Niels Frederiksen wziął udział w konferencji prasowej przed meczem z Radomiakiem Radom w 13. kolejce Ekstraklasy. Widać, że duński szkoleniowiec mocno wierzy w siłę swojego zespołu. Kibicom może spodobać się fakt, że po słabszej pierwszej połowie w Krakowie trener obecnego lidera nie szuka wymówek, nie zadawala się na siłę i oczekuje znacznie lepszej gry.
Po 12. kolejkach Ekstraklasy nikt nie ma wątpliwości co do tego, że Lech Poznań to jeden z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa Polski. Żaden zespół od 15 lat nie punktował na tym etapie sezonu tak dobrze jak zespół prowadzony przez Nielsa Frederiksena. Duński szkoleniowiec w przeciwieństwie do swoich dwóch poprzedników nie szuka jednak na siłę pozytywów i wymaga od zespołu jeszcze więcej. Ostatnie konferencje prasowe wydają się w Poznaniu nietypowe. Jak można żyć bez krytykowania swojej ukochanej drużyny? Okazuje się, że po fatalnych miesiącach jest to możliwe. Niewątpliwie obecny trener zapracował sobie na zaufanie wśród kibiców.
KONFERENCJA PRASOWA | Trener Niels Frederiksen przed meczem #LPORAD 🎙️ https://t.co/28052jwPRF pic.twitter.com/kZj7ceerFW
— Lech Poznań (@LechPoznan) October 25, 2024
Metamorfoza podczas meczu z Cracovią
Na początku konferencji prasowej, Niels Frederiksen wrócił do meczu z Cracovią. Miałem okazję zapytać go o to, dlaczego zespół w drugiej połowie wyglądał diametralnie inaczej niż przed przerwą. Przyczyną poprawy miały okazać się nie tylko korekty taktyczne, ale i poważna rozmowa.
– W meczu z Cracovią wiedziałem, że posiadam na ławce opcje, które pozwolą nam na zmianę tempa, rytmu i sposobu gry. Chcemy od początku zacząć w naszym stylu, pokazać wysoki pressing, grać w wysokim tempie i szukać przestrzeni za ostatnią linią przeciwnika. W pierwszej połowie meczu z Cracovią nie byłem zadowolony z tego jak wyglądaliśmy. Nasze tempo było zbyt wolne. Myślę, że nie mamy wielu sekretów, jeśli chodzi o to jak działamy. To jest trochę tak, że niektórzy myślą, że piłkę nożną można bardzo dobrze wyjaśnić i zbadać jak inne dziedziny. W piłce nie zawsze tak jest, czasem niektóre rzeczy trudno wytłumaczyć – wyjaśnił Frederiksen.
– My w Krakowie w pierwszej połowie byliśmy zbyt mało skupieni. Nie pokazaliśmy tego, co nas powinno określać na boisku. Być może chodziło o kwestie mentalne. W drugiej połowie nasza gra się zmieniła, ale nie dokonaliśmy aż tak wielu taktycznych zmian. Powiedzieliśmy jednak piłkarzom w przerwie, że nie jesteśmy zadowoleni z ich postawy. Nie grali wystarczająco dobrze i muszą się poprawić. Nie był to żaden magiczny trick, tylko zwykła, poważna rozmowa. W drugiej połowie zobaczyliśmy lepszą twarz Lecha Poznań – dodał szkoleniowiec.
Presja to przywilej
Tak zwykł mawiać trener Maciej Skorża podczas sezonu mistrzowskiego i podobne myślenie prezentuje Niels Frederiksen.
– Wszystkie zespoły chciałyby być na naszym miejscu i plasować się na pierwszym miejscu w Ekstraklasie. Na pewno nie powinniśmy narzekać na sytuację, w jakiej jesteśmy. Wiążę się to z różnymi konsekwencjami. Każdy chce się z tobą zmierzyć i ciebie pobić, tak już jest. To dodatkowa presja, ale jesteśmy zespołem mocnym, który ma ambicje. Grając w Lechu musisz radzić sobie z presją. Jesteśmy szczęśliwi z tego powodu, że jesteśmy liderem. Może nie ma to wielkiego znaczenia, ponieważ zostało do rozegrania wiele meczów. Musimy zrobić wszystko, aby tę sytuację utrzymać mimo że wszyscy będą chcieli nas upolować na boisku – ocenił trener Lecha Poznań.
