Piotr Zieliński opowiedział na kanale “Foot Truck” o zainteresowaniu, jakie budził przez lata wśród europejskich klubów. Reprezentant Polski całą dorosłą karierę spędził we Włoszech, ale mógł trafić do Anglii lub Hiszpanii.
Zawodnik Interu wyjawił, że kiedy był graczem Udinese, bardzo poważnie interesował się nim Liverpool. Pomocnik odbył nawet spotkanie z jego ówczesnym trenerem.
– Juergen Klopp zaprosił mnie do swojego domu. Liverpool wysłał po mnie prywatny odrzutowiec i polecieliśmy do Anglii z moim menadżerem. Była to dla mnie pierwsza pierwsza podróż private jetem, więc byłem w szoku. Później przyjechał po nas bus i zawiózł do domu Juergena Kloppa. To był pałac, on miał tam wszystko. To była super rozmowa – wspomina 30-latek.
Choć w Anglii byli “na tak”, transfer nie doszedł do skutku przez oczekiwanie finansowe włoskiego klubu.
– On mnie bardzo chciał, Liverpool też. Mieli swój budżet na ten transfer, 18,5 mln, ale Udinese chciało ciut więcej. Liverpool nie mógł jednak przekroczyć pewnej granicy, bo nie byłem jeszcze topowym graczem. Ale druga strona medalu była taka, że ja też tego nie czułem – wyjaśnił Zieliński.
Nieco później, gdy “Zielek” był już graczem Napoli, pojawiła się opcja, aby to on, a nie Robert Lewandowski został pierwszym polskim piłkarzem w historii Barcelony.
– Z Barcą było tak, że miało dojść do wymiany na młodych zawodników Barcelony. Z tego co wiem, De Laurentiis wolał mnie niż 2-3 zawodników z La Masii – zdradził reprezentant Polski.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Nie czuł się gorszy od gwiazdy Premier League”. Ameyaw i jego droga do kadry
- Flavio Paixao: Reprezentacja Polski nie umie wykorzystać Lewandowskiego! [WYWIAD]
- Saganowski dla Weszło: Byłem o krok od FC Porto. Wszystko popsuł Janas
- Sensacyjne powołania Michała Probierza – co z nich wynika w praktyce?
- Beenhakker i Ebi napisali historię. Jak ograliśmy Portugalię w Chorzowie
Fot. Newspix