Mieli graczy pełnych charakteru. Potrafili stawiać się najmocniejszym drużynom w Polsce. To w Czarnych Radom swój wielki talent rozwijał Tomasz Fornal. W ubiegłym sezonie klub spadł z PlusLigi, a teraz jest w bardzo trudnej sytuacji. Tak trudnej, że prezes Paweł Zagumny powiedział „dość” i odszedł ze stanowiska. Dramatyczna sytuacja Czarnych to efekt sięgania polityki do sportu, usuwania niewygodnych ludzi i układu, w którym drużyną rządzi człowiek, który dorobił się na olejach do samochodów. – On nie ma pojęcia o siatkówce – słyszę od jednego z moich rozmówców.
– Użyłem kiedyś w rozmowie ze sztabem porównania naszego zespołu do Avii Świdnik. Stwierdziłem, że Avia, też grająca na drugim szczeblu, to taki 10-letni Ford Focus RS, z pełną obsługą, mechanikiem, kierowcą, pilotem, najlepszym paliwem, olejem i oponami. A my, Czarni, to nowe Porsche, tyle że na najtańszym paliwie, rezerwie, z jakimś tanim olejem i oponami trzeciego życia. Z zewnątrz może i wygląda to fajnie, ale później ludzie dziwią się, że Porsche przegrywa z Fordem, bo nie widzą, jak to funkcjonuje od środka – opowiada w rozmowie z Weszło Krzysztof Michalski, były trener Czarnych Radom, zwolniony 23 października tego roku.
I dodaje: – To było co najmniej nieprofesjonalne funkcjonowanie. Jeżeli masz ambicje sięgające awansu do PlusLigi, to musisz pracować co najmniej tak dobrze jak ludzie w PlusLidze. Nie możesz sobie pozwalać na wyjazd w dniu meczu, bez noclegu czy obiadu. A jeśli już uda się zorganizować nocleg, to był on w warunkach mocno nagannych, bez pełnego wyżywienia. Niedługo po moim odejściu drużyna mierzyła się z dobrze dysponowanym Jaworznem. Podróżowała w dniu meczu i po pięciu godzinach w autokarze siatkarze musieli zaprezentować swoją formę na boisku. Zdrowie siatkarzy jest najważniejsze, a w takich przypadkach cierpi ono najbardziej. To nieakceptowalne na tym poziomie, gdy mówimy o tak wysokim celu. W Czarnych najpierw przedstawiono mi profesjonalną wizję funkcjonowania, ale w miarę upływu czasu wyszło zupełnie inaczej. Niestety, na końcu to ja musiałem brać za wszystko odpowiedzialność i próbować jakość wyjść z dwuznacznej sytuacji z twarzą.
To, co mówi, dobrze oddaje, jak doszło do tego, że Czarni mogą upaść po raz drugi w XXI wieku. Choć problem w męskiej radomskiej siatkówce jest szerszy i sięga polityki.
Rezygnacja Zagumnego
W latach 2013-2024 Czarni Radom występowali w PlusLidze. To w tym klubie swój wielki talent rozwijał Tomasz Fornal. Sezon 2018/2019 to najlepsze, piąte miejsce w elicie. Ale w ubiegłym sezonie zespół przegrał 23 z 30 spotkań i spadł z ligi. Fatalne wyniki notował jako trener Paweł Woicki. Zastąpił go Argentyńczyk Waldo Kantor i Czarni zaczęli grać wyraźnie lepiej, ale to było za mało do utrzymania. Wydawać by się mogło, że powinni być teraz czołową ekipą 1. Ligi, ale po 12 kolejkach zajmują w niej kompromitującą 11. pozycję, a niedawno ulegli 0:3 SMS-owi Spała, najgorszej drużynie rozgrywek. Mało tego – rezygnację złożył prezes Paweł Zagumny, który napisał specjalne oświadczenie.
