Starcia Lecha Poznań z Legią Warszawa zawsze budzą sporo emocji i niejako z automatu traktowane są w kategoriach ligowego hitu. Ale jak często w ostatnich latach te potyczki rzeczywiście decydowały o losach mistrzostwa Polski? Jeśli prześledzić najnowszą historię poznańsko-warszawskiej rywalizacji, to okazuje się, że często nie było na czym zawiesić oka, a otoczka przerastała poziom samego meczu.
Rzućmy więc wspólnie okiem na starcia Kolejorza z Wojskowymi na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów.
Nudne klasyki?
Jeśli zapytacie Wojtka Kowalczyka o to, jaki wynik obstawia w meczu Lecha z Legią, to na ogół odpowie w ciemno, że będzie 0:0. I w sumie jest w tej typerskiej strategii trochę słuszności. Bezbramkowe remisy między ekipami z Poznania i Warszawy nie zdarzają się może nagminnie, ale jest ich jednak więcej, niż byśmy sobie tego życzyli.
W ogóle w ostatnich latach Lech i Legia bardzo często dzieliły się punktami po bardzo zamkniętych, chaotycznych widowiskach.
Starcia Lecha z Legią w ostatnich pięciu sezonach:
- Legia Warszawa 2:1 Lech Poznań
- Lech Poznań 0:1 Legia Warszawa
- Lech Poznań 2:1 Legia Warszawa
- Legia Warszawa 2:1 Lech Poznań
- Lech Poznań 0:0 Legia Warszawa
- Legia Warszawa 0:1 Lech Poznań
- Lech Poznań 1:1 Legia Warszawa
- Lech Poznań 0:0 Legia Warszawa
- Legia Warszawa 2:2 Lech Poznań
- Legia Warszawa 0:0 Lech Poznań
- Lech Poznań 1:2 Legia Warszawa
11 meczów – 2 zwycięstwa Lecha, 5 remisów, 4 zwycięstwa Legii
Od sezonu 2019/20 trafiło się tylko jedno spotkanie Lecha z Legią, w którym przekroczona została liczba trzech trafień. W kwietniu 2023 roku Wojskowi, dowodzeni wówczas przez Kostę Runjaica, zremisowali u siebie 2:2 z Kolejorzem prowadzonym przez Johna van den Broma. Dwa trafienia w Warszawie zapisał wówczas na swoim koncie Afonso Sousa, a bohaterem Legii został Paweł Wszołek, który uratował gospodarzom remis w 87. minucie gry. To rzeczywiście był hit Ekstraklasy z prawdziwego zdarzenia. Mecz, w którym obie strony zademonstrowały kawał porządnego futbolu. Ale poza tym, nie bardzo jest co wspominać.
Sindre Tjelmeland. Nowy ulubieniec kibiców Lecha. Ktoś więcej niż asystent
No bo przecież nie będziemy wracać pamięcią do ostatniej warszawsko-poznańskiej batalii, zakończonej triumfem Legii w stolicy Wielkopolski. Na ławce trenerskiej Kolejorza zasiadał wtedy Mariusz Rumak, z uporem godnym lepszej sprawy doprowadzający swój zespół do ruiny. Choć w sumie jedna historia z tego spotkania jest warta wzmianki – Legia wygrała 2:1, lecz do siatki trafili tylko gospodarze. Samobóje zaliczyli bowiem Miha Blazić i Bartosz Salamon.
A kiedy po raz ostatni w bezpośrednim starciu udało się graczom Lecha i Legii zdobyć więcej niż cztery bramki? Jeśli chodzi o ligowe zmagania, musielibyśmy się cofnąć do sezonu 2006/07, gdy stołeczna drużyna zwyciężyła u siebie z Kolejorzem 3:2, a trafienie na wagę trzech punktów w samej końcówce zanotował Miroslav Radović. W ekipie gospodarzy wystąpili wtedy między innymi Wojciech Szala, Herbert Dick i Dawid Janczyk, a w Lechu zagrali choćby Marcin Zając, Zbigniew Zakrzewski i Marcin Drzymont. Mówimy więc niemalże o futbolowej prehistorii. Jeżeli natomiast wyjdziemy poza ramy Ekstraklasy, no to w 2016 roku dość zwariowany przebieg miało też starcie o Superpuchar Polski, zakończone zwycięstwem Lecha aż 4:1. Kolejorz długo się jednak tym okazałym rezultatem nie nacieszył, ponieważ beznadziejnie rozpoczął sezon w lidze, co zaowocowało szybkim rozstaniem z trenerem Janem Urbanem i zatrudnieniem Nenada Bjelicy.
Kto gra o tytuł?
No dobrze, ale może te starcia muszą tak wyglądać? Może duża stawka po prostu wymusza ostrożność na trenerach? Ostatecznie Lech i Legia prawie zawsze przystępują do rywalizacji w Ekstraklasie jako kandydaci do mistrzostwa kraju i widzą w sobie nawzajem jednego z głównych konkurentów do tytułu.
Tylko że czasy, gdy ekipy z Poznania i Warszawy rozstrzygały kwestię mistrzostwa między sobą, dawno już minęły.
Lech i Legia w Ekstraklasie w ostatnich dziesięciu sezonach:
- 2014/15 – Lech 1. / Legia 2.
- 2015/16 – Lech 7. / Legia 1.
- 2016/17 – Lech 3. / Legia 1.
- 2017/18 – Lech 3. / Legia 1.
