Reklama

W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

01 grudnia 2024, 11:26 • 13 min czytania 3 komentarze

Na dwa weekendy Grand Prix przed zakończeniem sezonu, Max Verstappen jest już pewny czwartego z rzędu mistrzowskiego tytułu. Choć po sukcesie Holender bardzo dyplomatycznie wypowiadał się o zespole Red Bulla, to za niedługo sytuacja może zrobić się znacznie bardziej napięta. Niewykluczone bowiem, że Holender już od początku następnego roku będzie jeździć w bolidzie słabszym od konkurencji. W dodatku za niedługo samochody Formuły 1 czeka rewolucja. A nie wiadomo, jak ekipa z Milton Keynes poradzi sobie z wprowadzeniem zmian. – Perfekcyjne małżeństwo Verstappena z Red Bullem w tym sezonie w pewnych momentach było niemal w separacji. Przewiduję, że na jakimś etapie może nastąpić rozwód: czy to na sezon 2026, czy w innym, zupełnie niespodziewanym momencie – mówi nam jeden z ekspertów.

W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

ROZBIÓR KADR

Dwa wyścigi do końca i 63 punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji Lando Norrisem. To sporo, biorąc pod uwagę, że przez większość sezonu to Brytyjczyk dysponował od Holendra szybszym samochodem. Zresztą nie tylko on. Poza bolidami McLarena, lepiej na torze wyglądały też auta Ferrari czy (niekiedy) te prowadzone przez kierowców Mercedesa.

Co sprawiło, że bolidy ekipy spod znaku czerwonego byka, które w 2023 roku wprost fruwały po torach, w tym sezonie regularnie niedomagały? Odpowiedź jest prosta: zasoby ludzkie. Te pracujące zarówno w padoku, jak i w fabryce w Milton Keynes. Najgłośniejszym osłabieniem było odejście Adriana Neweya, który był głównym projektantem samochodów Red Bulla w obecnej erze Formuły 1. Rola brytyjskiego geniusza aerodynamiki nie ograniczała się bowiem wyłącznie do narysowania kilku kresek projektu. Newey znał ten wóz od podszewki. Nawet jeżeli był tylko ciałem doradczym (tak przynajmniej twierdził Christian Horner), to z nim na pokładzie reszta załogi mogła szybciej i skuteczniej wprowadzać niezbędne ulepszenia do maszyn Verstappena i Pereza.

Gdy we wrześniu tego roku zapytaliśmy o tę kwestię Bartosza Budnika, komentator Formuły 1 na stacji Viaplay odpowiedział nam: – Nie zamykałbym wszystkich problemów zespołu w jednym nazwisku. Ale nie da się ukryć, że wszystko dziwnie się ze sobą łączy – faktycznie, od momentu, gdy Adrian podziękował za dalszą współpracę, to auto, mówiąc kolokwialnie, przestało się ich słuchać. Trzeba też zwrócić uwagę na swego rodzaju exodus inżynierów i wielu specjalistów pracujących na dyrektorskich stanowiskach, który jest w Red Bullu bardzo duży. Był duży jeszcze przed Neweyem, jest taki teraz i z pewnością będzie trwał. To zresztą normalne, że dochodzi do drenażu zasobów ludzkich od topowych ekip, bo wszyscy chcą tych, którzy dostarczają najlepszych wyników.

Reklama

Adrian Newey jeszcze podczas pracy w Red Bullu

Istotnie, ekipa będąca wizytówką kompanii produkującej energetyki nie straciła tylko jednego człowieka. W Red Bullu drenaż kadr był znacznie większy – również w przypadku wyższych stanowisk. We wrześniu szeregi zespołu opuścił szef strategii wyścigowej Will Courtenay. Brytyjczyk, który w zespole pracował przeszło dwadzieścia lat i zaczynał, kiedy ten rywalizował jeszcze pod nazwą Jaguar Racing, zdecydował się zasilić team McLarena. Tam już czekał na niego Rob Marshall – projektant, który w Red Bullu spędził siedemnaście lat. Aż przeniósł się do Woking.