Fragment pisma: „Na poziomie 1. ligi, w przeciwieństwie do PlusLigi, wsparcie samorządu miejskiego jest kluczowym w budowaniu fundamentu pod solidny klub. Wsparcie Miasta Radom po spadku jest jednym z najniższych w I lidze a kolejne próby połączenia biznesu z samorządem nie przyniosły wymiernych efektów”.
I jeszcze drugi fragment oświadczenia: „Ostatni czas pokazał, że nie wszystkim zależy na odtworzeniu siatkówki w Radomiu, że czasami ważniejsza jest niechęć osobista od nadrzędnego celu, jakim w tym wypadku jest klub WKS CZARNI RADOM”.
Paweł Zagumny, były już prezes Czarnych
Widać wyraźnie, że Zagumny chce nakreślić problem, ale jednocześnie unika nazwisk i konkretów. Na jego odejście zareagował Robert Prygiel – były atakujący reprezentacji Polski i człowiek świetne znany w Radomiu. Trudno się dziwić – w 2011 roku jako doświadczony gracz wrócił do tego klubu i poprowadził go do awansu najpierw do I ligi, a później do PlusLigi. Później Prygiel przez lata był w Czarnych szkoleniowcem albo asystentem.
Łamanie kręgosłupa
Teraz umieścił na Facebooku post, którego końcówka brzmi tak: „Znam „Gumę” ze 30 lat i wiem że to Gość który był najlepszym z możliwych na tym miejscu dla Czarnych. Poddał się? Wielka szkoda! Niestety opinia publiczna nie ma pełnej wiedzy. Ja na pewno też nie, ale znam tę branżę od ponad 30 lat na różnych szczeblach. Guma nigdy nie płakał w mediach i nie tworzył alternatywnej rzeczywistości. Kręgosłup w Czarnych próbowano już łamać wielu trenerom, prezesom i zawodnikom. Kiedyś były tłumy do lansowania się na Czarnych i budowania sobie pozycji, teraz amnezja. Drodzy Kibice, Sympatycy i wszyscy, którzy dobrze życzą Czarnym, życzę Wam i sobie, żeby Czarni wrócili na miejsce, na które zasługują. Obym się mylił, ale chyba znowu będziemy czekać minimum 10 lat”.
Prygiel nawiązał do wydarzeń z początków XXI wieku. W sezonie 2001/02 Czarni spadli z Polskiej Ligi Siatkówki do Serii B. Po kolejnym – zespół przestał istnieć. Reaktywowano go w 2008 roku, występował w II lidze, ale dopiero po kolejnych czterech latach wywalczył najpierw jeden awans, a później od razu drugi, do elity.
Teraz, jak słyszymy, Czarnym również grozi upadek. Możliwy jest nawet najczarniejszy scenariusz. Ale po kolei.
Robert Prygiel jako trener Czarnych
Wpływy polityczne
Żeby zrozumieć, skąd wzięła się wyjątkowo trudna sytuacja Czarnych i dlaczego człowiek znający te realia pisze na Facebooku o tym, że media wiedzą niewiele, należy poświęcić trochę miejsca opisowi radomskiego środowiska, gdzie duży wpływ na kwestie sportowe ma polityka. W tym roku wybory na prezydenta Radomia wygrał Radosław Witkowski. Polityk kojarzony z Koalicją Obywatelską (startował z własnego komitetu) rządzi już trzecią kadencję. Jego konkurentem w wyborach był… Prygiel, a w kampanię byłego siatkarza mocno zaangażowała się Halina Bąk – prezeska Stowarzyszenia Czarni Radom, rządzącego klubem.
– Zaangażowana, kierująca się dobrem klubu, umiała sporo załatwić. Człowiek pasujący na to stanowisko. Taka pozytywna wizytówka Czarnych – słyszę o niej od osoby dobrze poinformowanej w temacie radomskiego sportu. W maju, niedługo po wyborach, pojawiła się informacja, że Bąk nie jest już prezeską. Oficjalnie – sama zrezygnowała. Nieoficjalnie, jak słyszę, została zmarginalizowana, głównie za wspieranie Prygla.
