Według informacji Legia.Net i Meczyków, klub z Warszawy postanowił, że Goncalo Feio dalej będzie prowadzić pierwszy zespół i… to właściwie zrozumiały ruch (nie, nie tylko dla Lecha i Rakowa).
Choć oczywiście na wstępie należy powtórzyć, że Feio nigdy nie powinien zostać w Legii zatrudniony. To trener bez znaczących wyników, a do tego z pokaźnym bagażem problemów natury wychowawczej. Co więcej, jak widać Feio postanowił tego bagażu nie rozładowywać, tylko jeszcze upycha kolejne historie, dopełniając wizerunek – cóż – wariata.
Wiadomo, że gdyby przy tym doświadczeniu życiowym i zawodowym Feio nie był Portugalczykiem, tylko po prostu Polakiem, gdyby nazywał się zwyczajnie Jan Nowak (albo Jan N.).
Ale Zieliński nagrzał się na jego kandydaturę jak nieopierzony uczniak, a nie – wydawało się – doświadczony facet i zaprosił go do współpracy, która łatwa nie jest. Natomiast łatwa nie mogła być i to wiedział każdy z dostępem do wyszukiwarki Google.
Z jednej więc strony każdy moment powinien być dobry, by przyznać się do błędu, z drugiej – być może zwolnienie Feio teraz jeszcze spotęgowałoby bałagan.
Po pierwsze trzeba oddać Portugalczykowi, że akurat w Europie dowozi wynik. Do fazy ligowej awansował, tam w zeszłym tygodniu ograł Betis. Ktoś może powiedzieć, że Betis taki, śmaki, przed derbami, ale to jednak wciąż Betis, nie ma co tego deprecjonować. Hiszpanie przyjechali na Łazienkowską i nie stworzyli ani jednej groźnej sytuacji. W bramce mógłby stać Mioduski i Legia pewnie też by ten mecz wygrała.
Potem nie dała się też pokonać na boisku mistrza Polski. Tak, w pierwszej połowie była fatalna, ale w drugiej wzięła się w garść i mogła nawet sięgnąć po trzy punkty, należy przecież pamiętać o kontrowersji z rzutem karnym. Chwilę wcześniej, w meczu Pogoni, takie nadepnięcie gwizdnięto, chwilę później – już nie. Absurd.
Nie był to więc fatalny tydzień dla Legii. Zwalnianie po nim trenera byłoby dziwne, bo jeśli już – należało to zrobić wcześniej, no albo wracając, w ogóle nie zatrudniać.
Tak, sytuacja w tabeli jest trudna, mistrzostwo się nie przybliża, natomiast czy inny trener w tym momencie odmieniłby to za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?
Chyba nie, bo – po drugie – znów wybierałby go Zieliński. A pozwolenie mu na kolejny ruch, po tak bezmyślnym jak zatrudnienie Feio, byłoby kuriozalne. No bo kogo tym razem by wymyślił – Jacka Nicholsona ze Lśnienia?
Ktoś powie, że wcześniej Zieliński ściągnął Runjaicia i był to wybór trafiony, ale to sytuacja w zasadzie obecnie nie do powtórzenia – tak dobry trener z polskiego rynku nie jest teraz do wzięcia.
Bo kogo: Fornalika, Nawałkę, Stokowca, Rumaka? Dajcie spokój.
Zieliński pokazuje w Legii, że jeśli trafia z piłkarzami albo trenerem, są to przeważnie goście, którzy w klubie już byli, albo łatwo ich złapać poprzez posiadanie dekodera Canal+. Gdy trzeba wyjść gdzieś dalej… Kłopot. Przychodzi Goncalves albo inny Gil Dias.
Zatem trudno wierzyć, że w sytuacji tak kryzysowej Zieliński trafiłby bez pudła (nawet jeśli wspierać miałby go Mozyrko).
Tak naprawdę w zupełności uczciwe byłoby to, że przy stracie pracy Feio, z robotą żegnałby się też Zieliński. No, ale wówczas w październiku Legia nie miałaby ani trenera, ani dyrektora sportowego, co byłoby tak wielkim bałaganem, że może nawet Feio robi obecnie mniejszy.
Legia więc dała się wziąć na zakładnika w kwietniu i doszła do momentu, w którym jeszcze chwilę może być dla niej korzystniej posiedzieć z nim w piwnicy, aniżeli uciekać, bo może się to skończyć dramatem w trakcie tej ucieczki.
To duża sztuka, by doprowadzić klub do syndromu sztokholmskiego. Brawo, panowie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Motor i GieKSa przyspieszają, Lechia próbuje nadążyć. Beniaminkowie najsolidniejsi od lat
- Radomiak znajdzie stopera w Niemczech? Grał w znanym klubie, przyjechał na testy
- Ravas: Odkąd zostałem tatą, jestem bardziej zrelaksowany [WYWIAD]
Fot. Newspix