Deniz Undav to jeden z wiodących piłkarzy w reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów. 28-latek gra ostatnio naprawdę nieźle i wyrasta na jednego z najważniejszych zawodników niemieckiej kadry. W rozmowie z Die Welt – przedrukowanej przez Przegląd Sportowy – zdradza, że w drodze na szczyty europejskiej piłki nie zawsze było łatwo.
— Wstawałem o czwartej rano, jechałem autobusem, a następnie szedłem kolejne 40 minut z przystanku do mojego miejsca pracy. Po pracy szybko kupowałem sobie kebab lub makaron i szedłem na trening. Tak było przez dwa lata — opowiada Deniz Undav, który w przeszłości łączył pracę z piłkarską karierą. Momentami Niemiec był nawet bliski porzucenia marzeń o wielkim futbolu.
— Myślałem o porzuceniu futbolu. Mówiłem sobie: zawsze strzelam gole, ale nie udaje mi się, nie dostaję szansy. Na szczęście mój ojciec, a w szczególności wujek, zawsze we mnie wierzyli i mnie motywowali — mówi Undav.
Piłkarz wspomina również inne dawne problemy z czasów, gdy grał w IV lidze: — W drodze z przystanku autobusowego do mojego miejsca pracy wielu kolegów mijało mnie swoimi samochodami. Jechali w to samo miejsce, wszyscy byli pracownikami naszej firmy. Nikt nie zatrzymał się, by mnie podwieźć. Podróż trwałaby pięć minut. Szedłem więc przez 40 minut, nawet zimą. Zawsze myślałem sobie: jesteśmy kolegami, trzymajmy się razem i pomagajmy sobie nawzajem. Dlaczego się nie zatrzymasz? — dopytuje retorycznie zawodnik VfB Stuttgart. — Przysiągłem sobie, że w życiu zawsze będę opowiadał się za solidarnością i pomocą.
Wieczorem Niemcy grają w Lidze Narodów z Holendrami, a Deniz Undav pewnie dostanie kolejną szansę, by zabłysnąć na boisku.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Rocznica Probierza? W Polsce bez zmian
- Bednarek i Dawidowicz totalnie zagubieni. To była różnica klas [NOTY]
- Rewolucyjny ruch Probierza. Zagraliśmy ustawieniem 0-5-2! [KOMENTARZ]
- Lewandowski: Brakuje schematów, czasami pójścia w ciemno
Fot. Newspix