo – Juventus 1:1 (0:0)
- 0-1 – P. Kalulu 54′
- 1-1 – M. Retegui 78′
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Oto smutne twarze przepisu o młodzieżowcu
- Co za historia – od Białorusi do Manchesteru City
- Minuty w raju. Zapomniane polskie historie w Lidze Mistrzów
Fot. Newspix