Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z Barceloną, rozpoczynając tym samym oficjalnie walkę o bluzę z numerem jeden w Katalonii. Nikt mu bowiem nie da podstawowego placu, ale wygryzienie ze składu Inakiego Peny nie powinno być dla Polaka problemem. Choć 25-latek podburza już teraz szatnię, że to on powinien być „jedynką”.
W weekend w „El Nacional” pojawił się artykuł, w którym przedstawiono przyjście Wojciecha Szczęsnego do Barcelony z perspektywy Inakiego Peny. 25-letni bramkarz może stać się ofiarą tego transferu, na co się nie godzi. Jego zdaniem zasłużył na szansę gry w podstawowym składzie i daje temu wyraz w szatni, co podziela część zawodników, szczególnie tych, z którymi golkiper zna się od wielu lat z racji wspólnej gry w La Masii i rezerwach.
Niech gra Pena, a potem zobaczymy
Doszło do tego, że na konferencji prasowej Hansi Flick został wprost zapytany, czy Pena będzie „jedynką” Barcy. – Dlaczego nie? Dobrze sobie radzi. W każdym meczu zachowuje czyste konto, co również dla niego i jego pewności siebie jest bardzo dobre. Więc dajemy mu tę pewność siebie, a co się stanie z kolejnym bramkarzem? Jest tak, jak było przed meczem. Nie wiem tak naprawdę, co się stanie i musimy poczekać – odpowiedział nieco wymijająco Niemiec.
I to chyba najlepsze podsumowanie obecnej sytuacji w Barcelonie. Na razie jest, jak jest i Pena będzie bronił. Czekamy na rozwój wypadków, czyli przyjście Wojciecha Szczęsnego i to ono zdeterminuje przyszłość. A jak będzie, pewnie wszyscy się domyślamy.
Bo nie chcemy być chamscy, ale panie Pena, trzeba mierzyć siły na zamiary. Gdy pan leżał z mlekiem pod nosem w kojcu, Wojtek już brylował na największych arenach Europy i nie zmieniło się to przez lata aż do końca poprzedniego sezonu. A pan?
A pan to może i wychowanek Barcelony, ale taki, który ma już 25 lat, a w pierwszej drużynie zadebiutował dopiero przed dwoma laty. Do dziś w pierwszym zespole Blaugrany Pena uzbierał 26 występów, w których stracił 43 gole i zanotował siedem czystych kont. Daje to bardzo przeciętną średnią 1,65 wpuszczonych bramek na spotkanie. Dla porównania, Szczęsny przez całą swoją seniorską karierę w klubie i reprezentacji kapitulował średnio 0,99 razy na mecz.
Nie bronią go statystyki
Nawet teraz, gdy Marc-Andre ter Stegen doznał kontuzji wykluczającej go z gry do końca sezonu, a Duma Katalonii jest rozpędzona i rozbija kolejnych rywali w lidze, Pena przepuścił cztery bramki w czterech meczach, pozostając niepokonanym najdłużej przez dokładnie 153 minuty. Nie ma się zatem czym chwalić.
A trzeba podkreślić, że w drugiej połowie spotkania z Villarreal, przeciwko Getafe i z Young Boys Berno nie miał wiele do pracy. Łącznie interweniował w tych meczach trzy razy, a jego łączny wskaźnik prevented goals (powstrzymanych goli) wyniósł 0,56. Gdy jednak przyszło popracować nieco mocniej, swoimi paradami pomóc zespołowi, który na konfrontację z Osasuną wyszedł mocno rezerwowym składem, szybko skapitulował. Znowu zachował skuteczność jednej udanej interwencji w meczu, ale przepuścił aż cztery bramki, choć powinien o jedną mniej, na co ponownie wskazuje statystyka prevented goals wynosząca -1,11.
Barcelona to nie jedyny epizod w karierze Peny. 25-latek bronił jeszcze przez pół roku w Galatasaray. Choć z tym pół roku nieco przesadziliśmy: wskoczył do bramki tureckiego zespołu na osiem meczów, które rozegrał w półtora miesiąca, pod nieobecność kontuzjowanego Fernando Muslery. Gdy Urugwajczyk wyzdrowiał, Galata nie miała żadnych podstaw, by pozostawić Hiszpana między słupkami. We wspomnianych ośmiu występach wpuścił 11 goli i zachował czyste konto – jak na ironię – w starciu z Barceloną w Lidze Europy. Po półrocznym wypożyczeniu nikomu w Stambule nie przeszło przez myśl, żeby pozostawić Penę w klubie, dlatego potulnie wrócił do Katalonii, gdzie przypięto mu łatkę żelaznego rezerwowego.
W seniorskiej piłce Inaki Pena rozegrał w wieku 25 lat 33 mecze. Wojciech Szczęsny jako nastolatek z 28 występami został legendą Brentford, a już w kolejnym sezonie grał regularnie w Premier League i bronił w Lidze Mistrzów – ponownie jak na ironię przeciwko Barcelonie.
Jeden z wielu żelaznych rezerwowych
Nie ma w tym jednak niczego złego. Od 2016 roku niepodważalnym numerem jeden pozostaje ter Stegen. Wcześniej Niemiec przez dwa lata toczył bój o pierwszy skład z Claudio Bravo i to on wyszedł z niego zwycięsko. Drugi bramkarz zaliczał zatem tylko epizody, gdy Ter Stegen był akurat niedysponowany. I tak miano żelaznego rezerwowego mieli: Jasper Cillessen, Jordi Masip czy Neto. Wcześniej, za ery Victora Valdesa, z takim piętnem musieli się mierzyć
Jeśli Szczęsny dojdzie do odpowiedniej formy fizycznej, a będzie miał na to trzy tygodnie ze względu na zbliżającą się przerwę reprezentacyjną, nie powinien mieć problemów z wygryzieniem ze składu rywala. Nie wiadomo jednak, jak wpłynie to na szatnię, skoro już teraz, zdaniem hiszpańskim mediów, 25-latek agituje przeciwko Polakowi. Być może Flick będzie zmuszony przez to do rotacji w bramce, ale wtedy sam się narazi na to, że jego zespół będzie tracił więcej goli, niż powinien.
Pena nie dał dotychczas żadnych sportowych argumentów, by dać mu na stałe szansę. A Szczęsny tylko ze względu na swoją bogatą karierę zasługuje na kredyt zaufania. Już niebawem przekonamy się, jak Flick to poukłada.
WIĘCEJ O WOJCIECHU SZCZĘSNYM:
- Debiuty duetów z jednego kraju w Barcelonie: Lewy i Szczena, Cruyff i Neeskens, Ronaldo i Giovanii…
- Szczęsny zasłużył na filmową puentę. Barcelona naprawi błąd Juventusu
- Nie być hipokrytą. Świetnie, że Szczęsny przerywa emeryturę dla Barcelony
- Nie tylko Szczęsny. Kto jeszcze wracał z piłkarskiej emerytury?
Fot. Newspix