Reklama

Kądzior: Faul Podolskiego to nie było zwykłe boiskowe starcie [WYWIAD]

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

25 listopada 2024, 18:00 • 7 min czytania 15 komentarzy

Damian Kądzior boleśnie odczuł brutalny faul Lukasa Podolskiego, za który pomocnik Górnika Zabrze nie dostał nawet żółtej kartki, choć powinien zobaczyć czerwoną. Po meczu pytamy zawodnika Piasta Gliwice, czy odbiera to zdarzenie jako zwykłą boiskową walkę. Poruszamy też wątek pozaboiskowych problemów klubu z Okrzei. Zapraszamy. 

Kądzior: Faul Podolskiego to nie było zwykłe boiskowe starcie [WYWIAD]

Jak zdrowie po niedzielnym meczu? Zdjęcie twojej nogi na profilu Piasta Gliwice pokazało, że masz pamiątkę po wejściu Podolskiego.

Byłem dziś na RTG. Wczoraj wieczorem, gdy adrenalina zeszła, ściągnąłem buta i czułem, że jest średnio. Rano czułem, że mam problem ze zwykłym stanięciem na stopę, ale myślę, że to normalne w pierwszych dniach po takim urazie. Całe szczęście, że badania nie wykazały żadnych pęknięć czy złamań, muszę jednak odczekać, aż zejdzie opuchlizna i upewnić się, że wszystko jest w porządku z więzadłami. Jest lekki problem z torebką stawową, ale nie sądzę, żebyśmy mówili o dłuższej przerwie. Kilka dni, może tydzień i powinno być okej. W ostatniej chwili, może nawet nieświadomie, udało mi się trochę odskoczyć z nogą. Gdybym tego nie zrobił, faul mógłby się skończyć znacznie gorzej, bo chodziło o nogę postawną. Nie nastawiam się na dłuższą przerwę w treningach.

Reklama

Czyli jest szansa, że w tym roku jeszcze zagrasz?

Jestem przekonany, że tak. Byleby opuchlizna zeszła i jeśli nic nowego nie wyjdzie, wrócę do treningów. Każdy organizm jest inny. Za mną operacje stawów skokowych i może to też trochę pomogło. Gdyby ktoś tak potraktował moją kostkę przed zabiegiem, gdy ciągle mi dokuczała i była w dużo gorszym stanie, pewnie byłoby gorzej. Na wideo całe zajście wyglądało groźnie, na szczęście nie skończyło się to niczym poważnym. Przynajmniej tak się na tę chwilę wydaje.

Traktujesz to wejście Podolskiego jako zwykłe boiskowe starcie? On taką narrację przyjmuje w rozmowie z Goal.pl: derby, trochę gorętsza atmosfera, walka na sto procent i tym podobne.

Dobrze znam smak tych derbów, bo wielokrotnie grałem po obu stronach barykady. Jakieś zahaczenie to normalna rzecz, natomiast takiego faulu nie da się wytłumaczyć w taki sposób. Uważam, że zawodnikowi o tak dużej klasie sportowej, której nikt nie może mu odmówić – piłkarza z takimi osiągnięciami w Ekstraklasie nigdy nie było i nigdy już nie będzie – tego typu zachowania po prostu nie przystoją. To tylko świadczy o klasie człowieka. Ja jestem inaczej wychowany i inaczej do takich rzeczy podchodzę.

Pomijam już trash talk. Od kilku meczów Podolski stosował go w moją stronę, coś takiego zdarza się w wielu meczach i mogę to zrozumieć, ale jego faulu nie traktuję jako zwykłej boiskowej rywalizacji. To wejście nie było adekwatne i do tej sytuacji, i do jego kariery. Różnie mogło się skończyć, a tu też chodzi o moją przyszłość. Mam jeszcze pół roku kontraktu z Piastem i gdyby doszło do jakiegoś złamania, trudniej byłoby myśleć o tym, co dalej. Niezręcznie mi to komentować, Górnika też bardzo szanuję, wzajemnie dużo sobie daliśmy.

Podolski od pierwszych sekund sprawiał wrażenie przemotywowanego, czy nakręcał się z czasem? Po golu Furukawy starł się jeszcze z waszym kapitanem Jakubem Czerwińskim. 

Reklama

Trzeba byłoby jego zapytać. Nie wiem, co mu siedzi w głowie, gdy dochodzi do meczów z Piastem. Wiadomo, że każdemu zależy, grasz dla siebie i dla kibiców, ale jak widać, nie każdy reaguje potem w taki sposób jak Podolski. U Kuby też na koniec było widać trochę frustracji, dostał czerwoną kartkę za zachowanie nie w jego stylu. Tylko właśnie: on został wykluczony, a Lukas nie.

Ogólnie rozgrywaliśmy bardzo słaby mecz, nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Szanowaliśmy remis, bo czuliśmy, że Górnik był lepszy – zwłaszcza do przerwy – ale wtedy ostatnie 10 minut mielibyśmy w przewadze i różnie mogłoby być.

Zachowanie Podolskiego to jedno, ale powinien on wczoraj otrzymać dwie czerwone kartki, a skończyło się na jednej żółtej. Sędziowie jakoś wam to tłumaczyli na gorąco?

