Reklama

Napoli rozbija Fiorentinę i pokazuje, że nie trzeba ładnie grać, aby zostać mistrzem

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

04 stycznia 2025, 20:28 • 5 min czytania 0 komentarzy

W piłce nożnej przyzwyczailiśmy się do tego, że drużyny grające w cyniczny sposób nie są zbyt lubiane, jednak kiedy wyniki się zgadzają, trenerzy mogą co najwyżej posłać szyderczy uśmiech w kierunku swoich krytyków. We Włoszech lata temu utarł się slogan, że mistrzostwo zdobywa się defensywą. Wydaje się, że Antonio Conte zbudował drużynę, którą stać na to, aby powalczyć o scudetto. Prowadzone przez niego Napoli, mimo kiepskiej gry w pierwszej połowie, pokonało na wyjeździe Fiorentinę aż 3:0 i odniosło szóste zwycięstwo w ostatnich siedmiu kolejkach Serie A. Azzurri rozpoczynają nowy rok jako lider Serie A i coraz mocniej rozbudzają apetyty swoich kibiców.

Napoli rozbija Fiorentinę i pokazuje, że nie trzeba ładnie grać, aby zostać mistrzem

W bieżącym sezonie Serie A kibice przekonali się o tym, że wyniki Napoli prezentują się znacznie lepiej niż wskazuje na to gra. To zespół, który bazuje przede wszystkim na szczelnej obronie, szybkich kontratakach oraz chęci tworzenia sobie sytuacji bramkowych tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. W spotkaniu z Fiorentiną konsekwentne realizowanie planu meczowego przyniosło zaskakująco pozytywny skutek. Długimi fragmentami Fiorentina była stroną inicjującą i wydawało się, że zasługuje na więcej, mimo to goście z Neapolu zakończyli to spotkanie efektownym zwycięstwem. Niedawno Antonio Conte powiedział, że zakończenie sezonu w pierwszej czwórce traktuje jako plan minimalistyczny, a takie go nie interesują. Widać, że nie rzuca słów na wiatr.

Papszunizacja Neapolu

W ostatnich latach Napoli kojarzyło się przede wszystkim z efektowną piłką, atakiem pozycyjnym oraz częstym tworzeniem sytuacji bramkowych. Konsekwentna wiara w ten styl po długich oczekiwaniach przyniosła tytuł mistrzowski. Wszyscy dobrze wiemy jednak, co wydarzyło się w zeszłym sezonie i jak bardzo ten zespół potrzebował wstrząsu. Po tym, jak Azzurri zakończyli rozgrywki na 10. miejscu, nikt nie miał wielkich oczekiwań co do pierwszego sezonu Antonio Conte. Utytułowany szkoleniowiec miał przede wszystkim wskrzesić w piłkarzach entuzjazm i sprawić, że drużyna powalczy o awans do Ligi Mistrzów.

Długo dyskutowano na temat tego, że ofensywny styl gry tak bardzo zakorzenił się pod Wezuwiuszem, że defensywny trener w tym miejscu nie ma racji bytu. Świadczy o tym posiadanie wielu technicznych zawodników w składzie, takich jak Lobotka, Di Lorenzo, Kwaracchelia czy Neres. Okazało się, że Conte błyskawicznie potrafi wymyślić recepturę magicznego eliksiru, po którego wypiciu zespół prezentuje się tak, jak chce szkoleniowiec. Rok temu jednym z największych problemów Napoli była obrona – zespół stracił 48 bramek i pod tym względem plasował się w drugiej połowie tabeli. Teraz po 19. kolejce Serie A Partenopei stracili zaledwie 12 goli, co sprawia, że są najlepszą defensywą w ligach TOP5.

Oglądając mecz z Fiorentiną można odnieść wrażenie, że Azzurri wprowadzili swojego przeciwnika w pewną grę. W pierwszej połowie to Viola miała znacznie więcej z gry i mimo że Napoli prowadziło, to jego styl gry mógł budzić sporo wątpliwości. Tworząc sobie tak małą liczbę sytuacji bramkowych narażasz się na krytykę. Kilkukrotnie Toskańczycy poważnie zagrozili również swoim rywalom, więc Conte może mówić o pewnym szczęściu. Najgroźniej wyglądała akcja z 35. minuty meczu, kiedy Moise Kean zdobył bramkę, ostatecznie jednak VAR dopatrzył się zagrania ręką.

