Raków Częstochowa prowadzi z Jagiellonią Białystok po bramce strzelonej z rzutu karnego. Według sędziów faulowany w polu karnym był Michael Ameyaw. Czy aby na pewno?
Reprezentant Polski padł jak długi, ale na powtórkach widać wyraźnie, że sam rzuca się na nogę Adriana Diegueza. Faul jest zatem mocno wątpliwy.
Raków prowadzi w Białymstoku! Ivi Lopez wykorzystuje karnego już w 4. minucie! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/FILptQ1Fpr
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 10, 2024
Całą sytuację dokładnie przeanalizował Jakub Białek.
Jak informuje Jerzy Kułakowski z Radia Białystok, sędziowie VAR nie mogli sprawdzić tej sytuacji, gdyż rzekomo mieli… awarię monitorów.
W przerwie meczu @Jagiellonia1920 z @Rakow1921 spotkałem sędziego VAR. Nie mogli sprawdzić domniemanego faulu na Ameyaw. Przez 15 minut mieli awarię monitorów.
— Jerzy Kułakowski (@jerzykulakowski) November 10, 2024
Jeśli tak naprawdę było, to mamy do czynienia z niesamowitym skandalem. Rzut karny podyktowany za rzekomy faul na Ameyawie może wypaczyć wynik.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- 10 rzeczy, których Legia zazdrości Lechowi
- Sześć kandydatur do miana polskiego klasyka
- Kozubal czy Augustyniak, Ishak czy Gual? Łączona jedenastka Lecha i Legii
Fot. Newspix