Reklama

Łukasz Tomczyk: Wjechałem ze swoją metodą na ostro

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

07 grudnia 2024, 12:32 • 2 min czytania 3 komentarze

Polonia Bytom przezimuje w drugiej lidze na najniższym stopniu podium. Spora w tym zasługa Łukasza Tomczyka, który w ubiegłym roku odmienił śląską drużynę. – Wjechałem ze swoją metodą na ostro. I poszło – przyznaje 36-letni trener w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Łukasz Tomczyk: Wjechałem ze swoją metodą na ostro

Łukasz Tomczyk prowadzi Polonię Bytom od ponad roku i ma ambicje, by awansować z nią na zaplecze Ekstraklasy. Otwarcie przyznaje, że pewne kwestie w jego drużynie nie podlegają negocjacjom.

Czasami chodzisz po boisku, stoisz, zrywasz się. Arytmia. Ale raczej nie pozwalamy zawodnikom na człapanie – mówi 36-latek. I dodaje: – Jeżeli ktoś się cofnie, obejrzy mecz Victorii Częstochowa w A-klasie, czy w okręgówce, to tam graliśmy tak samo. Moje zespoły zawsze będą tak wyglądać. Będą emocje, bramki, sytuacje, nastawienie do grania w przód, będzie pole karne i jego obrona z poświęceniem. Piłka kompleksowa.

Kiedy Tomczyk przejmował rolę pierwszego szkoleniowca Polonii, bytomianie zajmowali 17. miejsce w tabeli. Sezon zakończyli na szóstym miejscu. W barażach odpadli z KKS-em Kalisz.

– Zaczynasz jako trener i nie jesteś do końca pewien, czy to ci zapali, w ogóle jaka jest siła tej ligi. Na początku zderzyłem się z tym, kurczę, bo myślałem, że będzie trochę prościej. Od razu wejdziemy, dam te swoje rzeczy i zadziała – zdradza Tomczyk w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. – Dla mnie było ważne, że zawodnicy od początku mi ufali, czułem to. W tamtym czasie dużo mi pomogli. Teraz pomagamy sobie wspólnie. Ja im też, bo wyszliśmy ze strefy spadkowej, zapytał o nich jakiś klub z Ekstraklasy. Niektórzy mają kontrakty, więc korzyść jest obopólna. Na początku po prostu wjechałem ze swoją metodą na ostro, tak bym powiedział. I poszło.

Reklama

Obecnie Polonia zajmuje trzecie miejsce w drugoligowej tabeli ze stratą czterech punktów do wicelidera Wieczystej Kraków.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

3 komentarze

Loading...