Bournemouth nieoczekiwanie pokonało 2:1 Manchester City. To druga porażka podopiecznych Pepa Guardioli w przeciągu czterech dni. W obliczu kontuzji ważnych zawodników, dyspozycja „The Citizens” pozostawia wiele do życzenia.
Po porażce z Bournemouth Manchester City traci dwa punkty do liderującego Liverpoolu. Mimo że zespół obecnie nie wygląda zbyt dobrze, kibice tego klubu powinni być przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy. Przed rokiem również „The Citizens” jesienią tracili punkty, a dzięki świetnej dyspozycji w rundzie wiosennej sięgnęli po tytuł mistrzowski.
Bournemouth beat Man City for the first time ever in the Premier League 🤯 pic.twitter.com/SBg4Rwryr3
— B/R Football (@brfootball) November 2, 2024
Problemy z intensywnością i absencjami
Bournemouth po raz pierwszy w Premier League pokonało Manchester City. Zdaniem Pepa Guardioli za główną przyczyną porażki jest wysoka intensywność, którą pokazał przeciwnik.
– Wiedzieliśmy, że nie możemy dorównać intensywności, jaką pokazało Bournemouth i rozmawiałem o tym z zawodnikami. To był otwarty mecz. W końcówce mieliśmy swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Gratuluję Bournemouth zwycięstwa. To bardzo agresywna drużyna, która lubi wchodzić w pojedynki. Mieli 6-7 dni, aby przygotować się na mecz z nami. Mieli przewagę fizyczną i szybkościową, jednak powinniśmy zachować się lepiej – wyjaśnił Guardiola na pomeczowej konferencji prasowej.
Dużym problemem „The Citizens” są kontuzje. Obecnie Guardiola nie może skorzystać z usług Rodriego, Oscara Bobba oraz Jacka Grealisha. Gołym okiem widać, że brak niedawnego zdobywcy Złotej Piłki znacząco zaburzył równowagę w zespole. Pozytywną informacją może być to, że na ławkę wrócił Kevin de Bruyne. Belg nie pojawił się jednak na boisku.
– Mamy kilku graczy z dużą ilością minut i wielu zawodników, którzy są niedostępni, więc trudno nam zachować równowagę. Mamy bardzo dużo absencji w składzie. Zagraliśmy dobrze przeciwko Tottenhamowi, dziś jednak nie poradziliśmy sobie z intensywnością narzuconą przez rywala i dlatego przegraliśmy mecz – podsumował szkoleniowiec.
Manchester City rozegra kolejny mecz we wtorek. Rywalem mistrzów Anglii będzie Sporting Lizbona. Skoro w spotkaniu z Bournemouth problemem była wysoka intensywność rywala, to podczas rywalizacji z portugalskim zespołem można spodziewać się podobnego scenariusza. Zobaczymy, jak Ruben Amorim poradzi sobie ze swoim przyszłym ligowym rywalem. Warto przypomnieć, że Portugalczyk obejmie Manchester United dopiero 11 listopada.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Arteta wymyśla futbol na nowo. Na razie te próby są nieudane
- Przemiana Afonso Sousy. Od wyśmiewanego flopa do najlepszego pomocnika w lidze
- Kowal: Dziś pochwalę Feio, bo przyznał się do błędu i Legia zaczęła grać
- Oficjalnie: Manchester United ma nowego trenera
Fot. Newspix