Łukasz Piworowicz wziął udział w programie “Odliczanie do Ekstraklasy” na kanale Weszło TV. Dyrektor sportowy Piasta Gliwice wypowiedział się na temat ostatnich transferów klubu, które zostały przeprowadzone mimo zadłużenia.
Pomimo ogromnego wsparcia przez miasto, Piast Gliwice zmaga się z dużym zadłużeniem. Wydaje się, że w takiej sytuacji najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłoby ograniczanie kosztów. Klub postanowił jednak pójść inną drogą i przeprowadzić dwa luksusowo wyglądające transfery, takie jak Erik Jirka oraz Akim Zedadka z LOSC Lille. Zdaniem dyrektora sportowego Łukasza Piworowicza ci zawodnicy wzmocnili zespół, aby zwiększyć szansę na utrzymanie w Ekstraklasie, co pozwoli zachować obecne przychody.
– Przede wszystkim trzeba podkreślić, że to całkowite niezrozumienie sytuacji. Latem napotkaliśmy duże zadłużenie, było ono wyższe niż roczny przychód klubu. Pieniądze, które miasto zdecydowało się nam pożyczyć, to tylko pewna część. My staramy się zorganizować inną część. Pieniądze z miasta są przeznaczane na załatanie długów. Obecne transfery wykonaliśmy za pieniądze zaoszczędzone latem w pierwszym zespole. Jak łatwo policzyć z Piasta odeszło 12 zawodników, a przyszło sześciu, więc udało się nam pozyskać pewne oszczędności – ocenił Piworowicz, po czym dodał.
– Jedną ze strategii jest niezaciąganie nowych zobowiązań. Jeśli jednak Piast spadnie z Ekstraklasy i straci przychody wynikające z tytułu występowania w Ekstraklasie, będzie bardzo trudno spiąć ten budżet na poziomie pierwszej ligi. I tutaj jest pytanie czy nie warto dorzucić do budżetu dodatkowych dwóch czy pięciu procent i zakontraktować za korzystne pieniądze dwójki solidnych zawodników jak na nasz poziom, aby dać sobie dużo większą szansę na zachowanie przychodów na poziomie 30-40% dla rocznego budżetu.
Stagnacja
Zdaniem Łukasza Piworowicza w Gliwicach nic nie zmieniło się przez ostatnie siedem lat, a klub nie wykorzystał należycie sukcesu sportowego, jakim było zdobycie mistrzostwa Polski. Widać to zarówno po wynikach sportowych, jak i finansowych.
– Piast nie poradził sobie z sukcesem sportowym, który odniósł kilka lat temu. Za tym nie poszedł w najmniejszym stopniu rozwój klubu. W rozmowie z dyrektorem Masłowskim temat rozwoju klubu pojawił się jako kluczowy. Tutaj przez siedem ostatnich lat nic kompletnie się nie wydarzyło. To skala zadania, jaka stoi przed nami dzisiaj. Rozwój tego klubu na wielu obszarach jest dla nas kluczowy. Tematów, które wymagają interwencji, jest bardzo wiele – powiedział dyrektor sportowy Piasta Gliwice.
– Jeżeli ktoś śledzi wyniki Piasta Gliwica, to w 14 ostatnich meczach Piast w regulaminowym czasie gry zwyciężył w jednym spotkaniu. Jeśli się to przełoży na naszą obecną sytuację ligową, to obudzimy się w czerwcu w pierwszej lidze. Ten zespół ma określone mankamenty, swoje problemy. Było to wymuszone sprzedażą kluczowych piłkarzy, takich jak Ariel Mosór czy Michael Ameyaw. Do tego doszły kontuzje i finalnie tych problemów była masa – podsumował.
Problemy finansowe
Ciągłym problemem Piasta pozostają finanse. Według raportu Grant Thorton na pensje gliwiczanie wydawali 24,6 mln zł, czyli o półtora miliona mniej niż mistrzowska Jagiellonia Białystoka. Był to jedenasty budżet płacowy w Ekstraklasie.
– Przyszedłem do klubu i zastałem sytuację, w której Piast wydaje więcej, niż zarabia. W dłuższej perspektywie to nie do zaakceptowania. Wiemy, że w czerwcu znowu zanotujemy stratę. Kontrakty zostały zawarte na rok. Nie mamy możliwości ich zmienić. Przygotowaliśmy plan naprawczy, który realizujemy i który według nas przyniesie moment, w którym budżet będzie się bilansował – zareagował na te dane Piworowicz, który musi sprzątać trupy z szafy po poprzedniej władzy. Do Gliwic wrócił bowiem w lipcu zeszłego roku.
Obecnie Piast Gliwice zajmuje 11. miejsce w tabeli Ekstraklasy, jednak ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Odstawieni, niechciani, kontuzjowani. Odeszli z Ekstraklasy za wielką kasę, teraz rozczarowują
- To się dzieje naprawdę. Szczęsny jedną nogą w El Clasico
- Nieoficjalnie: Raków ma nowego napastnika!
- Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?
Fot. Newspix