Czarni to klub, którzy przez lata starał się być apolityczny. Ale teraz to się zmieniło. Wokół drużyny za sznurki stara się pociągać Mateusz Tyczyński. To były wiceprezydent Radomia, obecnie przewodniczący Rady Miejskiej, który działa w stowarzyszeniu. Zaufany człowiek Witkowskiego. Zrobiło się o nim głośno, gdy na Stadionie Narodowym, podczas meczu Realu Madryt z Atalantą Bergamo o Superpuchar Europy, miał, pijany, awanturować się i wyzywać innych ludzi. Przez pewien czas był mocno związany ze środowiskiem fanów, był członkiem klubu kibica, ale dziś ci nie przyznają się już do niego. Niektórzy się go wstydzą.
Człowiek od oleju
Tyczyński miał pewien wpływ na to, że nowym prezesem stowarzyszenia został Janusz Dasiewicz – szef firmy EKONAFT, działającej w branży samochodowej, zajmującej się sprzedażą olejów, filtrów i akumulatorów. We wrześniu ubiegłego roku Dasiewicz został nagrodzony za produkcję olejów Exxon Mobil. Pojechał wtedy do Włoch, zwiedził słynny tor Monza. W lokalnych mediach przedstawiany jest jako prężny biznesmen i wielki pasjonat siatkówki.
Nasz rozmówca: – Na branży samochodowej się zna, ale ten człowiek nie ma za bardzo pojęcia o siatkówce.
Osoba mocno związana z klubem: – Nie zamierzam już chodzić na Czarnych. Ten klub, wraz ze zmianą prezesa stowarzyszenia, stracił swoją duszę.
Dzwonię do Dasiewicza i pytam o jego związki z siatkówką. – Proszę pana, ja generalnie od lat jestem związany ze sportem. Jako młody człowiek trenowałem w AZS-ie: piłkę ręczną, nożną i właśnie siatkówkę. Później długo chodziłem na Czarnych, kibicowałem. Za czasów wojska przychodziłem nawet na treningi i sędziowałem mecze – opowiada Dasiewicz w rozmowie z Weszło.
Za późno wzięli Kantora
Czarni po pierwszym upadku urośli w siłę w dużej mierze dzięki wsparciu ok. 90 przedsiębiorców, małych i dużych. Dziś takich podmiotów jest przy klubie znacząco mniej, ponad 20. Dasiewicz miał duży wpływ na zatrudnienie w ubiegłym sezonie w roli trenera Woickiego, ale drużyna pod jego wodzą regularnie przegrywała. Trzeba było szukać nowych rozwiązań. Związany z siatkówką człowiek, będący w klubie kimś w charakterze doradcy, przekonywał, że tak prowadzony zespół nie utrzyma się w PlusLidze. Nie zgadzano się z jego oceną, więc też został odsunięty.
Waldo Kantor, były argentyński siatkarz, a obecnie trener, był pomysłem Guillaume’a Samiki. Były reprezentant Francji jest dziś agentem, a prywatnie to dobry przyjaciel Zagumnego. Ten ruch wypalił, bo Kantor poprawił grę oraz relacje interpersonalne w drużynie. Czarni zaczęli wygrywać, ale w ostatecznym rozrachunku okazało się, że stało się to za późno.
Waldo Kantor w ubiegłym sezonie prawie utrzymał Czarnych
– Czarni spadli, bo w zespole były kontuzje i zabrakło nam szczęścia. Przyznaję też, że za późno zareagowaliśmy jeżeli chodzi o zmiany na stanowisku trenera. Pan Kantor dobrze poukładał drużynę. Zabrakło mu dwóch, trzech kolejek – przyznaje dziś Dasiewicz. Po spadku z klubu wycofał się też główny sponsor, czyli ENEA. Sytuacja finansowa znacząco się pogorszyła. W takich realiach musiał działać Zagumny. Próbował, ale nie było łatwo.
