Reklama

Błąd Skorupskiego, wielkie emocje w końcówce. Bologna zremisowała z Romą

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

12 stycznia 2025, 20:32 • 5 min czytania 0 komentarzy

Starcie Bolonii z Romą teoretycznie mogło być zapowiadane jako “polski mecz” w Serie A, ale w praktyce wyszło jednak trochę inaczej. Na murawie od pierwszych minut zameldował się bowiem tylko Łukasz Skorupski, natomiast Kacper Urbański i Nicola Zalewski musieli się zadowolić obecnością na ławce rezerwowych. Spotkanie jako takie jednak nie zawiodło i dostarczyło masy wrażeń. Ostatecznie Bologna podzieliła się z Romą punktami po remisie 2:2, a wspomniany Skorupski niestety nie popisał się przy pierwszym trafieniu dla gości.

Błąd Skorupskiego, wielkie emocje w końcówce. Bologna zremisowała z Romą

Ranking Polaków w Serie A za rundę jesienną. Tak źle nie było od kilku lat

Wyrównana pierwsza połowa

To nie jest udany sezon zarówno dla Bolonii, jak i dla Romy. Gospodarze w poprzedniej kampanii, jeszcze pod wodzą Thiago Motty, byli wielką rewelacją włoskiej ekstraklasy i wywalczyli sobie udział w Lidze Mistrzów, lecz z Vincenzo Italiano na ławce trenerskiej drużyna wyraźnie spuściła z tonu. Choć trzeba zaznaczyć, że w ostatnich tygodniach Bologna całkiem solidnie zapunktowała w Serie A i przed dzisiejszym meczem traciła już tylko osiem punktów do czwartego w tabeli Lazio, mając o trzy rozegrane mecze mniej. Znacznie gorzej to wygląda w Champions League, gdzie Rossoblu zgromadzili zaledwie dwa oczka po sześciu spotkaniach. Widać więc, że ekipy ze Stadio Renato Dall’Ara w jej obecnym kształcie nie stać jeszcze na skutecznie łączenie rywalizacji na krajowym podwórku z występami w LM.

Z drugiej strony, wojująca ze średnim skutkiem w Lidze Europy Roma pewnie chciałaby mieć podobne zmartwienia. Stołeczną ekipą od dwóch miesięcy dowodzi Claudio Ranieri, a więc już trzeci szkoleniowiec w chaotycznym sezonie 2024/25. 73-latek, który dla drużyny z Wiecznego Miasta zrezygnował z zasłużonej emerytury, może być zadowolony z postępów, jakie uczynili jego podopieczni na przestrzeni ostatnich tygodni. Świadczy o nich między innymi triumf nad Lazio w Derby della Capitale. Ale to jeszcze nie czas, by odkorkowywać szampana. Do rywalizacji z Bolonią rzymianie przystępowali jako dziesiąty zespół w tabeli Serie A.

Taka pozycja nikogo na Stadio Olimpico nie satysfakcjonuje. Roma marzy co najmniej o wspinaczce do TOP6.

Reklama

Dlaczego kibice Romy uwierzyli, że 73-letni Ranieri wyciągnie klub z kryzysu?

Chociaż początek dzisiejszego spotkania niczego dobrego dla Romy nie zapowiadał. Gospodarze natychmiast rzucili się podopiecznym Ranieriego do gardła, spychając ich do bardzo głębokiej, momentami wręcz rozpaczliwej defensywy. Problem w tym, że tej miażdżącej przewagi nie udało się przekuć na choćby jedną bramkę, no a po jakimś czasie Bologna siłą rzeczy musiała nieco przyhamować, by zachować trochę energii na pozostałą część meczu. Roma skrzętnie ten moment przestoju u gospodarzy wykorzystała, przejmując inicjatywę. W efekcie to przyjezdni nagle zaczęli być znacznie bliżej otwarcia wyniku. Wydawało się nawet, że jeszcze w pierwszej połowie należał im się rzut karny, ale sędzia Rosario Abisso nie wskazał na jedenasty metr, a VAR nie zasugerował mu, że należy zmienić w tej sytuacji decyzję.

Generalnie mecz śledziło się naprawdę z dużą przyjemnością, choć oczywiście wciąż mieliśmy z tyłu głowy nadzieję, że po przerwie większą rolę w tym widowisku odegrają reprezentanci Polski, bo – co tu kryć – głównie dla nich tę transmisję odpaliliśmy.

Dwa rzuty karne po przerwie

Potwierdziła się niestety stara jak świat przestroga, by uważać na swoje pragnienia, bo jeszcze mogą się spełnić. W 58. minucie spotkania polski piłkarz faktycznie znalazł się w centrum uwagi, ale na pewno nie w taki sposób, jakiego byśmy sobie życzyli. Mianowicie Łukasz Skorupski nie popisał się przy strzale Alexisa Saelemaekersa z dalszej odległości i przepuścił do siatki piłkę, którą powinien bez większych trudności odbić.

Nie był to wielbłąd 33-latka, ale – co ty kryć – jednak wyraźna pomyłka.

Reklama

Tylko że Roma, zamiast pójść za ciosem, zaraz po zdobytej bramce pozwoliła rozjuszonym gospodarzom na przeprowadzenie kolejnej ofensywnej nawałnicy. No i tym razem nie skończyło się już tylko na niegroźnych uderzeniach i podbramkowym zamieszaniu. Bologna natychmiast przeszła do konkretów. Już w 61. minucie Rossoblu cieszyli się z wyrównującego gola, gdy futbolówkę do siatki skierował Thijs Dallinga. A parę chwil później podopieczni Vincenzo Italiano byli już na prowadzeniu, gdy z rzutu karnego do siatki trafił Lewis Ferguson. Totalnie się posypała defensywa rzymian i to tuż po tym, jak zdawali się przejmować kontrolę nad spotkaniem.

Na tym się jednak emocje w dzisiejszym meczu wcale nie zakończyły.

Roma do samego końca szukała drugiej bramki i ostatecznie ją znalazła, zresztą w aurze wielkich kontrowersji. W doliczonym czasie gry ręką we własnym polu karnym – dość pechowo, ale jednak ewidentnie – zagrał bowiem Jhon Lucumi, a sędzia po konsultacji z VAR-em i obejrzeniu całego zajścia na monitorze postanowił podyktować jedenastkę dla zespołu z Wiecznego Miasta. Do piłki podszedł Artem Dowbyk, który – choć wcześniej prezentował się raczej kiepsko i zdawał się oddychać rękawami przez całą drugą połowę – bez problemu zmylił Skorupskiego i skierował piłkę do bramki, wyszarpując punkt z gardła Bolonii. Gospodarze kipieli z frustracji i nie przestawali użerać się z arbitrem w poczuciu głębokiej niesprawiedliwości, ale czasu na ripostę już nie otrzymali.

Sędzia nie pozwolił im nawet na wznowienie gry od środka, po prostu zakończył mecz.

***

Chyba żadna z drużyn nie może być z tego rezultatu w pełni zadowolona, ale przebieg końcówki z pewnością wygenerował większą frustrację wśród graczy Bolonii. Jeśli zaś chodzi o polskie akcenty, to stanęło na niezbyt udanym występie Skorupskiego i paru minutach Zalewskiego. Urbański nie podniósł się z ławki.

BOLOGNA FC – AS ROMA 2:2 (0:0)

  • 0:1 – Saelemaekers 58′
  • 1:1 – Dallinga 61′
  • 2:1 – Ferguson 65′ (karny)
  • 2:2 – Dowbyk 90+7′ (karny)

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...