Starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa od dawna nie zapowiadało się tak emocjonująco. Ekipa ze stolicy Wielkopolski od początku sezonu jest w niezłej dyspozycji, choć ostatnio przytrafił jej się słabiutki występ przeciwko Puszczy. Z kolei Legia z coraz większą swobodą radzi sobie na kilku frontach i jest coraz bliżej ligowej czołówki po przeciętnym starcie ekstraklasowych zmagań. W ramach przedmeczowej pompki postanowiliśmy zatem wybrać łączoną jedenastkę Kolejorza i Wojskowych. Jak myślicie, która z drużyn ma w niej więcej przedstawicieli?
Polećmy pozycja po pozycji.
bramka: Bartosz Mrozek (Lech Poznań)
Między słupkami stawiamy na przedstawiciela Kolejorza. Osiem czystych kont zapewnia mu w tej chwili drugie miejsce wśród ligowych golkiperów, którzy najczęściej kończą mecze bez straconej bramki. Lepszy pod tym względem jest tylko Kacper Trelowski z Rakowa Częstochowa. Oczywiście ta statystka zawsze mówi nam nieco więcej o ogólnej postawie danej drużyny w defensywie, niż o indywidualnych wyczynach jej bramkarza, ale kiedy spojrzymy na skuteczność obron, to Mrozek również wypada lepiej od Kacpra Tobiasza z Legii. A to już chyba zupełnie zamyka dyskusję w tej kategorii.
1:0 dla Lecha!
prawa obrona: Joel Pereira (Lech Poznań)
I znowu punkcik dla ekipy z Poznania. Jeśli chodzi o Legię, to w ostatnich tygodniach na prawej stronie boku obronnego najczęściej pojawiał się Paweł Wszołek, który nie tylko nie jest pewniejszy w defensywie od Joela Pereiry, ale też nie daje wcale swojej drużynie więcej konkretów w ataku. Generalnie – mocno obsadzona pozycja w obu ekipach, lecz my jednak dość stanowczo stawiamy w tym pojedynku na Portugalczyka, który posłał już w tym sezonie ligowym 29 kluczowych podań.
Henning Berg go skreślił, Lech Poznań zbudował. Joel Pereira i jego historia
2:0 dla Lecha!
środek obrony: Radovan Pankov (Legia Warszawa)
Tym razem punkt dla Wojskowych, bo pierwszym stoperem w naszej łączonej jedenastce będzie Radovan Pankov. Serb za kadencji Goncalo Feio ma jak gdyby nieco mniej dziwacznych odpałów, jest mniej elektryczny, rzadziej też traci panowanie nad emocjami. Jak dotąd nie obejrzał jeszcze w tym sezonie ligowym ani jednej żółtej kartki. Od czasu do czasu potrafi dołożyć też bramkę po stałym fragmencie gry, co zawsze jest dodatkowym atutem u stopera. Wyrósł na mocny punkt stołecznej ekipy.
2:1 dla Lecha!
środek obrony: Alex Douglas (Lech Poznań)
I znowu Kolejorz podwyższa prowadzenie. Alex Douglas w ostatnich tygodniach trochę pauzował, ale jeśli jest w pełni sił, to z całą pewnością należy go zaliczać do grona najlepszych środkowych defensorów w Ekstraklasie. Cenimy go nawet wyżej niż Antonio Milicia, mimo że to ten drugi bryluje w ekipie ze stolicy Wielkopolski, jeśli chodzi o grę w powietrzu. Jednak gdybyśmy mieli za wszelką cenę wciskać Milicia do łączonej jedenastki, to prędzej za Pankova.
3:1 dla Lecha!
lewa obrona: Ruben Vinagre (Legia Warszawa)
Tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. Ruben Vinagre przyćmiewa całą ligę, jeśli chodzi o liczbę posyłanych dośrodkowań. W sezonie 2024/25 ma już na swoim koncie cztery asysty w Ekstraklasie, kilka ostatnich podań posłał też w rozgrywkach europejskich. Michał Gurgul to – na razie – nie ta półka.
