Jacek Zieliński podsumował na konferencji prasowej porażkę swojego zespołu z Piastem Gliwice (0:2). Szkoleniowiec przyznał, że jego drużyna przegrała dziś zasłużenie.
Trener Korony nie ukrywał, że gospodarze mogą mieć pretensje tylko do siebie.
– Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Jest w nas duże rozgoryczenie, frustracja, ale jak się przegrywa mecz u siebie to zawsze tak jest. Sami zgotowaliśmy sobie ten los, bo wiedzieliśmy jakie atuty ma Piast. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy nadziać się na jakąś ich kontrę i gonić wyniku, bo będzie to bardzo trudne. Bramka po rzucie karnym to był ciąg błędów. Były sytuacje na dogonienie wyniku, ale druga połowa zaczęła się jak w najgorszych koszmarach. Druga bramka padła po rykoszecie i było nam bardzo ciężko. Nie mogę zarzucić chłopakom, że nie chcieli, bo naprawdę chcieli i walczyli, ale samo zaangażowanie, serce i charakter w tym meczu to było za mało – wyjaśnił Zieliński, a następnie odniósł się do drugiej połowy, w której po strzeleniu drugiej bramki goście przejęli kontrolę nad spotkaniem.
– Jak to mówią, szczęście sprzyja lepszym i było ono przy drużynie Piasta. Można powiedzieć, że sobie na to zasłużyli. Ale rzeczywiście w drugiej połowie zabrakło nam argumentów. Chcieliśmy ruszyć, przeprowadzić trzy zmiany ofensywne. Miały coś przynieść, ale niewiele wniosły. Człowiek jest mądrzejszy po meczu. Próbowaliśmy odwrócić to spotkanie, ale nie byliśmy w stanie przełamać obrony Piasta. To było zasłużone zwycięstwo rywali. Musimy się otrzepać i stanąć do pionu, bo czeka nas ciężki tygodniowy maraton z trzema meczami na wyjeździe. Była szansa na złapanie chwili oddechu, ale my widocznie najlepiej czujemy się na bezdechu i do tego wróciliśmy – podsumował szkoleniowiec.
Po przegranej z Piastem Gliwice, Korona Kielce zajmuje 13. miejsce tabeli z 12 punktami na koncie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Pobili piłkarza i go prześladują. Wojsko, kibole, prezesi – jedna drużyna, brawo! [KOMENTARZ]
- Reprezentacja czeka dłużej na czyste konto niż San Marino i to nie jest kwestia rywali
- „Karierowiczka. Najlepsza specjalistka. Zawładnęła wszystkim”. Historia Darii Abramowicz
Fot. Newspix