Marazm, poczucie beznadziei, traconego czasu i marnowanie potencjału od wielu miesięcy towarzyszyły kibicom Manchesteru United. Przyjście Rubena Amorima traktowano zatem jako powiew świeżości i nowe otwarcie. Z dnia na dzień Portugalczyk nie zdołał jednak poradzić sobie z wszystkimi problemami trapiącymi Czerwone Diabły i w debiucie tylko zremisował z drużyną ze strefy spadkowej.
Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Ruben Amorim wziął sobie to mocno do serca i choć na konferencji prasowej zapewniał, że potrzebuje czasu, by Manchester United zaczął grać tak, jak on tego pragnie, to na debiutanckie spotkanie z Ipswich Town nastawił swoich nowych piłkarzy bardzo ofensywnie. Pierwsza bramka padła już po nieco ponad 90 sekundach. Amad Diallo zerwał się prawym skrzydłem, płasko dośrodkował w pole karne, gdzie w roli napastnika świetnie odnalazł się Marcus Rashford, kierując piłkę do siatki.
Widząc tę akcję, fani Czerwonych Diabłów mogli zakrzyknąć: “W końcu!”. Dotychczasowy menedżer – Erik ten Hag popadł w marazm. Żył w przeświadczeniu, że wszystko robi dobrze, przez co wzbudzał antypatię wśród swoich kibiców. Ten związek od dawna był skazany na porażkę, ale trwał ponad dwa lata. W końcu jednak władze klubu z Manchesteru zdecydowały się na zmianę i zatrudnienie szkoleniowca, którego pragnęli sympatycy tej drużyny. A Ruben Amorim w swoim pierwszych minutach na ławce zespołu z Premier League udowodnił, że chce atakować i wie, jak poustawiać drogo kupowanych zawodników na boisku.
Niestety dla niego – mecze trwają 90 minut, a nie sekund.
W rywalizacji ze znajdującym się w strefie spadkowej Ipswich Town do Manchesteru United wróciły demony ten Haga. Czerwone Diabły nie potrafiły przejąć kontroli nad grą. Mało tego, to beniaminek momentami miał większe posiadanie piłki. Klarownych sytuacji na strzelenie drugiego gola nie oglądaliśmy za wiele, a o defensywie ciężko powiedzieć, by była murem nie do przejścia. W zasadzie jedynym pozytywem pozostawała postawa Andre Onany.
Kameruński bramkarz od zeszłorocznego transferu z Interu Mediolan był regularnie krytykowany. Popełniał proste błędy, które skutkowały głupio traconymi golami. W niedzielne popołudnie udowodnił jednak, że może być dla Amorima zawodnikiem, od którego szkoleniowiec może zacząć tworzyć kręgosłup nowego Manchesteru United.
Onana będzie śnił się po nocach Liamowi Delapowi. Napastnik Ipswich dwukrotnie znalazł się w stuprocentowych sytuacjach do strzelenia gola. W pierwszej połowie miał całą bramkę przed sobą i niewielkiego Kameruńczyka. Golkiper United popisał się jednak fantastyczną interwencją rodem z parkietów piłki ręcznej i obronił uderzenie przedramieniem. Tuż po przerwie ponownie był górą w starciu z Delapem, który próbował zaskoczyć go strzałem z bliska w krótki róg. Onana na plus może zaliczyć również efektowną paradę po uderzeniu z dystansu i udaną obronę z końcówki po próbie Conora Chaplina.
Meczu nie zakończył jednak z szóstym czystym kontem. Na fantastyczny strzał Omariego Hutchinsona nie byłoby mocnych. 21-latek popisał się pięknym uderzeniem z dystansu, umieszczając piłkę po drobnym rykoszecie od głowy Noussaira Mazraouiego w okienku bramki Onany, wprawiając trybuny Portman Road, a szczególnie wokalistę Eda Sheerana w ekstazę. Co ciekawe, było to już czwarte trafienie zza pola karnego Ipswich. Wszystkie gole strzelali różni zawodnicy: Szmodics, Delap, Morsy i Hutchinson. W Premier League lepsi pod tym względem są Manchester City (7 bramek) i Nottingham Forest (5).
United nie potrafiło odpowiedzieć na to trafienie. W zasadzie – w przeciwieństwie do Ipswich – nie miało żadnych dogodnych okazji. Okazuje się zatem, że nie tak łatwo odmienić grę nowego zespołu i raczej nikt nie zakochał się w kształcie gry Czerwonych Diabłów z debiutu Amorima, parafrazując tekst utworu Eda Sheera “Shape of you”.
Ipswich Town – Manchester United 1:1 (1:1)
0:1 – Rashford 2′
1:1 – Hutchinson 43′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Najważniejsze wyzwania przed nowym trenerem Manchesteru United
- Erik ten Hag w United. Tragedia na boisku, medialne odloty i przepalanie forsy
- Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu
Fot. Viaplay