Reklama

Alguacil rozpracował Flicka. Barcelona zasłużenie przegrała

Patryk Stec

Autor:Patryk Stec

10 listopada 2024, 23:19 • 5 min czytania 14 komentarzy

Wielka niespodzianka w La Liga. Barcelona, której ostatnio wychodziło niemal wszystko, zagrała najgorszy mecz w sezonie i przegrała z Realem Sociedad 0:1. Baskowie rozegrali świetne zawody, które na pewno będą szczegółowo analizowane przez wielu trenerów w Hiszpanii jako punkt odniesienia do gry przeciwko ekipie Hansiego Flicka.

Alguacil rozpracował Flicka. Barcelona zasłużenie przegrała

Barcelona przystąpiła do tego spotkania uskrzydlona wielkim triumfem nad Realem Madryt, a potem wysoką wygraną 5:2 z Crveną Zvezda. W Katalonii gra prawie wszystko. Nas przed przerwą na kadrę może cieszyć szczególnie doskonała forma Roberta Lewandowskiego. Trudno tutaj nie dostrzegać ręki Hansiego Flicka. Podczas współpracy obu panów w Bayernie, Polak również spisywał się wyśmienicie.

Blaugrana musiała sobie dzisiaj radzić bez Lamine’a Yamala. 17-latek doznał stłuczenia w ostatnim meczu Ligi Mistrzów, co klub potwierdził w oficjalnym komunikacie. – Zawodnik pierwszej drużyny Lamine Yamal doznał poważnego stłuczenia podczas środowego meczu z Crveną Zvezda. W ciągu ostatnich kilku dni przechodził leczenie, ale dyskomfort jeszcze nie ustąpił – możemy przeczytać. Przed meczem Hansi Flick sprecyzował, że chodzi dokładniej o problem z kostką. Wygląda na to, że młody Hiszpan może również przegapić zgrupowanie reprezentacji.

Na początku spotkania wydawało się, że sędziowie VAR w Hiszpanii też mieli dziś problem z monitorami. Robert Lewandowski dostał podanie od Frenkiego de Jonga, był idealnie ustawiony w linii z obrońcami Sociedad. Polakowi podskoczyła piłka, po drodze dotknęli ją Baskowie, po czym napastnik Barcelony wolejem skierował ją do siatki. Katalończycy zdążyli się pocieszyć, ale sędzia po interwencji VAR postanowił anulować bramkę z powodu pozycji spalonej. Linia narysowana kilka minut później wyjaśniła sytuację. Wszystko przez czubek buta Polaka.

Reklama

Real Sociedad nie zamierzał w tym spotkaniu tylko się bronić. Od początku wyszedł nastawiony na walkę i ofensywną grę. Imanol Alguacil zrezygnował dzisiaj z wystawienia typowej “dziewiątki”. Jej rolę w poszczególnych momentach miał pełnić Mikel Oyarzabal. Najwięcej zamieszania wprowadzał jednak Takefusa Kubo, który zawsze z piłką przy nodze stwarzał zagrożenie. W tym sezonie to właśnie Japończyk ciągnie cały zespół w ofensywie.

W 33. minucie niespodziewanie na prowadzenie wyszli gospodarze. Brais Mendez przedłużył piłkę głową na wolne pole, a Sheraldo Becker uciekł spod krycia Julesowi Kounde i z zimną krwią w sytuacji sam na sam pokonał Inakiego Penę.

Real Sociedad w pierwszej połowie był wyśmienity. W defensywie kompaktowy i zabójczo skuteczny, w ataku zaskakujący i widowiskowy. Bardzo dobrze oglądało się Takefusę Kubo, który oprócz takich atutów jak dynamika czy odwaga, pokazywał również świetny przegląd pola.

Reklama

Jakby ktoś odpalił mecz w końcówce pierwszej połowy i nie wiedział, kto gra, mógłby pomyśleć, że to hit Premier League. Piłkarze biegali raz w jedną, raz w drugą stronę, ku uciesze kibiców na trybunach i przed telewizorami. W 46. minucie błąd, który mógł się zakończyć katastrofą, popełnił Kounde. Na połowie przeciwnika chciał zagrać piłkę przed szesnastkę do kolegi. Zagrał jednak niedokładnie i futbolówka dostała się pod nogi Kubo. Ten okiwał jednego z rywali, przetransportował piłkę do przodu, w swoim stylu podał do Beckera, który wzdłuż pola karnego wystawił “ciasteczko” Oyarzabalowi. Hiszpan w tak dobrej sytuacji nie trafił w bramkę. Sam nie mógł w to uwierzyć. Baskowie mogli do przerwy wygrywać 2:0.

W drugiej połowie Barcelona nie potrafiła sobie stworzyć ani jednej klarownej sytuacji. Sociedad za to miało ich kilka, ale za każdym razem brakowało dobrego wykończenia. Fatalnie w obronie spisywali się Pau Cubarsi i Jules Kounde, którzy kompletnie nie radzili sobie z Takefusą Kubo i Sheraldo Beckerem. Baskowie również nadal świetnie broni. Zagęszczali środek pola, mocno utrudniając grę ofensywnym zawodnikom Barcelony.

Jak sobie radził Robert Lewandowski? Zdobył bramkę z minimalnego spalonego, raz zablokował pośladkami strzał Kubo, a poza tym był to raczej dyskretny występ kapitana reprezentacji Polski. Sporo niedokładności i drobnych błędów technicznych. Kamery pokazały też kilka razy wymownie Wojciecha Szczęsnego. Trzeba jednak przyznać, że Inaki Pena dzisiaj nie zrobił nic, co by sprawiło, że Polak mógłby mieć nadzieję na wejście między słupki w kolejnych spotkaniach. Raz bramkarz Barcelony zagrał pod nogi przeciwnika, ale po chwili naprawił swój błąd, popisując się świetną paradą.

Imponujący jest fakt, że wygrana Sociedad nie jest dziełem przypadku. To nie był mecz, w którym Barcelona szturmowała bramkę, a gospodarze się bronili i raz przez przypadek zdobyli bramkę. To ekipa Alguacila była lepszym zespołem przez całe spotkanie. To właśnie trener zrobił dzisiaj różnicę, obok Kubo i Beckera. Wysoki pressing, intensywność, gra na Kounde to był klucz do zwycięstwa. Szkoleniowiec Sociedad zdawał się mówić swoim piłkarzom: “dajcie z siebie wszystko, biegajcie, a jak będzie trzeba, to zrobimy zmiany” i tak też się stało. W drugiej połowie w jednym okienku na boisko weszło czterech świeżych zawodników. Gotowych, aby gryźć murawę i walczyć o zwycięstwo do upadłego. I je wywalczyli.

Ten mecz to triumf Imanola Alguacila i jego pomysłu na to spotkanie.

Real Sociedad – FC Barcelona 1:0 (1:0)

  • 1:0 – Sheraldo Becker 33′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

14 komentarzy

Loading...