Gdyby ułożyć tabelę Premier League od początku listopada do meczu z Aston Villą, Manchester City z dorobkiem czterech punktów zajmowałby 19. miejsce. Lepszy byłby zaledwie od jednej ekipy – Southamptonu i to tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek. Anna Jantar śpiewała, że: “Nic nie może przecież wiecznie trwać“. Być może to prawda, ale kryzys The Citizens wciąż trwa. I nic nie zapowiada tego, żeby miało się to szybko zmienić. Dziś dostali w łeb od Aston Villi.
Od drużyny, która też nie przeżywa wcale najlepszego okresu. W tej wspomnianej tabeli od początku listopada do dzisiejszego meczu zajmowałaby dopiero 16. miejsce z dorobkiem sześciu punktów. A w ostatniej kolejce The Villans przegrali z Nottingham Forest 1:2, mimo że prowadzili 1:0 do 87. minuty. Manchester City też zna dobrze to uczucie, bo w podobnych okolicznościach, ale przed własną publiką przegrał w niedzielę derby z United (1:2).
Aston Villa – Manchester City 2:1. Historia lubi się czasem powtarzać
Emery z Guardiolą mierzyli się dziś po raz szesnasty. Powiedzieć, że bilans dotychczasowych starć jest na korzyść szkoleniowca City, to jak nic nie powiedzieć – 10 zwycięstw, 4 remisy i 1 porażka. I ta jedna przegrana miała miejsce rok temu. W sobotnie popołudnie historia się powtórzyła i The Citizens ulegli The Villans. Też w grudniu. Też na Villa Park. Różnica tylko taka, że wtedy było 1:0 dla gospodarzy.
Jak do tego doszło? Aston Villa nastawiła się na kontrataki. Wysoko podchodziła do zawodników City i zmuszała ich do popełniania błędów. I pierwszy takowy miał miejsce już w 10. sekundzie meczu. Na Gvardiola mocniej nacisnął McGinn zabrał mu piłkę, zagrał do Durana, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Ortegą. Wydawało się, że Kolumbijczyk nieco pospieszył się z uderzeniem. Mógł jeszcze kilka metrów podbiec w kierunku bramki. Choć trzeba pochwalić za interwencję niemieckiego bramkarza.
Aczkolwiek na większy aplauz zasłużył za kolejną obronę, która miała miejsce kilkadziesiąt sekund później po rzucie rożnym. Groźny strzał głową oddał Pau Torres, a Ortega z największym trudem odbił futbolówkę od poprzeczki. Zawodnicy The Villans sugerowali, że piłka całym obwodem przeszła linię bramkową. Nie mieli racji, choć sami zobaczcie na obraz z goal-line technology. Niewiele brakowało.
Por esto no entró el cabezazo de Pau Torres, un juego de centímetros 🤏#CMONCITY 🩵🦈 pic.twitter.com/oV6TVc22js
— ElCityLatino 4 IN A ROW 🏆🏆🏆🏆 (@ElCityLatino) December 21, 2024
Po tej sytuacji, po kolejnym rogu, Ortega był zmuszony do kolejnej interwencji. Już nie tak spektakularnej, ale skutecznej. I tym samym, gdy na zegarze dochodziła 2. minuta spotkania. Tak, 2. minuta, Aston Villa miała już na swoim koncie aż (!) trzy strzały celne. Fantastyczny początek.
Rogers był głodny zemsty
Później tempo nieco spadło, ale to wcale nie oznacza, że do głosu doszło City. Nic z tych rzeczy. Poza jednym uderzeniu Fodena, to w pierwszej części gry City nie stworzyło sobie za wiele okazji. To Aston Villa co jakiś czas wychodziła z groźną kontrą. I nie potrzebowała do tego zbyt wielu podań. Wystarczy tylko wspomnieć gola na 1:0.
Emiliano Martinez rozpoczyna akcję. Podaje do Tielemansa. Ten zbiega z piłką delikatnie do boku i wypuszcza prostopadłym podaniem Rogersa. I w taki oto sposób Aston Villa znalazła się w sytuacji 2 na 1 z bramkarzem. Anglik podał do Durana, a ten pewnie wykończył akcję, zdobywając tym samym 7. gola w tym sezonie Premier League.
Po zmianie stron Duran wpakował po raz drugi piłkę do siatki, również po kontrze, ale był na minimalnym spalonym i ta bramka nie mogła zostać uznana. Tych okazji gospodarze tworzyli mnóstwo. Rogers przecież jeszcze trafił w słupek. Cash znalazł się w świetnej sytuacji do zdobycia gola, ale piłka mu uciekła z buta i piłka po jego strzale odbiła się od bocznej siatki.
A propos reprezentanta Polski, to w pierwszej połowie przegrał większość pojedynków z Grealishem, ale czy można powiedzieć, że sobie z nim nie radził? Zdania w studiu Viaplay był podzielone. Michał Zachodny i Marek Wasiluk podkreślali, że Grealish miał ciężkie życie z Cashem i obrońca The Villans poza tym, że otrzymał żółtą kartkę za faul na nim, to grał bezbłędnie. Piotr Domagała z kolei przytoczył statystykę, że Cash wygrał tylko 1 z 6 pojedynków. Zdanie prowadzącego studia podzielał również Andrzej Twarowski w trakcie transmisji, że to świadczy o tym, że prawy obrońca gra słabo.
Trudno to jednoznacznie ocenić. Fakty są takie, że Grealish nie dochodził do zbyt wielu okazji strzeleckich i nie wkręcał go w ziemię, jak Rogers zawodników City. Piłkarz Aston Villi był tego dnia niemożliwy. Zabranie mu piłki graniczyło z cudem. Fenomenalne panowanie nad piłką. Momentami bawił się jak na treningu.
Przed spotkaniem mówił, że mecz przeciwko Manchesterowi City jest dla niego wyjątkowo ważny, gdyż spędził tam wiele lat, a nigdy nie dostał szansy zagrania w pierwszym zespole. Było widać w nim ogromną chęć pokazania, jak bardzo City pomylili się, co do jego osoby. Przy pierwszym golu asystował, a akcja na 2:0 zaczęła się od jego fantastycznego rajdu, a ruszył z piłką już na swojej połowie. Zagrał do McGinna, a ten po chwili mu ją oddał. A Rogers wpakował ją do siatki strzałem lewą nogą.
Po tym golu kibice Aston Villi zaczęli śpiewać Guardioli słynną przyśpiewkę, że jutro zostanie zwolniony. Tym razem Hiszpan nie pokazywał palcami, ile tytułów zdobył z Manchesterem City, ale na pewno nie ma powodów do uśmiechu. Kryzys trwa w najlepsze. W ostatnich dwunastu spotkaniach The Citizens wygrali tylko jeden mecz i aż 9 przegrali. W tym momencie zajmują 6. miejsce w tabeli, a mogą jeszcze spaść niżej po tej kolejce.
Aston Villa – Manchester City 2:1 (1:0)
- 1:0 – J. Duran 17′
- 2:0 – M. Rogers 65′
- 2:1 – P. Foden 90+3′
WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE NA WESZŁO:
- Zdradzony Mourinho, Klopp w strefie spadkowej. Czarne serie wybitnych szkoleniowców
- Everton ma nowych właścicieli. W Rzymie mają ich dość
- Będzie kolejny Polak w Premier League! Klub sięga po specjalistę od liczb
- Jak znaleźć piłkarza dla Premier League? Kulisy transferów z Kamilem Nowakiem
Fot. Newspix