Starcie ŁKS-u z Arką Gdynia było zapowiadane jako hit kolejki. Okazało się starciem dla koneserów, którzy doceniają przesuwanie, półprzestrzenie i inne taktyczne smaczki. Bo piłkarskiego “mięsa” brakowało, zwłaszcza w pierwszej połowie. Mecz do zapomnienia, szczególnie dla kibiców ŁKS-u.
Łódzki Klub Sportowy kończy rundę z serią pięciu meczów bez zwycięstwa (w tym tylko dwa remisy) i na 9. miejscu w tabeli. A Arka zimę spędzi na pozycji wicelidera. Wszystko dzięki świetnej pracy tymczasowego szkoleniowca Tomasza Grzegorczyka. Dużym znakiem zapytania po takiej świetnej passie będzie jednak Dawid Szwarga, którego głównym zadaniem będzie nie popsuć tego, co zrobił jego poprzednik.
ŁKS Łódź – Arka Gdynia 0:2. Grzegorczyk melduje wykonanie zadania.
Gdy Tomasz Grzegorczyk zastępował Wojciecha Łobodzińskiego w roli pierwszego trenera, Arka z dorobkiem dziewięciu punktów po siedmiu kolejkach zajmowała ósme miejsce w tabeli. A trzymając się nawiązania z tytułu tego tekstu, 43-latek przycumował dziś swoją Arkę w porcie i opuszcza ją jako wicelider I ligi z bilansem: 10 zwycięstw, remis i porażka (z liderem Termaliką 1:2).
Arka Gdynia wygląda na dobrze naoliwioną maszynę. Co prawda, w starciach ze Stalą i teraz ŁKS-em już nie było widać tej pięknej, ofensywnej gry, ale wyniki dalej się zgadzają. A liczby wciąż robią wrażenie: 41 goli strzelonych (druga najlepsza ofensywa ligi) i 15 bramek straconych (wraz z Termaliką najlepsza defensywa ligi). To wszystko wygląda znakomicie, a Grzegorczyk nie mógł sobie zrobić lepszej reklamy.
ŁKS gra falami. Raz na niej, a raz pod nią
ŁKS po spadku z Ekstraklasy zaliczył twarde lądowanie w I lidze. Po czterech kolejkach miał na swoim koncie tylko “oczko”. W klubie zrobiło się nerwowo. Wydawało się, że posada Jakuba Dziółki już wisi na włosku, mimo że dopiero co rozpoczął pracę w Łodzi. Jednak z tego małego kryzysu szybko wyszedł i to w świetnym stylu. W sześciu kolejnych spotkaniach ŁKS odniósł pięć zwycięstw i zremisował z liderem, Termaliką.
Gdy już się wydawało, że ŁKS jest na fali, która będzie prowadzić ku górze tabeli, przyszedł kolejny kryzys. I choć tak jak w starciu z Legią Warszawa, łodzianie mieli z Arką momenty dobrej gry i jakieś przebłyski, tak znów dostali w łeb. I biorąc pod uwagę ten mecz z Wojskowymi w Pucharze Polski, była to trzecia porażka z rzędu.
Mecz? Raczej twór meczopodobny
Co możemy napisać o samym spotkaniu? Niewiele dobrego. Jeśli ktoś usypiając małe dziecko, miał włączony ten mecz, to jesteśmy przekonani, że pociecha spała jak zabita. Flaki z olejem. Nic się nie działo, choć gdyby ktoś słuchał tylko komentarza Roberta Podolińskiego, to doszedłby do wniosku, że było to widowisko.
Nic z tych rzeczy. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. W pierwszej połowie poza jednym strzałem głową Czubaka, który poleciał dobry metr od bramki, pozostałe próby zawodników obu drużyn – których i tak było mało – to były tzw. taś tasie. Piłka ledwie toczyła się do bramki.
Jak wspomnieliśmy, ŁKS optycznie miał przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Bramkarz Arki nie miał za wiele do roboty w tym meczu. A goście? Wyglądali na nieco ospały zespół, zmęczony rundą jesienną. A i tak w końcówce potrafili przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw Michał Marcjanik wykorzystał świetne dośrodkowanie Adama Ratajczyka i strzałem głową pokonał Bobka.
📺 Niezawodny Michał Marcjanik. 👌
Źródło: @sport_tvppl pic.twitter.com/Uw9xx6YRUr
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) December 9, 2024
A później oglądaliśmy show Szymona Sobczaka, który na boisku zameldował się w 69. minucie. Najpierw zmusił Aleksandra Iwańczyka do faulu, za który ten otrzymał czerwona kartkę. Chwilę później, w doliczonym czasie gry, były napastnik Wisły Kraków ustalił końcowy wynik spotkania, zdobywając swojego ósmego gola w tym sezonie I ligi.
Tomasz Grzegorczyk odchodzi z Arki w chwale. Teraz tylko pytanie, jak Dawid Szwarga, który go zastąpi w rundzie wiosennej, poradzi sobie w drużynie, która funkcjonowała tak dobrze.
ŁKS Łódź – Arka Gdynia 0:2 (0:0)
- 0:1 – Marcjanik 82′
- 0:2 – Sobczak 90+4′
Czerwona kartka: Iwańczyk 88′
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Radny Majewski uczy, czaruje i wymiata. Oto najlepsi piłkarze 1. ligi
- Marcus. Brazylijczyk, który został Polakiem
- Zadymy, słonecznik i niemieckie wątki. Odra Opole pożegnała kultowy stadion
- Piłkarski Januszex Adama Dzika chyli się ku upadkowi
Fot. Newspix