Reklama

Brutalne lanie. Noty po portugalskiej lekcji futbolu

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

15 listopada 2024, 23:09 • 5 min czytania 92 komentarzy

Biało-czerwoni dostali brutalne lanie w Porto. Oto oceny, jakie wystawiliśmy im po tym ciężkim dla kibiców meczu.

Brutalne lanie. Noty po portugalskiej lekcji futbolu

MARCIN BUŁKA – 3

Zastanówmy się – ile mógł zrobić przy bramkach? Pierwszy gol? Nie miał nic do powiedzenia. Drugi? Karny. Trzeci? Bez szans. Czwarty? Mógł zachować się lepiej, w końcu dostał po krótkim rogu. Piąty? Bez szans. Niby trudno go winić za konkretne interwencje (poza wspomnianym trafieniem Neto), ale czy można było jednak oczekiwać, że przy tej nawałnicy da coś ekstra? Można było. Sześć strzałów w bramkę, pięć bramek – gdybyśmy nie oglądali meczu, pomyślelibyśmy, że między słupkami zawieszono ręcznik.

KAMIL PIĄTKOWSKI – 4

Najpoważniejszy z naszych obrońców. Ma na swoim koncie kilka ważnych i czystych interwencji. Cristiano Ronaldo domagał się karnego po jego wejściu, lecz kompletnie niesłusznie – nie było mowy o żadnym przewinieniu, trafił w piłeczkę. Podłączał się do przodu. Trudno chwalić go po pięciu bramkach w plecy, ale też żadna z nich szczególnie nie obciąża jego konta. Sprawdzać, testować, ogrywać – będą z niego ludzie.

Reklama

JAN BEDNAREK – 4

Zszedł z boiska w przerwie prawdopodobnie z powodu bolesnych skutków starcia z Cristiano Ronaldo w końcówce pierwszej odsłony. Mimo pecha na polu zdrowotnym, przy tej akcji może mówić o szczęściu na polu sportowym, bo spóźnił się z interwencją, dał się wyprzedzić, stracił pion i CR7 powinien to wykorzystać. Podobnych wpadek w ustawieniu nasz stoper miał więcej. Uciekł mu też Bruno Fernandes, nie zostaliśmy wtedy skarceni głównie dlatego, że Portugalczyk nie dogadał się ze swoim kolegą. Bednarek zaliczył też stempel na Ronaldo przed szesnastką. Po meczu może podziękować sędziemu – to powinna być żółta kartka.

JAKUB KIWIOR – 2

Przy tej ręce w polu karnym było więcej jego błędu czy zwykłego pecha? Niby był dobrze ustawiony, wszystko kontrolował, poszedł zablokować strzał swoim ciałem (jedyna logiczna decyzja) i tak akurat wyszło, że uderzenie zatrzymało się na ręce. Trudno mówić tu o jakiejś głupocie, juniorskim wybryku czy chwilowym odcięciu prądu. To raczej wina całej defensywy, że dała tak się rozklepać w szesnastce, bo przecież Portgualczycy wymieniali między sobą podania bez końca.

Na jego konto idzie czwarty gol. Miał kryć Neto, ale pozwolił mu uciec przez swoje złe ustawienie. Wywalczył piłkę przy bramce Marczuka, dał dobrą wrzutkę do Bereszyńskiego, lecz całościowo – trzeba obciążyć go odpowiedzialnością za tę porażkę.

BARTOSZ BERESZYŃSKI – 6

Reklama

Nikomu nie życzymy urazów, ale to straszny pech, że trafiło akurat na niego. Do momentu kontuzji – nasz najlepszy piłkarz. I nie tylko dlatego, że perfekcyjnie wyłączał Rafaela Leao, bo do solidnej gry w tyłach dołożył zaskakujące podrygi z przodu. Największe zagrożenie sprawił w akcji, po której jego mięsień odmówił posłuszeństwa – gdyby nie nieco ekwilibrystyczna interwencja Mendesa, piłka mogła jakoś dotoczyć się do siatki. Oddał nasz pierwszy celny strzał w meczu – ta główka była licha, ale sam fakt, że pojawił się na zamknięciu akcji, zasługuje na docenienie, bo pewnie wielu myślało, że – jak kiedyś w Sampdorii – nie będzie przekraczał połowy boiska. W tyłach ofiarny i skuteczny. Miało się wrażenie jakby wyszedł na boisko z poczuciem, że to może być jego ostatni taki mecz w kadrze narodowej.