W trakcie meczu nie do końca widziałem sytuacji z Kubą i nie dopytywałem. Co do zajścia ze mną, czułem, że był to faul chamski, z premedytacją, mocno przesadzony. A w Ekstraklasie za mniejsze przewinienia potrafili wyrzucać z boiska, że wspomnę niedawne “czerwo” dla Michała Gurgula z Puszczą. Do tego te prowokacyjne gesty, które nie są potrzebne, ale jaki my mamy na to wpływ? Po faulu Lukasa zapytałem sędziego, czy to nie kwalifikuje się do czerwonej kartki. Odpowiedział, że nie widział dokładnie całego zajścia. Najwyraźniej nie dostał jasnego komunikatu z wozu VAR. Nas się rozlicza z grania, sędziów z podejmowania odpowiednich decyzji, ale to już zrobią inni ludzie. Po obejrzeniu powtórek bardziej bym się skłaniał ku czerwonej niż żółtej, a nie było żadnej kartki…

Nie masz wrażenia, że sędziowie podchodzą do Podolskiego ze zbyt dużym respektem, przez co może sobie pozwolić na więcej niż inni?

Do pewnego stopnia jest normalne, że sędziowie czasami nieco inaczej w “szarych” sytuacjach potraktują doświadczonych ligowców, których dobrze znają. Zdarza mi się po meczach rozmawiać z sędzią Marciniakiem, że to był tylko lekki faul, ale następnym razem pilnuj się i tym podobne. Ale jeśli mamy sprawę ewidentną, nazwisko nie powinno odgrywać żadnej roli. Wtedy nie ma znaczenia, czy jesteś Kądzior, Czerwiński, Drapiński czy Podolski. W europejskiej piłce są zawodnicy, którzy znaczą dużo więcej. Cristiano Ronaldo czy Messi też potrafili wylecieć z boiska, jakoś nie było z tym problemu. Pewne zasady obowiązują wszystkich.

Słów kilka o samym meczu. Wciąż szukacie swojej nowej tożsamości jako zespół po odejściu Michaela Ameyawa. Przez moment wydawało się, że powoli się to udaje, ale ostatnio wróciliście do punktu wyjścia.

Nie ma się co oszukiwać, przeżywamy gorszy okres. Teraz Górnik w pierwszej połowie był zdecydowanie lepszy. Czuliśmy, że remis 0:0 z przebiegu gry jest dla nas dobrym wynikiem. To, że przegraliśmy, to jedno, ale my bardzo słabo wyglądaliśmy i jako drużyna, i jako indywidualności. Trudno znaleźć pozytywne punkty zaczepienia. Nie dość że mało sobie kreowaliśmy, to nawet dobrze nie broniliśmy. To przeważnie była nasza mocna strona i jeśli nie szło z przodu, przynajmniej nie pozwalaliśmy rywalom na stwarzanie sytuacji. Tym razem nic się nie zgadzało, może poza pierwszymi dwudziestoma minutami drugiej połowy.

Nie ma się co rozczulać, że sędziowie podejmowali takie czy inne decyzje, bo akurat w tym spotkaniu na dużo więcej nie zasłużyliśmy. Musimy poprawić swoją grę. Jako zawodnicy, szczególnie ci doświadczeni, musimy wrócić do optymalnej dyspozycji, czego trochę brakuje. Wtedy się dźwigniemy. Zostały nam dwie kolejki w lidze plus bardzo ważny dla nas wyjazd do Wrocławia w Pucharze Polski. Trzeba spróbować odwrócić kartę. Po ośmiu kolejkach mieliśmy 15 punktów, byliśmy w czubie tabeli, ale ostatnich osiem kolejek to w większości rozczarowania. Nastawialiśmy się na coś innego po dobrym początku. Nikt z nas nie jest zadowolony z ostatnich występów.

Wiele zaczęło się mówić o coraz gorszej pozaboiskowej sytuacji Piasta. Klub potrzebuje od miasta czternastu milionów złotych, dużych problemów w klubie przed meczem z Górnikiem nie ukrywał także trener Aleksandar Vuković. To wszystko ma na was wpływ?

Jestem w Piaście czwarty sezon i mieliśmy różne okresy. Przez pierwsze dwa lata nie było żadnych problemów. Broniliśmy się wtedy sportowo, w Ekstraklasie finiszowaliśmy w top6. Dziś jest inaczej, ale nie nazwałbym obecnej sytuacji dramatyczną.

W szatni za dużo o tym nie rozmawiamy. My możemy pomóc klubowi wynikami na boisku, reszta nie zależy od nas. Nie ustalamy polityki transferowej i innych ważnych rzeczy. Teoretycznie to wszystko może wpływać na głowę, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek po wyjściu na murawę zastanawiał się nad tym, że są jakieś opóźnienia. Nie mamy, nie wiadomo jak dużych obsuw w wypłatach, są inne problemy dookoła, ale bywało już gorzej niż teraz i jakoś sobie radziliśmy. Wierzę, że i tym razem damy radę. W polskiej piłce w wielu klubach mają podobne zmartwienia. Za granicą spotkałem się z czymś takim jedynie w Turcji, nie płacili trzy miesiące, ale tam nikt nic nie mówił. Każdy był przyzwyczajony. Grunt, żeby jak najwięcej wycisnąć z końcówki rundy.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ O MECZU PIAST GLIWICE – GÓRNIK ZABRZE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

15 komentarzy

Loading...