Reklama

Jednak, mimo tak defensywnego podejścia, w grze Napoli znalazło się miejsce na pokaz geniuszu oraz finezji. Wszystko za sprawą Davida Neresa, któremu wreszcie mocniej zaufał szkoleniowiec. Brazylijczyk pokonał z piłką wiele metrów, po drodze minął kilku rywali, a na sam koniec załadował piłkę pod ladę. Zrobił to w stylu Adriano i Ronaldo, czyli rodaków, na których wychowało się wielu fanów włoskiego futbolu. Skrzydłowy w obecnym sezonie rozegrał około 700 minut, a i tak wystarczyło mu to, aby zdobyć trzy bramki oraz zaliczyć siedem asyst.

Dziś wiemy, że Napoli nie jest drużyną, której będą kibicować entuzjaści ofensywnej piłki. Zespół z południa Włoch ma wszystko, aby myśleć o sobie w kategorii, że walczymy przeciwko wszystkim, a Antonio Conte może stosować dobrze znany z przeszłości dyskurs “my kontra oni”.

Kierunek scudetto

O ile pierwsza połowa w wykonaniu Azzurrich pozostawiała wiele wątpliwości, o tyle druga całkowicie pokazała ich kunszt. Do momentu rzutu karnego w 54. minucie meczu Fiorentina próbowała się odgryzać, kiedy jednak Lukaku zdobył bramkę, pewność siebie gości wyraźnie wzrosła. Gdy miejscowi dochodzili do głosu, na swoim miejscu był Alex Meret, który popisał się kilkoma efektownymi interwencjami. Później jednak Viola wraz z każdą minutą wyglądała na zespół pogubiony, co obecny lider Serie A bezwzględnie wykorzystał.

Błędy w obronie, które popełnili Luca Ranieri ora Matias Moreno, są niewybaczalne na tym poziomie. Zarówno David Neres, jak i Scott McTominay potrafili z nich zrobić użytek. W drugiej połowie w grze podopiecznych Antonio Conte widać było sporo dojrzałości i grania w przede wszystkim efektywny sposób. Walka o scudetto to przede wszystkim maraton, więc trudno mieć pretensje do zespołu, który atakuje tylko wtedy, kiedy trzeba. Skoro robi to skutecznie i strzela trzy gole, tylko człowiek o szalonych zmysłach mógłby go skrytykować.

Reklama

Napoli zdało dziś kolejny egzamin. Obecny lider Serie A odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu. Nie seria jest jednak najważniejszym wyznacznikiem, a umiejętność łatania dziur w składzie. Kiedy dziś podane zostały składy, mogła szokować obecność Leonardo Spinazzoli na lewym skrzydle. Włoch najlepsze lata ma już za sobą i dziś również nie pokazał się z dobrej strony. Ostatecznie jednak odpowiedzialność za ofensywę wziął David Neres, a także Romelu Lukaku. Ich dobra postawa sprawiła, że nie było widać braku kontuzjowanego Chwiczy Kwaracchelii. Tylko dojrzałe drużyny nie tracą jakości w momencie braku największych gwiazd.

Powody do zmartwienia ma za to Fiorentina. Rewelacja obecnego sezonu obecnie mierzy się z niemałą zadyszką, ponieważ ostatni mecz udało się jej wygrać 12 grudnia. Od tego czasu Viola zremisowała dwa spotkania, a także poniosła trzy porażki. Wydaje się, że kwestia awansu do Ligi Mistrzów była tylko chwilowym snem, z którego Toskańczycy zostali błyskawicznie wybudzeni.

Fiorentina – Napoli 0:3 (0:1)

  • 0:1 Neres 29′
  • 0:2 Lukaku 54′
  • 0:3 McTominay 88′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Moment chwały po latach rozczarowań. Nottingham Forest wróci na europejskie salony?

Michał Kołkowski
1
Moment chwały po latach rozczarowań. Nottingham Forest wróci na europejskie salony?

Piłka nożna

Anglia

Moment chwały po latach rozczarowań. Nottingham Forest wróci na europejskie salony?

Michał Kołkowski
1
Moment chwały po latach rozczarowań. Nottingham Forest wróci na europejskie salony?
Ekstraklasa

Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Patryk Stec
7
Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Komentarze

0 komentarzy

Loading...