Ale to jeszcze nie koniec, bowiem austriacki zespół (choć z siedzibą w Wielkiej Brytanii) po tym sezonie opuści też Jonathan Wheatley. 57-latek przez osiemnaście lat pracy w Red Bull Racing zaczynał jako jeden z wielu inżynierów, by w 2018 roku zostać dyrektorem sportowym zespołu. Wheatley po zakończeniu pracy w Red Bullu uda się na roczną karencję, a w 2026 roku obejmie funkcję szefa zespołu Audi F1. Wcześniej krążyły pogłoski, że to właśnie on może zastąpić Christiana Hornera po tym, jak światło dzienne ujrzała afera z udziałem obecnego szefa ekipy, który miał wysyłać jednej z pracownic niestosowne zdjęcia. Horner jednak przetrwał tę medialną burzę, a wewnętrzne śledztwo firmowe oczyściło go z zarzutów. Pochodną tego było jednak odejście Wheatleya, który chciał sprawdzić się na najważniejszym stanowisku w padoku.

WOJNA DOMOWA

Na temat zmian w zespole – a raczej osłabienia kadr – ochoczo wypowiadał się Jos Verstappen. – Ostrzegałem przed tym, ale zespół stwierdził, że odejście kluczowych pracowników nie ma znaczenia, bo mają innych ludzi na ich stanowiska. Ale teraz odchodzi zbyt wiele osób – mówił ojciec czterokrotnego mistrza świata w lipcu, podczas rozmowy z portalem Motorsport.com przy okazji Grand Prix Belgii.

Verstappen pił tym samym do decyzji Red Bulla o pozostawieniu na stanowisku Hornera, z którym jest skonfliktowany. Kiedy bowiem w marcu wspomniana afera przedostała się do mediów, 52-latek mówił: – Zespół jest w niebezpieczeństwie, grozi mu rozpad. To wszystko nie może dalej zmierzać w tym kierunku, bo wybuchnie. Horner gra ofiarę, podczas gdy to on powoduje problemy.

Reklama

Równocześnie w środowisku pojawiły się plotki, jakoby to właśnie Jos był odpowiedzialny za przecieki medialne związane z niestosownym zachowaniem szefa Red Bull Racing. Ojciec Maxa oczywiście zaprzeczał tym sensacjom, jednak całe zamieszanie pokazywało, że w ekipie z siedzibą w Milton Keynes panuje konflikt. A wewnątrz rozgrywa się bezpardonowa walka o władzę.

Horner jest uważany za jednego z najlepszych szefów zespołów w Formule 1. W dodatku za sobą ma rodzinę Yoovidhya – tajskich i, co ważne, większościowych udziałowców marki Red Bull. 51-latek pozostawał też w dobrych relacjach z Jimem Farleyem, dyrektorem generalnym Forda, który od 2026 roku będzie dostarczał jednostki napędowe do bolidów spod znaku czerwonego byka. Choć po wybuchu wspomnianej afery stosunki Brytyjczyka z Farleyem się ochłodziły, to ostatnimi czasy wszystko zaczęło wracać do normy.

Ważnymi postaciami w tej układance jest też rodzina Perezów. Owszem, tegoroczne wyniki Sergio na torze były żenujące, lecz Meksykanin to jednak ubiegłoroczny wicemistrz świata. Również z racji pochodzenia przynosi Red Bullowi sporo pieniędzy wynikających z kontraktów sponsorskich. Za Perezem stoją m.in. takie marki jak Kit-Kat, Tequila Patron czy Arcos Dorados – główny franczyzobiorca sieci McDonald’s w Ameryce Łacińskiej. Niech o sile tych podmiotów świadczy to, że niedawno nawiązały współpracę z całą Formułą 1. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że chyba szykują się na nieuchronne odejście Sergio ze świata królowej motorsportu.

Po przeciwnej stronie barykady znajdują się Helmut Marko, dyrektor Red Bulla (firmy, nie zespołu), Oliver Mintzlaff, Mark Mateschitz, który po swoim ojcu odziedziczył pakiet 49% udziałów w korporacji, i oczywiście senior Verstappen, którego najpoważniejszym argumentem jest rzecz jasna syn. Choć sam Max starał się nie komentować zarówno afer, jak i zmian personalnych w zespole.

Helmut Marko i Jos Verstappen

NAJWAŻNIEJSZY TYTUŁ MAXA?

Czterokrotny mistrz świata nawet po zaklepaniu kolejnego tytułu zachowywał się bardzo dyplomatycznie. Podkreślał, że startując w nie najlepszym bolidzie, i tak zdołał obronić mistrzostwo. Zgodził się przy tym ze słowami Christiana Hornera, który stwierdził, że tegoroczny tytuł był najcenniejszym w dorobku Holendra.

W zeszłym roku nasz samochód dominował, ale mam też wrażenie, że nie wszyscy doceniali, co osiągnęliśmy jako zespół, wygrywając dziesięć wyścigów z rzędu. Oczywiście, samochód dominował, ale nie w takim stopniu, jak wszyscy myśleli. Gdy przypominam sobie sezon 2023, pamiętam, że nawet jeśli gdzieś nie trafiliśmy idealnie z ustawieniami, mieliśmy szanse na wygraną – powiedział 27-latek portalowi Morotsport. – Z tego sezonu jestem jednak bardzo dumny. Myślę, że przez 70 procent kampanii nie mieliśmy najszybszego samochodu. A jednak powiększyliśmy jeszcze naszą przewagę.

Można sprzeczać się, czy aby bardziej imponujący tytuł, który Verstappen w 2021 roku wręcz wyszarpał Lewisowi Hamiltonowi. Ale prawdą jest, że trzy lata temu bolidy Red Bulla i Mercedesa były porównywalnymi maszynami, ze wskazaniem na ten niemieckiej ekipy. W tym roku samochód mistrza z Holandii był już wyraźnie gorszy od bolidów McLarena. Mimo to, Verstappen nie pozostawił złudzeń Lando Norrisowi co do wywalczenia mistrzostwa.

Uwagę na to zwraca Mikołaj Sokół, komentator i dziennikarz stacji Viaplay: – W przypadku Maxa wyniki mówią same za siebie. Wiadomo, że w tym sporcie nie tylko kierowca jest ważny, ale także sprzęt, którym się dysponuje w danym momencie. To wpływa przede wszystkim na statystyki, jeżeli chcemy czysto liczbowo patrzeć na kierowców. Jednak w oceniając Verstappena, Hamiltona czy Fernando Alonso, ich pozycja w panteonie gwiazd nie sprowadza się tylko do odpowiedniego bolidu i wyników liczbowych, ale też tego, jakimi są kierowcami. Jakim talentem dysponują i jak potrafią wykorzystać wszystko, by osiągać znakomite rezultaty oraz bić rekordy.

Ze względu na zmianę układu sił w Formule 1, kolejny sezon w Red Bullu może dołożyć Verstappenowi sporą cegiełkę do budowy jego dziedzictwa. Wszystko wskazuje bowiem na to, że jego bolid już od początku nie będzie najlepszy w stawce. Gdyby Maxowi udało się ponownie wygrać, to nie dość, że pod względem ogólnej liczby tytułów zrównałby się z legendarnym Juanem Manuelem Fangio. Nie dość, że wyrównałby też rekord Michaela Schumachera w serii mistrzostw zdobytych z rzędu. Max zrobiłby to w słabszym samochodzie – i to od początku rywalizacji. A to niepodważalny argument, świadczący o wielkości kierowcy. Zwłaszcza w obecnej Formule 1, gdzie od osoby za kółkiem zależy coraz mniej. Choć jak pokazał Verstappen, wciąż naprawdę sporo.

2025 W RED BULLU. ALE CO DALEJ?

W dwóch z czterech przypadków Max zostawał najlepszym kierowcą nie dysponując najszybszym bolidem w stawce. W 2025 roku zapewne kolejny raz będzie musiał podjąć takie wyzwanie. Lecz najważniejsze pytanie brzmi – co przyniesie sezon 2026?

Będzie to przecież przełomowy rok dla Formuły 1, bowiem FIA ponownie wprowadziła szereg regulacji, które drastycznie zmienią konstrukcje bolidów. Te będą lżejsze, krótsze i węższe. Ponadto będą posiadać aż o 30% mniejszą siłę docisku. Władze F1, podążając za trendem zrównoważonego rozwoju, przepchnęły też pomysł, by za dwa lata silniki elektryczne generowały w bolidach moc niemalże równą jednostkom spalinowym. Oczywiście kosztem tych drugich. Jednakże ogólna moc pojazdów powinna wzrosnąć. A to tylko niektóre z ważnych zmian.

Max Verstappen będzie miał więc twardy orzech do zgryzienia. Już w tym roku sporo mówiło się o tym, Holender może opuścić ekipę, w której wychował się jako kierowca. Zainteresowanie pozyskaniem 27-latka wyrażał Mercedes. Zresztą obie strony nie ukrywały tego, że do takich rozmów doszło.