– Paweł Zagumny chciał być uczciwy. Operował pieniędzmi, które ma i montował skład na podstawie ograniczonego budżetu. Nie chcial być kojarzyć z kimś, kto kłamie. Z jakimś szwindlem. Nie chciał oszukiwać ludzi. Według mojej wiedzy w tej chwili w Czarnych jest zabezpieczona pewna suma pieniędzy, ale jest ona dość mała, by nie powiedzieć bardzo mała – mówi mi osoba dobrze znająca środowisko.
Propozycja nie do odrzucenia
Przed początkiem rozgrywek Zagumny przekonał Dasiewicza, żeby pierwszym trenerem został Krzysztof Michalski. To były siatkarz tej drużyny, jej wychowanek, który wcześniej był asystentem kolejnych szkoleniowców. Gdy wyniki nie były zadowalające, Dasiewicz doprowadził do zmiany szkoleniowca. Nowym trenerem został Dariusz Daszkiewicz, pod którego wodzą zespół dalej wygląda bardzo źle. W październiku do Czarnych dołączył rozgrywający Serhii Yestratow, na co wpływ miał też były trener zespołu, a także reprezentacji Polski, Raul Lozano.
– Na początku pracy usłyszałem, że za moją kandydaturą stoi jedynie prezes Zagumny, natomiast członkowie rady nadzorczej nie widzieli mnie w tej roli. Dlatego liczyłem się z tym, że po trudnym starcie i kilku niepowodzeniach może nastąpić odsunięcie mnie od drużyny. Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie to brzemię, ale jednocześnie była to propozycja nie do odrzucenia przy chęci kontynuacji pracy w Radomiu – tłumaczy Michalski.
Dasiewicz: – Miałem inne zdanie, jeżeli chodzi o sztab trenerski na początek obecnego sezonu. W roli trenera widziałem kogoś innego, po prostu. Teraz szkoleniowcem jest pan Daszkiewicz. Chyba zgodzimy się, że ma duże doświadczenie, pracował w PlusLidze w niełatwych warunkach, wprowadzał też zespoły do wyższych klas rozgrywkowych. Obecna pozycja w tabeli to potężny zawód. Liczyliśmy, że będziemy grać o inne cele. Mecz ze Spałą to coś zupełnie niezrozumiałego. Wynik, jego okoliczności. Wszystko. Wiem, że sami zawodnicy mocno to przeżywają. Myślę, że drużyna potrzebuje jeszcze trochę czasu. Spokojnie, ten zespół znajdzie się w pierwszej ósemce.
Dariusz Daszkiewicz to obecny trener Czarnych
„Podstawą działań są emocje”
A jak widzi całą tę sytuację Michalski? – Od początku szyki pokrzyżowała nam kontuzja Bartłomieja Klutha, który miał być podstawą naszej grupy. Wypadł dwa tygodnie przed rozpoczęciem ligi. Dodatkowo chwilę później Mariusz Schamlewski naderwał łydkę, co wykluczyło go z gry na cztery tygodnie. Znając strukturę i działania klubu, spodziewałem się, że moja historia pracy w WKS zakończy się szybciej niż później. Wiedziałem, jakie są oczekiwania i jak działa rada nadzorcza – mówi były szkoleniowiec Czarnych.
– Jak działa? – dopytuję.
– Podstawą działań są niestety emocje, a jak wiemy te nie są nigdy dobrym doradcą. Nie wiem, czy bierze się to z powodu braku wiedzy i umiejętności, czy może słuchanie złych doradców, ale nie mnie już to oceniać – dodaje Michalski.
– Odejście prezesa Zagumnego było zaskoczeniem. Nie słyszałem wcześniej głosów, żeby miało do tego dojść. Dowiedzieliśmy się o tym z mediów. A jeżeli chodzi o nasz słaby wynik sportowy w tym sezonie, na pewno wpłynęły na niego kontuzje: moja i Bartka Klutha. Do tego doszło do zmiany rozgrywającego. Gdy zaczynamy przegrywać, popełniamy błędy i nie potrafimy odrobić strat. Tego jest za dużo w każdym secie – ocenia środkowy Czarnych, wspominany już w tekście Mariusz Schamlewski.
