Nasz rodak siedzi teraz głęboko zakopany w Turynie – nadal leczy kontuzję, ale nawet jak ją wyleczy, to trener Thiago Motta nie będzie miał raczej ochoty na niego stawiać. W związku z tym Arkadiusz Milik może poszukiwać nowego pracodawcy i, jak czytamy w mediach, szansa pojawia się na Półwyspie Iberyjskim.
Powiedzmy sobie szczerze – zdążyliśmy już zapomnieć, jak zawodnik Juventusu wygląda na boisku. Ostatni swój mecz rozegrał jeszcze w ubiegłym sezonie, w którym zdobył w sumie osiem bramek i zanotował asystę. Teraz jego sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia, ale jeśli wszystko pójdzie po myśli Milika, powinien on wrócić na boisko po Nowym Roku.
Możliwe jednak, że nie przywdzieje już koszulki Juve. Zgodnie z informacjami Piotra Koźmińskiego z portalu goal.pl, polskim napastnikiem interesuje się hiszpański Real Betis. Drużyna z Sewilli już wcześniej miała zastanawiać się nad transferem Milika, ale nigdy taki ruch nie doszedł do skutku. Teraz sporo ma zależeć od samego zawodnika i jego stanu zdrowia.
Bo, nie oszukujmy się, poważniejsze kontuzje i drobne urazy to największy problem Polaka. To one hamowały karierę Milika w ciągu ostatnich lat i nie odpuszczały mu w Neapolu, Marsylii ani ostatnio w Turynie. Jeśli jednak włodarze Betisu uznają, że napastnik może im się przydać, to ewentualny transfer do Hiszpanii byłby dla naszego rodaka bardzo ciekawą opcją.
A na pewno ciekawszą, niż siedzenie na ławce lub trybunach podczas spotkań Starej Damy, z którą Polak ma kontrakt jeszcze do czerwca 2026 roku.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska kadra stała się memem. A nie jest tak słaba, jak pokazuje sam wynik [KOMENTARZ]
- I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy
- Zespół spuszczonej głowy
- Trela: Załatany bok, rozszczelniony środek. Gra Polski tym razem lepsza niż wynik
- Skandal! Gracz Mławianki uderzony przez kibica. „Nie czujemy się winni” [WIDEO]
Fot. Newspix