Fernando Santos jest ostro krytykowany w Azerbejdżanie, ale znalazł też obrońcę w osobie jednego z publicystów portalu Idman.biz. – Z Cristiano Ronaldo w składzie może pan być mistrzem Europy. Nasze miejsce jest w lidze piłkarskich krasnoludków – pisze Vugar Mammadov.
Reprezentacja Azerbejdżanu pod wodzą Santosa spisuje się wręcz katastrofalnie. Azerowie w Lidze Narodów przegrali pięć z sześciu spotkań. Zapunktować udało im się tylko w domowym starciu z Estonią, które zakończyło się bezbramkowym remisem, także odebranym jako rozczarowanie. Szczególnie bolesny był jednak oklep 0:6, zebrany ostatnio od Szwecji. Po tej klęsce część dziennikarzy zaczęła się otwarcie domagać zmiany na ławce trenerskiej.
Tym bardziej że Santos zdaje się prezentować w Azerbejdżanie mniej więcej takie podejście, jakim podpadł wcześniej opinii publicznej nad Wisłą.
Innego zdania jest cytowany już na wstępie dziennikarz portalu Idman.biz. – Santos mówi, że porażka ze Szwecją powinna być lekcją dla zespołu, ale wnioski powinien w pierwszej kolejności wyciągnąć nasz związek piłkarski – czytamy. – Niestety, on od lat nie zwraca uwagi na krytyczne uwagi. Panie Fernando, jakie pan chce wyciągać wnioski po tym meczu? Znamy pana umiejętności i potencjał naszych zawodników. Co pan chce jeszcze zrobić? Mówiąc nieustannie, że wierzy pan, że można coś poprawić, po prostu marnuje pan czas. Z Cristiano Ronaldo w składzie może pan być mistrzem Europy. Nasze miejsce jest w lidze piłkarskich krasnoludków, czyli w dywizji D. Jeśli po tak haniebnej porażce trener nie pakuje walizki i nie wraca do domu, tylko opowiada, że jest dumny z prowadzenia reprezentacji Azerbejdżanu, to sprawa jest jasna – pieniądze są dla niego cenniejsze od reputacji.
Lekkiej szpileczki, jak widać, nie mogło zabraknąć.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Spadek z Dywizji A ma swoje wymierne konsekwencje
- Pora pożegnać Michała Probierza? Argumenty za i przeciw selekcjonerowi
- Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów
- Trela: Joga bonito na pokaz. Michał Probierz, selekcjoner w masce
- Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce
- A co jeśli w dywizji B też będą nas lać? Spadek nie gwarantuje Polsce sukcesów
Fot. FotoPyk