Mariusz Schamlewski w ubiegłym sezonie był graczem Aluronu CMC Warty Zawiercie
Od osób z otoczenia klubu można usłyszeć, że Zagumny pod koniec pracy nie dogadywał się najlepiej z Dasiewiczem oraz innymi osobami ze stowarzyszenia. I że gdyby nie zrezygnował, prawdopodobnie i tak straciłby pracę. – Nasze relacje były poprawne. Pan Zagumny sam postanowił o swoim odejściu, bo uznał, że nie jest już w stanie spełniać oczekiwań – mówi jednak Dasiewicz.
Zagumny, przynajmniej na razie, nie chce zabierać publicznie głosu w tej sprawie.
„Brakuje mu kompetencji”
Nasz rozmówca: – Jednym z głównych problemów Czarnych jest to, że pan Dasiewicz nie nadaje się na prezesa stowarzyszenia. Jemu po prostu brakuje kompetencji.
Od kilku osób słyszę, że Czarni padli ofiarą zwycięstwa Witkowskiego w wyborach i zaangażowania politycznego. Wyrzucenie Bąk i zmiana jej na Dasiewicza miało spowodować, że miasto będzie mocniej wspierało klub. Zawodnicy część wynagrodzenia otrzymują od właściciela, czyli stowarzyszenia, a część pensji stanowią miejskie stypendia, których wartość została ustanowiona przez klub. Wchodzę na stronę Radom.pl. Można tam znaleźć informację, że w drugim półroczu obecnego roku zawodnicy Czarnych (wymienionych jest siedmiu) pobierają stypendium w wysokości 5100 zł. To część ich zarobków, w dodatku ta mniejsza (niekiedy sporo mniejsza), ale za to gwarantowana.
I jeszcze jedna ciekawostka – księgową stowarzyszenia przez długi czas była mama obecnego prezydenta miasta.
Witamy w Radomiu.
Z trzech źródeł słyszę, że stypendia trafiają na konta pracowników klubu, ale zdarzają się problemy z wynagrodzeniem od właściciela. Nie są to duże opóźnienia, ale pieniądze czasami przychodzą nieregularnie i są niepełne. Do tego zawodnicy nie dostają informacji, czym jest to spowodowane. Trzech z nich otrzymało niedawno zgodę na opuszczenie klubu. Przyszłość Czarnych jest bardzo niepewna.
Mogą znowu upaść?
W środowisku można usłyszeć głosy, że Czarni być może nie dokończą tego sezonu. Że mogą upaść drugi raz w XXI wieku. W szatni czasami temat jest podejmowany, choć niektórzy zawodnicy nie słyszeli aż tak negatywnych perspektyw.
– Spokojnie, nie ma takiego zagrożenia. Nasza sytuacja nie jest łatwa, ale jednocześnie nie ma powodu do tak wielkich obaw – uspokaja Dasiewicz.
– W zapewnienia pana Dasiewicza raczej bym nie wierzył. One są mocno wyimaginowane. Słyszę głosy, że klub może nie dokończyć rozgrywek już w tym sezonie. Te głosy dochodzą nie tylko z radomskiego środowiska, ale i z ogólnopolskiego. A w każdej takiej plotce zawsze jest ziarno prawdy – mówi nasz rozmówca ze środowiska Czarnych.
– Sytuacja jest krytyczna. Możliwe, że Czarni upadną, a jeżeli wojna dalej będzie trwała, zespół może zostać rozwiązany na lata, bo nie będzie ludzi, którzy zechcą go przywrócić – dodaje drugi z rozmówców.
***
W momencie, gdy oddaję ten tekst, Czarni rozgrywają ważne spotkanie 1. Ligi, na wyjeździe, z sąsiadem w ligowej tabeli, Astrą Nowy Sól.
Bardzo możliwe, że w ciągu najbliższych dni, a może nawet godzin, poznamy nazwisko nowego prezesa Czarnych. Zadanie będzie miał bardzo trudne.
Fot. Piotr Nowakowski, Newspix.pl
WIĘCEJ NA WESZŁO EXTRA: