Łukasz Jabłoński w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z Przeglądu Sportowego zdradził swoje pierwsze wrażenia po przenosinach do Motoru Lublin. Mówił też o współpracy w roli prezesa z właścicielem klubu, Zbigniewem Jakubasem.
Przypomnijmy, że niespełna 40-letni Jabłoński został zatrudniony w zespole tegorocznego beniaminka Ekstraklasy po czterech intensywnych latach w Kielcach. Z tamtejszą Koroną awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej, a potem dwukrotnie utrzymywał się w dramatycznych okolicznościach, zapewniając sobie ligowy byt w ostatniej kolejce rozgrywek. Po konflikcie o podłożu politycznym z nowymi władzami miasta, będącym większościowym udziałowcem kieleckiego klubu, postanowił odejść, a po kilku miesiącach znalazł się w stolicy Lubelszczyzny.
Jabłoński nie ukrywa, że z kieleckim klubem łączyły go silne emocje, które jeszcze nie zdążyły się pojawić podczas jego pracy w Motorze. – Do Korony zawsze będę miał sentyment, bo wiele jej zawdzięczam. I tak pozostanie. Tylko tam też to nie przyszło od razu. Do Korony przychodziłem jako pracownik z postawionymi zadaniami do zrealizowania. Na więź, która się wywiązała wpływ miała wspólna droga – awans do Ekstraklasy i dwukrotne w niej utrzymanie w dramatycznych okolicznościach – przyznał były prezes Złocisto-Krwistych.
– Nie wyobrażam sobie, że nagle zacznę głosić mocne tezy o przywiązaniu do Motoru. Podchodzę z odpowiednim szacunkiem do tych, dla których Motor jest czymś wyjątkowym. Ta więź musi przyjść naturalnie. W tej chwili traktuję to w sposób profesjonalny. W meczu Motoru z Koroną będę w bardzo mocnej kropce. Taka jest prawda. Teraz zostałem zatrudniony w Lublinie, żeby budować ten klub. Z czasem pojawi się temat budowania większej więzi, utożsamiania się. Ale to nie jest deklaracja. U mnie to wszystko musi przyjść naturalnie. Już pojawiają się pierwsze emocje na meczach i wygląda to zupełnie inaczej. Jeszcze nie drapię się po głowie, ale stresik się pojawia – dodał działacz, który w tym miesiącu będzie obchodził 40. urodziny.
Nie mogło zabraknąć tematu współpracy ze Zbigniewem Jakubasem, który kilkakrotnie już z istotnymi pracownikami klubu, którzy nie do końca zgadzali się z jego wizją, rozstawał się w burzliwych okolicznościach. Jabłoński zdradził kulisy ustaleń i podziału obowiązków między oboma panami.
– Poinformowałem prezesa Jakubasa o swoich wadach lub zaletach, w zależności jak je ocenimy. Jestem mocno asertywny. W niektórych przypadkach to może okazać się zaletą, w innych wadą. Znam miejsce w szeregu. Jest prezes Jakubas, ja jestem niżej. Liczę się bardzo mocno z ostatecznym zdaniem właściciela, natomiast też chcę mieć prawo do wygłaszania swojego i liczyć się w dyskusji. Chciałbym może nie tyle równości, bo tej nigdy nie będzie, ale żebyśmy jak najwięcej dyskutowali, czasem się nie zgodzili. Inteligentni ludzie potrafią się różnić – stwierdził Jabłoński.
– Podzieliliśmy się z prezesem Jakubasem sferą odpowiedzialności. Ta czysto sportowa nie leży w moich kompetencjach. Natomiast uważam siebie, może samozwańczo, za jego najbliższego współpracownika, więc siłą rzeczy pewnie w niektórych tematach będę uczestniczył. Nie dziwi mnie zresztą, że pan Jakubas jako właściciel chce mieć decydujące zdanie przy transferach. Znam go krótko, ale zadziwił mnie poziom jego wiedzy czysto sportowej. To nie jest człowiek, który nic nie wie i wygłasza opinie, tylko faktycznie zainteresował się tym tematem – przyznał z uznaniem były prezes Korony Kielce.
Nowe rozdanie w Motorze Lublin. Łukasz Jabłoński zdradza, na co się umówił z prezesem Jakubasem https://t.co/ROFwFURIKX
— Przegląd Sportowy (@przeglad) November 2, 2024
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wielcy sportu, których już z nami nie ma. Oni odeszli w ostatnim roku
- Przywrócił chwałę Sportingowi, dokona tego samego w Manchesterze United?
- Przemiana Afonso Sousy. Od wyśmiewanego flopa do najlepszego pomocnika w lidze
- MLS czyli Messi Lubi Strzelać
fot. Newspix