Myślę, że każdego roku pojawiają się różne myśli, na przykład: „Jak długo jeszcze chcę to robić? Gdzie chcę to robić? Jak chcę to robić? Są też zdarzenia z życia prywatnego. Z kolei w życiu wyścigowym też wiele się dzieje i trzeba sobie z tym radzić. Mam jednak wewnętrzny spokój. Takie rzeczy mnie nie ruszają. Ważne jest rozdzielenie życia prywatnego od zawodowego. Jednak myśli na temat tego, co się chce robić, są właściwe. Z drugiej strony, nie jestem osobą, która podejmuje nagłe decyzje. Jestem szczęśliwy będąc tu, gdzie jestem. Jestem lojalny wobec zespołu i wdzięczny za to, co dla mnie zrobili, biorąc z F3 i dając fotel w F1. Przeżyłem wiele wspólnych emocji z kluczowymi osobami w zespole mówił czterokrotny mistrz świata już po wywalczeniu tytułu.

Max Verstappen wraz z zespołem Red Bulla po wywalczeniu czwartego tytułu mistrza świata

Trudno dziwić się, że zaraz po wielkim sukcesie Verstappen nie zaczął grillować publicznie swojego zespołu. Nie zmienia to jednak faktu, że na przestrzeni sezonu Holender miał do ekipy Red Bulla mnóstwo uwag. Mówiło się nawet o tym, że mistrz świata może odejść już po 2024 roku. Ostatecznie okazało się, że Max ostatni sezon obecnej generacji F1 spędzi w macierzystym zespole. Jednak Maciej Jermakow, którego zapytaliśmy o dalsze ruchy 27-latka, odpowiedział nam, że chciałby zobaczyć mistrza w nowym środowisku.

Perfekcyjne małżeństwo Verstappena z Red Bullem w tym sezonie w pewnych momentach było niemal w separacji. Przewiduję, że na jakimś etapie może nastąpić rozwód: czy to na sezon 2026, czy w innym, zupełnie niespodziewanym momencie. Bo to są decyzje czasami mocno wspierane przez jego tatę, który jest dosyć bezkompromisowy jeśli chodzi o padokową politykę. Więc tutaj możemy spodziewać się wszystkiego. Ale byłoby super zobaczyć Holendra w innych barwach. To na pewno zbudowałoby jeszcze bardziej jego legendę – powiedział nam dziennikarz Viaplay.

Kiedy nadejdą trudne czasy, łatwo odejść, zapomnieć czy zignorować. Ważne jest jednak, aby wspólnie stawić czoła trudnościom i przez nie przejść. Porzucić to i ponownie skoncentrować się na osiągach i po prostu dobrze się bawić. Koniec końców to jest najważniejsze. Gdy znika frajda, nie ma sensu kontynuować – mówił Verstappen Motorsportowi po GP Las Vegas.

Ponownie więc była to odpowiedź dyplomatyczna. Sugerująca wręcz, że gdy ściganie w Formule 1 przestanie go cieszyć, to Max może po prostu uda się na emeryturę.

BUDOWANIE DZIEDZICTWA

W swoich przemyśleniach Verstappen pominął jednak pewien ważny aspekt. Przecież gdyby doszło u niego do czegoś w rodzaju wypalenia i nagłego braku motywacji, to ponowną radość z jazdy mogłaby mu dać zmiana otoczenia. Nasi eksperci zwracają uwagę na to, że odnalezienie się w nowym zespole sprawiłoby, że Holender zyskałby w oczach środowiska.

Sokół: – Nie wiem, czy Maxa to czeka w karierze, ale do tej pory wszystkie tytuły zdobył w barwach Red Bulla. Porównajmy to na przykład do Hamiltona. Lewis w McLarenie miał szalenie mocną pozycję, ale przeszedł do Mercedesa wyczuwając to, że ten zespół będzie potęgą. Ważniejsze jest, że zdobył mistrzowskie tytuły w innej ekipie, budując ją wokół siebie. To w jakiś sposób kształtuje dziedzictwo danego zawodnika, że nie tylko przychodzi na gotowe czy trwa w jednym układzie, który przynosi mu tytuły, ale potrafi pójść i wygrać tytuł w barwach innego zespołu.

Jermakow: – Przypadek Hamiltona rzeczywiście jest ciekawy. Bo samo przejście to jest jedno, ale osiągnięcie tytułu w innych barwach to jest druga rzecz. Na pewno brakuje mi w tym obrazie Verstappena jeżdżącego w innym zespole, który musi się trochę ułożyć w nowej rzeczywistości. Ale niewykluczone, że coś takiego jeszcze zobaczymy w najbliższych latach.