- 2018/19 – Lech 8. / Legia 2.
- 2019/20 – Lech 2. / Legia 1.
- 2020/21 – Lech 11. / Legia 1.
- 2021/22 – Lech 1. / Legia 10.
- 2022/23 – Lech 3. / Legia 2.
- 2023/24 – Lech 5. / Legia 3.
Widać wyraźnie, że całkiem częsta była w ostatnich latach sytuacja, kiedy tylko jedna ekipa z tej „derbowej” pary liczyła się w grze o tytuł. Na finiszu poprzedniej kampanii nie mieliśmy ani Legii, ani Lecha w ekstraklasowym TOP2. Wydaje się więc, że to nie presja związana z walką o najwyższe cele w lidze skłania oba zespoły do zachowawczej gry w bezpośrednich konfrontacjach, ale raczej cała otoczka wokół tych spotkań powoduje, że piłkarze bardziej skupiają się na walce niż grze.
Być może zmieni to Niels Frederiksen, czyli człowiek z zewnątrz, znany z analitycznego, chłodnego podejścia do kolejnych spotkań. Przed dzisiejszym spotkaniem Duńczyk koncentrował się na czysto piłkarskich aspektach, nie podkręcał dodatkowo atmosfery. – Jeśli chodzi o podobieństwa, to zarówno my, jak i Legia jesteśmy najlepsi w lidze w pewnych aspektach. Na pewno pod względem posiadania piłki, czasu spędzanego na połowie rywala, ponadto obie ekipy nastawiają się na ataki z obrony. Oba zespoły stosują wysoki pressing, więc trochę tych podobieństw jest – mówił Frederiksen. – Chciałbym podkreślić, że wiem, jak to ważny mecz i wiem, że to najważniejsze spotkanie w Ekstraklasie. Będzie wielu kibiców, będzie bardzo głośno i to nie jest normalne starcie. Jest ono ważne dla fanów, dla piłkarzy i dla wszystkich w klubie. Pamiętajmy jednak, że stawką są tylko trzy punkty. Spodziewam się dobrej atmosfery na trybunach, więc nie możemy się doczekać tego spotkania, szczególnie że obie drużyny są do siebie podobne. Wierzę, że będzie to spotkanie otwarte i pełne intensywności, czekamy na nie.
Kozubal czy Augustyniak, Ishak czy Gual? Łączona jedenastka Lecha i Legii
Goncalo Feio to już trochę inna historia. Portugalczyk – pauzujący dziś za kartki – znacznie lepiej poznał klimat potyczek Legii z Lechem.
On nie ma zamiaru tonować emocji.
– Nie powiem, co myślę o tym, że zabraknie mnie na ławce, bo zostałbym zawieszony i deportowany z Polski. Jesteście dziennikarzami. Wierzę w uczciwość ludzką, choć coraz mniej. Zadajcie sobie pytanie: dlaczego w tym sezonie w Europie mam dziewięć meczów i zero kartek, a w Ekstraklasie – czternaście meczów, cztery kartki? Chcę, żebyście to przeanalizowali, te kartki i trenerów, którzy ich nie dostają, choć by mogli – piekli się trener Wojskowych. – Boli mnie to bardzo. Po ludzku nie mogę się z tym pogodzić, że ktoś zabiera mi taki mecz. Boli na tyle, że byłem załamany po powrocie do domu. Siedzi to we mnie i nie mogę tego zaakceptować.
Odbudować twierdzę Poznań
Dla Lecha dzisiejsze starcie z Legią będzie szansą na przerwanie fatalnej passy meczów bez zwycięstwa u siebie. Ostatni triumf Kolejorza nad Wojskowymi w Poznaniu przypada na lipiec 2020 roku, gdy drużyna prowadzona przez Dariusza Żurawia wygrała 2:1 z zespołem Aleksandara Vukovicia. Potem poznaniaków ogarnęła domowa niemoc w starciach z odwiecznymi rywalami ze stolicy. Najpierw były trzy remisy, a późnej wspomniana już, zawstydzająca porażka za kadencji Rumaka. Wypadałoby więc w końcu pokazać klasę przy Bułgarskiej i przy okazji udowodnić, że niedawna klęska z Puszczą była tylko wypadkiem przy pracy.
10 rzeczy, których Lech zazdrości Legii
Legia nie gra jednak dzisiaj tylko o to, by napsuć krwi liderowi. Wprawdzie w pewnym momencie mogło się wydawać, że Wojskowi już jesienią wypadną z rywalizacji o mistrzostwo, lecz pogłoski o ich śmierci okazały się przesadzone. Zwycięstwo z Lechem pozwoli warszawskiej ekipie zbliżyć się do Kolejorza na trzy punkty. A trzeba zaznaczyć, że ekipa Goncalo Feio wciąż wojuje na trzech frontach, podczas gdy zespół Nielsa Frederiksena odpadł już z Pucharu Polski, a w Europie nie gra.
Oby tylko wszystkie te smaczki i konteksty znowu nie spowodowały, że ponownie otrzymamy dziś wieczorem klasyczny „mecz walki”. Niech tym razem otoczka starcia Lecha z Legią nie okaże się bardziej ekscytująca od samego widowiska.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sześć kandydatur do miana polskiego klasyka
- 10 rzeczy, których Legia zazdrości Lechowi
- Jacek Magiera po kolejnej porażce: Kierunek, który obraliśmy jest dobry
Fot. FotoPyk