Reklama

Look man, it’s Atalanta! La Dea nokautuje lidera Serie A na jego boisku

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

03 listopada 2024, 14:39 • 4 min czytania 0 komentarzy

Fanów włoskiego calcio czekało w niedzielę w porze obiadowej starcie na szczycie tabeli, w którym Napoli podejmowało Atalantę. Historycznie mecze między tymi drużynami były intensywne i obfitowały w bramki. Tym razem rosół okazał się gęsty tylko w pierwszej połowie, kiedy mecz zamknęła doppietta Ademoli Lookmana. Specjalista od bramek w kluczowych meczach okazał się bohaterem spotkania w Neapolu.

Look man, it’s Atalanta! La Dea nokautuje lidera Serie A na jego boisku

Gospodarzy zajmujących pozycję lidera Serie A, niosła fala pewności siebie rosnąca z każdym kolejnym ligowym zwycięstwem. Midasowy dotyk Antonio Conte odczarował będące w kryzysie Napoli niemal od razu. Po falstarcie z Hellasem Veroną w pierwszej kolejce (0:3) gracze spod Wezuwiusza wygrali osiem meczów z kolejnych dziewięciu i po dziesięciu kolejkach mieli 25 punktów na 30 możliwych, prowadząc w tabeli z przewagą czterech oczek nad wiceliderem z Mediolanu.

Poza tym od pamiętnego falstartu w Weronie podopieczni Antonio Conte stracili jedynie dwa gole. Oznaczało to, że byli najlepiej broniącą drużyną Serie A i dość niespodziewanie wyrośli na głównego kandydata do zdobycia scudetto.

La Dea też jednak przystępowała do tego meczu w dobrej formie, podkreślonej czterema kolejnymi ligowymi zwycięstwami, w których jej gracze strzelili aż piętnaście goli. Dzięki tej dobrej passie zajmowała miejsce w ścisłej czołówce, zaledwie sześć punktów za Napoli.

Pod wodzą Gian Piero Gasperiniego, który prowadzi zespół już dziewiąty sezon, wysokooktanowy futbol w wykonaniu Atalanty nadal przynosi pozytywne rezultaty. Gracze z Bergamo byli liderem Serie A pod względem strzelonych bramek (26), oczekiwanych bramek (xG 24,31) i oddanych strzałów (165), jednak ich forma na wyjazdach była bardzo nierówna.

Reklama

Ostatnie starcie w Neapolu obu drużyn w marcu tego roku to trzy ciosy La Dei i nokaut na Stadio Diego Armando Maradona. Tu jednak od początku zapowiadało się na zupełnie inny przebieg spotkania. To Napoli miało optyczną przewagę. Kiedy w 3. minucie po raz pierwszy na połowie przeciwnika piłkę otrzymał Chwicza Kwaracchelia od razu było groźnie pod bramką Carnesecchiego, ale Lukaku minimalnie minął się z piłką

Co się dzieje kiedy spotyka się najlepsza ofensywa z najlepszą defensywą? Albo grad goli, albo tak szczelna obrona, że nie ma gdzie włożyć szpileczki. Conte liczył pewnie na swoją niemal bezbłędną linię obronną, szóste zwycięstwo w sześciu pierwszych spotkaniach na własnym boisku i pobicie klubowego rekordu pamiętającego lata 30. ubiegłego wieku. Jego podopieczni starali się realizować taktykę, która do tej pory przynosiła efekty. Ta strategia runęła jednak w 10. minucie.

Goście jak już zaatakowali, to od razu skutecznie. Niepilnowany Ademola Lookman poczekał aż piłka podbita głową przez Charlesa de Ketelaere spadnie mu idealnie na nogę i walnął z woleja nie do obrony. Gracze z Neapolu wyglądali jak trafiony bokser i mocno się zachwiali. Na tyle, że oprócz pierwszej akcji po wznowieniu kiedy McTominay huknął bez zastanowienia zza pola karnego, ale obił tylko słupek, praktycznie nie zagrozili bramkarzowi Atalanty już do ostatniego gwizdka pierwszej części gry.

Tymczasem Atalanta atakowała coraz śmielej. Efektem było kolejne trafienie Lookmana po podaniu de Ketelaere. Atalanta oddała dwa celne strzały na bramkę Mereta w pierwszej połowie i strzeliła dwa gole. Tak właśnie działa najlepsza ofensywa w lidze! Lider Serie A po pierwszej połowie był na kolanach, a kluczowy okazał się wspomniany duet belgijsko-nigeryjski. Lookman w pierwszych 45 minutach urządził sobie koncert na miarę tego, który pokazał w finale Ligi Europy, kiedy jego hat-trick dał zwycięstwo 3:0 w meczu o drugie najważniejsze trofeum klubowe na Starym Kontynencie.

Reklama

Po przerwie obraz meczu się nie zmieniał. Napoli nawet jeśli atakowało, to nie potrafiło zmusić defensywy klubu z Lombardii do wysiłku. Za to kiedy atakowali gracze Gasperiniego, temperatura na boisku od razu się podnosiła. Co z tego jednak, skoro wynik się nie zmieniał, a żadna z drużyn nie wyglądała na szczególnie zdeterminowaną, żeby było inaczej

Gęsty rosół z pierwszej połowy stał się rozcieńczoną i odgotowaną po raz któryś zupą instant. Dopiero w ostatnim kwadransie, kiedy gracze Napoli trochę odważniej przesunęli się całym zespołem w stronę bramki przeciwnika mieliśmy bardziej intensywne ataki po obu stronach. Mocno pracowali w ofensywie zmiennicy Conte, którzy zmienili niewidoczne dziś gwiazdy Neapolu.

Jednak w doliczonym czasie gry to Atalanta zadała ostatni zabójczy cios. Mateo Retegui wykorzystał już kompletną rezygnację całego zespołu Napoli i spokojnie trafił do siatki przy biernej postawie przeciwników. Tym samym gracze Gasperiniego powtórzyli swój wynik sprzed ośmiu miesięcy, znowu wygrywając 3:0.

Atalanta miała być idealnym papierkiem lakmusowym dla nowego Napoli. Na lidera Serie A spadł jednak kubeł zimnej wody. Pierwsza porażka na własnym stadionie pod wodzą Antonio Contego stała się faktem, a stary lis Gasperini ograł byłego szkoleniowca Juventusu i Chelsea. Ten jednak powinien szybko wyciągnąć wnioski, tym bardziej, że z bliska miał okazję oglądać idealnie funkcjonującą maszynę do strzelania bramek stworzoną przez 66-letniego szkoleniowca La Dei.

SSC Napoli – Atalanta Bergamo 0:3 (0:2)

A. Lookman 10′, 31′, M. Retegui 90 + 2′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Szymon Szczepanik
1
Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Piłka nożna

Boks

Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Szymon Szczepanik
1
Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...