Lewis Hamilton zdobył mistrzowski tytuł w McLarenie, ale swoją legendę zbudował po przenosinach do Mercedesa. Czy Max Verstappen obierze podobną drogę?

Po następnym roku Verstappen będzie więc miał nad czym myśleć. Jeśli bolid Red Bulla ponownie będzie zawodził na tle najlepszej konkurencji, to ten czynnik może popchnąć czterokrotnego mistrza świata do znalezienia sobie innego zespołu. Przypomnijmy też o nadchodzących w 2026 roku zmianach w konstrukcjach pojazdów. Obecne działania Red Bull Racing każą wątpić, że to właśnie ta ekipa będzie wtedy dysponowała najlepszym bolidem w stawce. Ponadto taka roszada zapewniłaby Maxowi nowe wyzwanie. Holender musiałby odnaleźć się w innym środowisku. I poniekąd budować tam swoją pozycję.

Być może wtedy 27-latek zyskałby też partnera z zespołu, który z jednej strony będzie go bardziej naciskał. Zaś z drugiej, w kluczowych momentach na torze okaże się bardziej pomocny. Jenson Button powiedział, że od dawna nie widział w Formule 1 kierowcy, który tak bardzo miażdżyłby wynikami kolegów z zespołu, jak robi to Max. I owszem, tylko Daniel Ricciardo zdołał w 2017 roku pokonać Holendra w wewnętrznej rywalizacji. Brytyjczyk zatem ma sporo racji. Jednak na ten aspekt możemy spojrzeć też z drugiej strony.

Verstappen wygrywał z resztą zespołowych kolegów… ale też nie były to nazwiska zaliczane do ścisłej czołówki królowej motorsportu. Najlepszym z nich był Carlos Sainz, z którym Verstappen w 2015 roku debiutował w ekipie Toro Rosso. Hiszpan zakończył sezon z 18. punktami na koncie. Max zgromadził ich 49. Pozostali partnerzy Verstappena? Pierre Gasly w pierwszej połowie sezonu 2019. Na 12 wyścigów, w 11. Verstappen zajmował lepsze miejsce. Francuza zastąpił Alex Albon, który w tym samym roku miał z Holendrem dobry bilans 4-5. Jednak już w następnym sezonie Taj o brytyjskich korzeniach zajął w klasyfikacji generalnej 7. miejsce z dorobkiem 105 punktów. Max był trzeci, zdobywając 214 punktów. O „rywalizacji” z Sergio Perezem już nie będziemy tu przypominać. Wyliczanka różnic wyników pomiędzy nimi podchodziłaby pod znęcanie się nad Checo.

Ale jak Verstappen sprawdziłby się, funkcjonując w jednym zespole z na przykład George’em Russellem? Jest bez wątpienia lepszym kierowcą od Brytyjczyka, jednak 26-latkowi nie można odmówić umiejętności. W dodatku Russell w Mercedesie ma już ugruntowaną pozycję. A wyobrażacie sobie współpracę Verstappena z Fernando Alonso w mającym ogromne aspiracje Astonie Martinie? O ile oczywiście te mocarstwowe plany skutkowałyby brakiem sentymentów ze strony właściciela zespołu Lawrence’a Strolla. Ten musiałby przecież wyrzucić z fotela kierowcy własnego syna.

Juan Manuel Fangio zdobył pięć tytułów mistrza świata w czterech różnych samochodach. Oczywiście lata 50. to były zupełnie inne czasy i nie można ich porównywać do współczesności, lecz to w jego historii jest wyróżniającym elementem. Jeśli kiedyś Max dołączy do innego zespołu, przy czym nie przyjdzie na gotowe do ekipy, która jest absolutnym numerem jeden, ale pomoże w jej budowaniu, to na pewno taki wyczyn mocno podbuduje jego legendę – kończy Mikołaj Sokół.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o Formule 1:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Formuła 1

Betclic 1 liga

Kim jest Andrzej Padewski, rywal Kuleszy? “Uważałem, że Czarek sobie nie poradzi”

Kamil Warzocha
13
Kim jest Andrzej Padewski, rywal Kuleszy? “Uważałem, że Czarek sobie nie poradzi”

Komentarze

3 komentarze

Loading...