Reklama

Specjaliści od sensacji ze Skierniewic. GieKSa wypada z Pucharu Polski!

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

30 października 2024, 20:52 • 3 min czytania 38 komentarzy

Sen trzecioligowca trwa dalej. Unia Skierniewice najpierw rozprawiła się z Motorem Lublin, czym już zaskoczyła wiele osób. Dziś po raz kolejny zbieraliśmy szczęki z podłogi, gdy podopieczni trenera Kamila Sochy znów odprawili z kwitkiem ekstraklasowicza. GKS Katowice opuszcza stadion rywali na tarczy, ale sam jest też sobie winien, że tak się to wszystko potoczyło…

Specjaliści od sensacji ze Skierniewic. GieKSa wypada z Pucharu Polski!

Bo GieKSa wyglądała na początku całkiem nieźle, stworzyła sobie kilka dogodnych okazji i tylko dobra dyspozycja broniącego dostępu do bramki gospodarzy Stanisława Pruszkowskiego pozwalała Unii pozostać w grze. Utrzymujący się bezbramkowy remis już był powodem do nieśmiałego zadowolenia, ale do pełni szczęścia skierniewiczanom potrzebny był jakiś silny impuls, który umocniłby ich w przekonaniu, że z ekstraklasowym rywalem można zawalczyć o coś więcej.

Z pomocą przyszedł Oskar Repka.

Unia Skierniwice – GKS Katowice 2:1. Pięć minut grozy

Pomocnik już w 40. minucie musiał opuścić boisko, gdy sędzia Jacek Małyszek pokazał mu drugą żółtą kartkę i wykluczył go z rywalizacji. Ten drugi faul Repki nie był żadnym bandyckim wejściem, ale arbiter uznał, że upomnienie należy się i tak, a piłkarz GieKSy nawet nie dyskutował.

Wtedy na dobre zaczęły się problemy podopiecznych Rafała Góraka. Z rzutu wolnego po faulu Repki doskonale przymierzył Mateusz Szmyd, który tego gola mógłby sobie nawet oprawić w ramkę – uderzenia w samo okienko nie powstydziliby się najlepsi piłkarze na świecie. Ozdoba meczu.

Reklama

To nie był koniec problemów gości. Jeszcze przed przerwą skierniewiczanie podwyższyli prowadzenie. Koszmarny błąd defensorów GieKSy wykorzystał Kamil Sabiłło, który też pewnie będzie oglądał swojego gola w zapętleniu. Napastnik Unii sprytnym strzałem przelobował próbującego interweniować Rafała Strączka. Pięć minut wstrząsnęło drużyną z Katowic i dało dwubramkowe prowadzenie kopciuszkowi z trzeciej ligi.

GieKSa zawalczyła, ale co z tego

Po zmianie stron mogliśmy się spodziewać huraganowych ataków GKS-u, ale osłabiona brakiem Repki drużyna z Katowic nie mogła przejąć inicjatywy. To Unia tworzyła sobie kolejne okazje i to Unia nadawała ton spotkaniu. Skierniewiczanie wyglądali na naprawdę pewnych siebie i nie chcieli osiadać na laurach. Tak jakby czuli, że oddanie piłki rywalom może skutkować ich efektownym powrotem do meczu.

No i prawda jest taka, że było całkiem blisko. Piłkarze trenera Góraka powalczyli w drugiej połowie o korzystny wynik, tyle że po prostu brakło im argumentów. Na tle trzecioligowca wyglądali jak… w najlepszym wypadku inny trzecioligowiec. Przez większość meczu grali w dziesięciu, ale też wierzyć się nie chce, by drużyna z Ekstraklasy nie mogła sobie poradzić z rywalem z czwartego poziomu rozgrywkowego nawet w takich okolicznościach. No i Unia raz za razem potwierdzała swoją dominację w tym meczu i ostatecznie wygrała bardzo pewnie.

Tak jakby hierarchia ligowa w ogóle nie istniała.

Reklama

Sen skierniewiczan trwa. Teraz pora na losowanie par 1/8 finału i chyba żaden ekstraklasowicz nie ucieszy się, gdy niezbyt szczęśliwy traf przydzieli mu dzielnych piłkarzy Unii.

Unia Skierniewice – GKS Katowice 2:1

Mateusz Szmyd 41′, Kamil Sabiłło 45′ – Borja Galan 59′

Czerwona kartka: Oskar Repka 40′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Piłka nożna

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

38 komentarzy

Loading...