Maciej Rosołek nie powinien kończyć dnia zaraz po meczu z Koroną. Powinien jeszcze złapać jakąś otwartą kolekturę i zagrać o miliony, bo to może być naprawdę jego moment, a kiedy będzie taki następny? Może nie tak prędko.
Pierwsza sytuacja – Rosołek ewidentnie chce strzelać, ale puszcza takiego kreta, że wszystkie rury wokół stadionu się odtykają, natomiast w próbę napastnika nie wątpi jego kolega, Katsantonis. Idzie na piłkę, wyprzedza Mamlę, ten go fauluje i jest rzut karny. Przy całej sympatii do Rosołka, trudno uwierzyć, że obudził w sobie Xaviego czy Iniestę, ale wyszło fantastycznie. Tym bardziej że jedenastkę wykorzystał Felix.
Szybkość Andreasa Katsantonisa dała @PiastGliwiceSA rzut karny, a z jedenastu metrów do siatki trafił Jorge Felix! 🇪🇦💥
📺 Mecz w Kielcach trwa w CANAL+ SPORT3, CANAL+ SPORT5 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrTue pic.twitter.com/GfffVEO3z0
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 18, 2024
Druga sytuacja – Rosołek nie trafia na właściwie pustą bramkę, kopie w poprzeczkę. Tutaj ewidentnie obudził w sobie Rosołka.
Ktoś więc może powiedzieć: jaki dzień, jaki fart, skoro tak zmarnował?! No, ale życie zaraz mu oddało…
Bo w drugiej połowie strzelec upolował ślicznego spadającego liścia z rogu pola karnego, który wpadł za bezradnym Mamlą. Znów – czy tak chciał, czy tym razem zobaczył w sobie Berbatowa? Nie, nie, wiadomo, że nie, pomógł mu rykoszet, ale szczęściu trzeba pomóc! I Rosołek pomógł, bo gdyby na przykład zagrał bezpiecznie, do najbliższego, gola by przecież nie było.
Skoro Korona trafiła na Rosołka w gazie, było jej cholernie trudno cokolwiek tutaj zrobić. Jeszcze w pierwszej połowie próbowała, ale świetnie bronił Plach – czy to instynktowne uderzenie Resty z piątego metra, czy strzał Matuszewskiego zza pola karnego.
W drugiej części kielczanie jednak już byli bezzębni, bez wiary, ale nie do końca chce się ich za to winić. Jeszcze tę asystę Rosołka mogli przeżyć, lecz gdy zobaczyli, że na samym początku po zmianie stron chłop ładuje po widłach, co tu zrobić? Nic tylko się załamać, więc Korona się załamała.
A mówiąc poważniej: jeśli Korona chce się utrzymać w lidze, a chyba chce, no to nie może przegrywać w ten sposób. Rozumiemy, że Piast miał sporo szczęścia, ale na końcu przy rozliczeniach nikogo to nie będzie obchodziło. Nikt nie bronił gospodarzom strzelać podobnie.
Zresztą – bardzo łatwo dali się wybić Piastowi z rytmu. Po drugiej bramce gliwiczanie szukali szarpanej gry i ją znaleźli, a Korona nie potrafiła na to odpowiedzieć. Jej ataki przestały się zazębiać, wychodziło coraz mniej i mniej.
No i stanęło na zerze z przodu, a przy takim Rosołku… Bez szans na choćby jeden punkt.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Burmistrz Łęcznej chce wpuścić kibiców Wisły. Górnik nie
- „Karierowiczka. Najlepsza specjalistka. Zawładnęła wszystkim”. Historia Darii Abramowicz
- Model zza oceanu robi furorę na piłkarskiej scenie w Europie
Fot. Newspix