3:2 dla Lecha!
środek pomocy: Antoni Kozubal (Lech Poznań)
– Lech w tym sezonie mocno ruszył, a Kozubal od początku jest ważnym punktem tej maszyny. Oglądałem mecze GKS-u, rozmawiałem też z chłopakami, którzy grali razem z nim w I lidze. Wszyscy mówili o jego mentalu. To chłopak, który zawsze chce dostać piłkę, być pod grą. Na boisku zazwyczaj podejmuje dobre decyzje: wie, kiedy skupiać na sobie rywali, a kiedy zagrać na dwa kontakty. Jeżeli coś było lekkim zaskoczeniem, to fakt, że tak łatwo przeniósł te wszystkie atuty na Lecha, który dominuje w lidze – opowiada nam Jakub Żubrowski o Antonim Kozubalu. Cóż, nic dodać, nic ująć.
Ile Antoni Kozubal da kadrze? „Jest jak Lobotka, świetnie może się dogadać z Zielińskim”
„Rozumie grę lepiej od Linettego”. Droga Kozubala od Legii, przez Lecha do kadry
Nie ma opcji, byśmy mieli skonstruować łączoną jedenastkę Lecha i Legii bez 20-latka. Nawet jeśli oznacza to, że w odstawkę muszą pójść Rafał Augustyniak i Radosław Murawski. Choć nieobecność tego drugiego naprawdę niełatwo odżałować, bo to też ścisła topka na swojej pozycji w Ekstraklasie.
4:2 dla Lecha!
środek pomocy: Bartosz Kapustka (Legia Warszawa)
Trzynaście meczów ligowych, pięć goli i jedna asysta. Na dokładkę sporo trafień i ostatnich podań w europejskich pucharach. Zupełnie nas nie zaskakuje, że Bartosz Kapustka po latach powrócił do reprezentacji Polski. W tym sezonie po prostu rzetelnie na to zapracował. W łączonej jedenastce nie może go zabraknąć.
4:3 dla Lecha!
ofensywny pomocnik: Afonso Sousa (Lech Poznań)
I kolejny pewniak, tym razem z poznańskiego zespołu. Niels Frederiksen ewidentnie odnalazł klucz do optymalnej dyspozycji Afonso Sousy. Różne okresy miewał Portugalczyk w Lechu – bywał przygaszony, niekiedy wyglądał wręcz na transferową wpadkę Kolejorza, ale teraz Sousa demonstruje pełnię potencjału. – Wszyscy wiedzą, jak było. Uważam, że w pierwszym sezonie były momenty, w których byłem traktowany niesprawiedliwie. Grałem, strzelałem, a potem siadałem na ławce. Jako zawodnik musiałem jednak szanować decyzję trenera. Czułem się z tym źle, bo nie widziałem rozwoju i poprawy w mojej grze, komunikacja też nie stała na dobrym poziomie. Wierzę jednak, że mogę zagrać w ligach TOP5 lub w pierwszej drużynie FC Porto – mówił Sousa na łamach Weszło.
Przemiana Afonso Sousy. Od wyśmiewanego flopa do najlepszego pomocnika w lidze
Cóż, ten sezon z pewnością przybliża go do wyjazdu z Ekstraklasy. Trzy gole i pięć asyst to aktualny bilans Portugalczyka w spotkaniach ligowych, aczkolwiek suche liczby i tak nie do końca oddają to, jaki wpływ ma Sousa na ofensywę Lecha Poznań w tym sezonie.
5:3 dla Lecha!
lewe skrzydło: Ryoya Morishita (Legia Warszawa)
Z obsadzeniem tej pozycji mieliśmy chyba największy problem. Mógł tu wylądować Luquinhas, lecz on swoje najlepsze występy w tym sezonie zaliczył jednak jako ofensywny pomocnik. To może Patrik Walemark, autor hat-tricka w starciu z Koroną Kielce? Też kusząca propozycja, ale, kurczę, on zagrał w tym sezonie tylko siedem meczów w Ekstraklasie, z czego większość w niepełnym wymiarze czasowym. Koniec końców stawiamy więc na Morishitę, mimo że Japończyk u Goncalo Feio również nie jest przyspawany do lewej strony boiska.