Optymizm przed Radomiakiem
Szkoleniowiec jest zadowolony z tego, z jak dużej liczby zawodników będzie mógł skorzystać podczas sobotniego meczu. Kilku kontuzjowanych graczy wróciło do treningów. Przy okazji między wierszami można wyczuć, że rosną szanse na występ od pierwszej minuty Bartosza Salamona.
– Sytuacja kadrowa jest całkiem dobra. Moim jedynym problemem jest to, że mamy limit piłkarzy, których mogę mieć na boisku i na ławce. Część zawodników będzie musiała znaleźć się poza składem. Hakans, Loncar i Andersson trenowali przez cały tydzień z zespołem. Alex Douglas dołączył do nas trochę później, też jednak trenował z drużyną. Część będzie włączona do kadry, część nie, ale sytuacja jest dobra – powiedział Duńczyk.
– Rocha to bardzo dobry napastnik. Strzelił dużo goli w tym sezonie i trzeba na niego zwrócić szczególną uwagę. Musimy odpowiednio się nim zaopiekować i znaleźć sposób na jego zatrzymanie. Czy będzie to Bartosz Salamon czy Alex Douglas, każdy sobie z tym zadaniem poradzi. Podjąłem już decyzję kto jutro wystąp – dodał.
– Nigdy nie wiemy jak zagra przeciwnik. Patrząc na to jak te mecze u nas wyglądają, to widać, że to my mamy wyższe posiadanie piłki. Wątpię, aby w tym meczu było inaczej. Na pewno zagrają blisko siebie i kompaktowo w obronie. Duży nacisk położą na fazy przejściowe i stałych fragmenty gry, w których są nieźli. Patrząc jednak na ich ostatnie mecze, to jest zespół, który potrafi grać piłką. Jednak przyjeżdżając do nas nie jest łatwo grać nikomu, dlatego spodziewamy się niskiej obrony Radomiaka i będziemy musieli się temu przeciwstawić – wyjaśnił Frederiksen.
Rozwianie wątpliwości
Nie jest tajemnicą, że dużo w Poznaniu narzeka się na stan murawy. Po meczu z Motorem Lublin mocno zabiegali o lepszy stan boiska Mikael Ishak oraz Niels Frederiksen. Dziś szkoleniowiec dał do zrozumienia, że wiele się nie zmieniło.
– Wszyscy w klubie mamy świadomość tego, że murawa nie jest w najlepszej kondycji. Trzeba zrobić wszystko, aby wyglądała ona jak najlepiej. Nie jest to jednak temat dla mnie czy zespołu. My skupiamy się na tym, jaką strukturą zagramy, jaki będziemy mieli plan na mecz, jakie pokażemy tempo i tak dalej. Jeśli wszystko złożymy w całość, to murawa będzie najmniej w tym wszystkim ważna. Jeśli pokażemy się na boisku z dobrej strony i udowodnimy swoją wyższość, murawa nie będzie miała żadnego wpływu. Nie wymienimy jej do jutra. Zagramy na takiej murawie jaka jest, potem klub będzie robił wszystko, aby coś w tym temacie zrobić – ocenił szkoleniowiec.
Na sam koniec poruszona została kwestia meczu w Pucharze Polski. Rezerwy Lecha Poznań podejmą Koronę Kielce i długo zastanawiano się nad tym, czy “Kolejorz” wystawi w tym spotkaniu zawodników z pierwszej drużyny. Okazuje się, że trener Jacek Zieliński może spać spokojnie.
– Jeśli chodzi o drugi zespół, nie planujemy wysyłać tam naszych zawodników. Nie zagrają więc w spotkaniu rezerw w Pucharze Polski. No chyba, że mówimy o młodych zawodnikach, którzy moga odnieść duże korzyści z występu przeciwko ekstraklasowemu przeciwnikowi. Młodzi gracze, którzy są w szerokiej kadrze naszego zespołu mogą wtedy ewentualnie tam zagrać. Jeśli chodzi o zawodników podstawowych, którzy nie zagrali w meczu z Resovią, jak np. Mikael Ishak, to nie planujemy wysyłać ich na mecz rezerw – podsumował trener Lecha Poznań.
Mecz Lech Poznań – Radomiak Radom odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 20:15.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Musiolik podpina Śląsk do tlenu, VAR miał dużo roboty
- Najlepszy Chodyna, nierówny i chaotyczny Luquinhas [NOTY]
- Skromnie, ale zawsze. Zalewski gra, Roma wygrywa w Lidze Europy
- Trochę niepotrzebnych nerwów było, ale ostatecznie Petrocub dostał w dziób
Fot. Newspix