TARAS ROMANCZUK – 3

Pierwsza połowa? Bardzo solidna. Asekurował, doskakiwał i robił wszystko to, co zamyka się w pojęciu „brudna robota”. W drugiej już jednak nie nadążał. Kwintesencją bramka Bruno Fernandesa sprzed szesnastki – wystarczyło, że pomocnik Jagi dał się ograć i już pod naszym polem karnym powstał lej po bombie.

MATEUSZ BOGUSZ – 4

Dwie ciekawe wrzutki – obie zablokowane. Próba strzału – zablokowana. Miał niezłe pomysły, lecz przeciwko Portugalii nie wychodziły mu z taką łatwością jak w MLS. Po tym meczu nie będzie raczej ogólnonarodowej dyskusji o Boguszu.

PIOTR ZIELIŃSKI – 5

Dodawał naszej drużynie pewności siebie. Jest mistrzem utrzymania się przy piłce, kółeczek, zdobywania przestrzeni – to wszystko mu dziś wychodziło. Zastrzeżenia? W tej katastrofalnej końcówce zgasł razem z całą resztą. A przecież to on powinien nas wtedy obudzić i uspokoić. 

KACPER URBAŃSKI – 4

Football, bloody hell, mógł sobie powiedzieć po zakończeniu meczu. Pierwsza akcja bramkowa Portugalczyków wzięła się z jego straty. Piłka bywa naprawdę brutalna – nie mówimy o juniorskim błędzie na połowie boiska czy w defensywie, a… na wysokości pola karnego rywala. Jeden nieudany drybling wystarczył, by w naszych szykach pojawiły się ogromne dziury, co wykorzystali nieludzko szybki Leao i nieludzko szybki Mendes. Miał kilka ciekawych otwierających podań, ale głównie w pierwszej połowie.

NICOLA ZALEWSKI – 6

Jak co mecz – nasz najlepszy ofensywny piłkarz. Świetna prostopadła piłką do Bereszyńskiego. Efektowny festiwal dryblingu w szesnastce rywala, który zmarnował Buksa. Dziurka na środku boiska. Do Nicoli – do czego już przywykliśmy – nie można mieć zarzutów.

KRZYSZTOF PIĄTEK – 3

Mieliśmy wrażenie, że jest trochę bierny – ani nie walczy o piłkę tak, jakby mógł, ani nie pressował z wielką wiarą. Miał nieco koślawy wolej sprzed szesnastki, lecz wcześniej wszystko zrobił jak należy – opanował piłkę, wygrał pozycję, wybrał dobry moment na strzał. Nie zbliżył się tym meczem do wyjściowej jedenastki.

JAKUB KAMIŃSKI – 3

W porównaniu do Bereszyńskiego – przepaść. Średni w defensywie, niewidoczny w ofensywie.

SEBASTIAN WALUKIEWICZ – 2

Statystyka jest brutalna. Bez niego – zero bramek w plecy. Z nim – pięć bramek. Niczego nie uratował, był bierny, niby cały czas w centrum zamieszania, ale bez ważnych interwencji na koncie.

DOMINIK MARCZUK – 6

Tak powinny wyglądać debiuty w reprezentacji. Dwa razy odważnie przymierzył. Za pierwszym razem Costa musiał się wyciągać jak struna, za drugim nie dał już rady. W samej grze szału nie było, ale konkret jest po jego stronie.

ADAM BUKSA – 3

Nie wniósł niczego świeżego. Zmarnował sytuację stworzoną przez Zalewskiego.

ANTONI KOZUBAL – bez oceny

Grał zbyt krótko.

WIĘCEJ O MECZU POLSKA – PORTUGALIA: 

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

92 komentarzy

Loading...