5:4 dla Lecha!
prawe skrzydło: Kacper Chodyna
Kto by pomyślał, że dla Kacpra Chodyny znajdzie się miejsce w łączonej jedenastce Lecha i Legii? Ale nie widzimy w stolicy Wielkopolski prawoskrzydłowego, który byłby w tym sezonie lepszy od 25-latka. Tym bardziej że Chodyna zaczął ostatnimi czasy notować całkiem przyzwoite cyferki. Dwukrotnie trafił do siatki w Ekstraklasie, dwa razy asystował też przy bramkach partnerów. Trener Przemysław Małecki sądzi nawet, że w zasięgu Kacpra jest powołanie do kadry.
Zbierał kasztany i złom, był lokalnym Messim. Dziś Kacper Chodyna błyszczy w Legii Warszawa
– Jestem zwolennikiem tego, żeby nie gloryfikować za szybko zawodników i nie ubierać ich od razu w stroje reprezentantów. A gdy zagrają słabszy mecz, nie stawiać na nich krzyżyka. Kacper w każdym kolejnym klubie potrzebował trochę czasu na aklimatyzację. On w Legii jeszcze nie pokazał wszystkiego. Myślę, że pewność siebie pozwoli mu stawiać kolejne kroki, a powołanie do kadry jest w jego przypadku tylko kwestią czasu – mówi Małecki.
5:5, Legia wyrównuje!
środek ataku: Mikael Ishak
Sytuacja w linii ataku Legii Warszawa jest dość nietypowa. No bo niby trener Wojskowych ma do dyspozycji wielu snajperów, a i tak cały czas trudno się oprzeć wrażeniu, że przydałby mu się kolejny. Marc Gual ma swoje atuty, lecz irytuje nieskutecznością w stuprocentowych sytuacjach strzeleckich. Tomas Pekhart w tym sezonie ligowym ani razu nie trafił do siatki. No a
porusza się po murawie w tempie, jakie u Goncalo Feio jest zwyczajnie nie do zaakceptowania. Oj, przydałby się Wojskowym napastnik pokroju Mikaela Ishaka. Taki co to i gola zdobędzie, i przytrzyma futbolówkę, i pomoże w rozegraniu.A przy okazji rozkocha w sobie fanów.
Król Mikael Ishak, czyli najbardziej kochany zagraniczny piłkarz w historii Poznania
– Przez lata w Lechu Piotr Reiss był jedynym piłkarzem, którego nazwisko skandowano. W Poznaniu wynika to z tego, że klub jest ważniejszy i piłkarze są tutaj przechodni. Dziś jest, jutro go nie ma. Niezależnie czy jest to Polak, czy obcokrajowiec, wiemy, że odejdzie po kontrakcie lub ktoś go wykupi albo sam wybierze większe pieniądze. Dlatego kibice podchodzą z rezerwą do indywidualnego uwielbienia poszczególnych piłkarzy. Z Ishakiem jest inaczej. Trafił na oprawę ponieważ wybrał Poznań i wielokrotnie podkreślał, że aspekt finansowy nie jest dla niego najważniejszy – opowiada Grzegorz Hałasik, dziennikarz z Wielkopolski.
W tym sezonie ligowym Ishak zanotował już w lidze osiem trafień. Widać, że wrócił do najwyższej formy po okresie zdrowotnych perturbacji.
6:5 dla Lecha!
***
Zatem w naszej zabawie triumfuje Kolejorz, choć z zaledwie jednym punktem przewagi nad Legią.
Zgadzacie się z tym werdyktem czy ułożylibyście łączoną jedenastkę obu ekip w inny sposób?
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sześć kandydatur do miana polskiego klasyka
- 10 rzeczy, których Legia zazdrości Lechowi
- Jacek Magiera po kolejnej porażce: Kierunek, który obraliśmy jest dobry
fot. FotoPyk