Reklama

Mógł prowadzić Polskę, dziś przeciwko niej zagra. Trener zdradza szczegóły

Szymon Piórek

Opracowanie:Szymon Piórek

12 października 2024, 17:17 • 2 min czytania 1 komentarz

Roberto Martinez był jednym z kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. Ostatecznie PZPN wybrał na to stanowisko Fernando Santosa, którego zwolniono kilka miesięcy później. Hiszpan na konferencji prasowej powiedział, dlaczego nie dogadał się z naszą federacją i czemu wybrał Portugalię.

Mógł prowadzić Polskę, dziś przeciwko niej zagra. Trener zdradza szczegóły

Takie jest życie trenera. Myślę, że ogólnie miałem bardzo dobry czas na poziomie klubowym. To było siedem lat, bardzo intensywnych w Premier League, a później przez długi czas też Belgia. To nie jest normalne, by spędzić tyle lat w drużynie narodowej – rozpoczął swój wywód selekcjoner reprezentacji Portugalii Roberto Martinez, dlaczego nie zdecydował się na pracę w Polsce.

Kiedy skończyłem z Belgią, szansa prowadzenia Portugalczyków była ekscytującym projektem i myślę, że rozmowy i to, co się dzieje pomiędzy, jest częścią życia trenera. Zawsze podejmowałem jednak decyzje z dużą dumą i szacunkiem dla polskiej federacji i polskiego futbolu – dodał.

Informację o tym, że Roberto Martinez znajdował się w kręgu zainteresowań polskiej federacji w styczniu 2023 roku, potwierdził na łamach “WP Sportowe Fakty” sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski. Wtedy wybór padł na Fernando Santosa. Przygoda Portugalczyka skończyła się po kilku miesiącach i jeszcze w tym samym roku schedę po nim przejął pracujący do dziś Michał Probierz. Martinez natomiast związał się z kadrą Selecao prowadzoną wcześniej przez Santosa.

Martinez pracuje w Portugalii od 9 stycznia 2023 roku. Poprowadził kadrę w 22 meczach. Średnio zdobywa 2,45 punktu na mecz, z czego może być zadowolony. Wybrał bowiem bardziej ekscytującą dla siebie ofertę pracy, jak sam to określił.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Komentarze

1 komentarz

Loading...