Reklama

Arsenal znokautował Manchester United rzutami rożnymi. Świetny występ Kiwiora

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

04 grudnia 2024, 23:24 • 4 min czytania 3 komentarze

Dzisiejsze starcie Arsenalu z Manchesterem United z pewnością nie nawiązało dramaturgią do kultowych potyczek tych ekip sprzed lat, ale i tak było na czym oko zawiesić. No, przynajmniej po przerwie, bo wcześniej z boiska wiało wyłącznie nudą. Ostatecznie Kanonierzy zgarnęli cenne trzy punkty dzięki genialnej postawie przy stałych fragmentach gry, a my mamy też rzadką okazję, by z czystym sumieniem wyróżnić Jakuba Kiwiora za świetny występ na arenie klubowej. Reprezentant Polski był dziś bowiem bardzo pewnym punktem defensywy Arsenalu.

Arsenal znokautował Manchester United rzutami rożnymi. Świetny występ Kiwiora

Rozczarowująca pierwsza połowa

Trzeba przyznać, że pierwsza połowa dzisiejszego widowiska była niezwykle ciężkostrawna.

Manchester United od pierwszego gwizdka arbitra koncentrował się przede wszystkim na defensywie i wyglądał na zespół, który będzie w stu procentach zadowolony, jeżeli mecz zakończy się bezbramkowym remisem. Z kolei gospodarze niby aktywnie szukali otwierającego trafienia, tylko że jakoś niewiele z tych poszukiwań wynikało. Okej, parę razy zakotłowało się w polu karnym Czerwonych Diabłów przy stałych fragmentach gry, raz czy drugi niezłym dryblingiem popisał się Bukayo Saka, ale poza tym? Totalna mizeria. Kanonierzy nie znaleźli sposobu na przebicie się przez nieźle ustawioną formację obronną przyjezdnych.

Statystyki mówią zresztą same za siebie – przed przerwą nie było nam dane obejrzeć choćby jednego uderzenia w światło bramki. Ale jeszcze bardziej rozczarowujące było tempo gry obu ekip, zupełnie niepasujące do Premier League, a już zwłaszcza do meczu o takim ciężarze gatunkowym.

Co tu dużo gadać, ostrzyliśmy sobie zęby na wykwitną kolację, a podopieczni Artety i Amorima zaserwowali nam kromkę suchego chleba na papierowej tacce.

Reklama

Zabójcze rzuty rożne

Na szczęście po przerwie jedni i drudzy postanowili wreszcie wrzucić wyższy bieg. I szybko się okazało, że Manchester na dłuższą metę nie jest w stanie dotrzymać tempa rozpędzającemu się z każdą minutą Arsenalowi. Choć, jak na ironię, gole padały akurat po sytuacjach statycznych, czyli po stałych fragmentach gry. Tylko że nie od dziś wiadomo, iż dośrodkowania ze stojącej piłki stanowią najgroźniejszy oręż w – nomen omen – arsenale Kanonierów. Wprawdzie dzisiaj na boisku zabrakło Gabriela, który uwielbia siać spustoszenie w szesnastce przeciwnika, ale i bez niego londyńczycy okazali się nie do zatrzymania przy wrzutkach z narożnika boiska.

Gospodarze wyszli na prowadzenie w 54. minucie, gdy futbolówkę do siatki skierował Jurrien Timber. Dwadzieścia minut później gola na swoim koncie zapisał zaś William Saliba, choć niewykluczone, że akurat ta bramka zostanie ostatecznie uznana za swojaka. Ale dla ekipy z Emirates Stadium ma to najmniejsze znaczenie. Zresztą gracze Arsenalu z premedytacją ustawiają się przy dośrodkowaniach w takich sposób, by wykreować jak największy tłok i zamęt w polu bramkowym. Uniemożliwia to bramkarzowi wyjście na przedpole, a przy okazji radykalnie zwiększa ryzyko samobójczego gola po jakimś rykoszecie lub przebitce.

Serio, te kornery Arsenalu to majstersztyk. Prawie poziom “szarańczy” Marka Motyki.

Nie chcemy jednak stworzyć wrażenia, że Kanonierzy wygrali wyłącznie dzięki stałym fragmentom. Jako się rzekło, w drugiej połowie byli już zdecydowanie lepsi od United i mogli się nawet pokusić o kolejne trafienia. A w defensywie wciąż nie pozwalali rywalom na zbyt wiele. Choć wypada odnotować, że David Raya też dołożył swoją cegiełkę do dzisiejszego triumfu, fenomenalnie interweniując po strzale głową w wykonaniu Matthijsa de Ligta.

***

Trzy punkty zostają zatem w Londynie. To bardzo ważne zwycięstwo dla Arsenalu, nie tylko z uwagi na to, kto był dziś oponentem Kanonierów. Równolegle Liverpool potknął się w starciu z Newcastle, a zatem podopieczni Mikela Artety zredukowali stratę do The Reds. Wynosi ona w tym momencie siedem oczek.

Reklama

Słowa uznania należą się także Jakubowi Kiwiorowi, który znalazł się dziś w wyjściowej jedenastce Arsenalu. Reprezentant Polski miał jedno kiepskie zagranie w pierwszej połowie, ale poza tym? W zasadzie bezbłędny występ, Rasmus Hojlund zupełnie sobie przy nim nie pograł. Takiego Kiwiora chcielibyśmy oglądać jak najczęściej – twardego w bezpośrednich starciach z rywalami, pewnego siebie, odważnego w rozegraniu, zawsze znakomicie ustawionego. Duża klasa.

Arsenal FC – Manchester United 2:0 (0:0)

  • 1:0 – Timber 54′
  • 2:0 – Saliba 73′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Polecane

Aleksandra Mirosław Sportowcem Roku 2024! Niskie miejsca Świątek i Lewego

Kacper Marciniak
76
Aleksandra Mirosław Sportowcem Roku 2024! Niskie miejsca Świątek i Lewego

Komentarze

3 komentarze

Loading...