Reklama

Rzadka sztuka w Ekstraklasie: prezes nie odchodzi skompromitowany, tylko wygrany

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

01 października 2024, 12:27 • 4 min czytania 11 komentarzy

Wojciech Pertkiewicz potwierdził medialne doniesienia i ogłosił, że faktycznie z końcem roku odchodzi z Jagiellonii, a za powód podał sprawy osobiste. Jest to więc w sumie dość rzadka okazja w polskim futbolu, by nie pisać o przegranym, skompromitowanym, pogubionym odchodzącym działaczu, a o zwycięskim.

Rzadka sztuka w Ekstraklasie: prezes nie odchodzi skompromitowany, tylko wygrany

To jest w ogóle ciekawe, że Pertkiewicz wygrał wszystko w polskiej piłce – mistrzostwo, puchar, superpuchar. No a jak wiadomo nie miał do dyspozycji Lecha, Legii, Rakowa, tylko Jagę, zaś wcześniej Arkę Gdynia. Jest to więc wynik i kapitalny, i zdumiewający.

Można się zastanawiać, czy prezesa należy oceniać po wynikach zespołu – pewnie nie powinno być to główne pole do dyskusji, ale żeby o tym nie wspominać? No jednak absurd. Łatwiej wygrywać, jeśli prezes z ekipą stwarza do tego odpowiednie warunki, a nie jeśli robi coś przeciwnego, bo w klubie panuje wieczny bałagan.

Zastanówcie się, gdzie byłaby ta wspomniana Legia, gdyby kierował nią ktoś przytomniejszy i wówczas stwierdzicie: faktycznie, prezes jakieś tam znaczenie jednak ma.

No i Pertkiewicz kierował, budował. Z Łukaszem Masłowskim stworzył dobrze uzupełniający się duet, który po czasie zaprosił do składu trzeciego, Adriana Siemieńca, i tak powstało trio, które przyniosło tytuł do Białegostoku.

Reklama

Oczywiście nie wszystko było takie proste, bo jeśli chodzi o trenerów, to najpierw trzeba było się uporać z Nowakiem, potem nie trafić ze Stolarczykiem, ale na końcu odwaga – i szukanie oszczędności, nie ukrywajmy – przyniosła klubowi korzyść.

Ach, właśnie, kasa.

Pertkiewicz trafił do Białegostoku po doświadczeniach w Arce, gdzie też nie rządził szejk, więc każdą złotówkę trzeba było oglądać dwa razy, jak nie więcej. Jagiellonia również nie była i nie jest najbogatszym klubem, ale wcześniej była jeszcze w tych finansach pogubiona, kiedy teraz stara się wychodzić na prostą.

Prezes musiał na przykład wyczyścić kontrakty piłkarzy. Po przyjściu zastał ich we wszystkich drużynach 94.

Mówił w Polskim Radiu po sprzątaniu: – Wyczyściliśmy” wszystkie kontrakty, które nam ciążyły. W sezonie 2023/2024 skończyły się ostatnie umowy, z których nie byliśmy zadowoleni ani pod względem ich konstrukcji, ani wysokości. Część umów udało nam się też rozwiązać za porozumieniem stron. Nie pamiętam dokładnie, ile kontraktów mamy dzisiaj, ale jest ich około 55-60. To liczba, do której dążyliśmy. Pamiętajmy, że chodzi nie tylko o pierwszą drużynę. Mamy też rezerwy w trzeciej lidze. Ich zawodnicy są na zawodowych kontraktach. Do tego dochodzą najzdolniejsi juniorzy, którzy też podpisują profesjonalne umowy z naszym klubem.

Pewnie kiedyś Jagiellonia rzuciłaby się na Kajetana Szmyta bez względu na wszystko, a teraz – nie. Chcesz dużo kasy, idź do Zagłębia, ciepłowodni ci dadzą. W Jagiellonii szastania pieniędzmi nie będzie.

Reklama

Zresztą współpraca Pertkiewicza z Masłowskim faktycznie ograniczyła liczbę transferowych niewypałów. Oczywiście i oni nie trafią, coś prześpią (kwestia bramkarza), ale zrobiło się rozsądniej. Dzisiaj na przykład trudniej sobie wyobrazić, że do klubu trafia legendarny Kris Twardek.

Nie ma też zapisywania w budżecie rzeczy niestworzonych, jak awanse tu, tam i jeszcze gdzieś indziej (tak przecież bywa w Ekstraklasie). Pertkiewicz mówił w Interii: – Celujemy w pierwszą ósemkę. To ósme miejsce, ale też pierwsze. Odpowiadam za realizację budżetu, więc prognozy przygotowuję adekwatnie do celu minimum.

No i dzięki temu klub wychodził z długów, a Pertkiewicz mógł w tym samym wywiadzie powiedzieć: – Dziś mamy pewne nadwyżki finansowe, które przeznaczamy głównie na funkcjonowanie i rozbudowę akademii, bo nie możemy patrzeć na klub tylko przez pryzmat teraźniejszości. Za rok jest kolejny sezon, prawda? Na niego też musimy być przygotowani i już rozważamy warianty. Interesuje nas stabilizacja Jagiellonii na lata.

Na lata Pertkiewicza w Białymstoku nie będzie, ale zostawia sensowne fundamenty.

Powiecie: laurka. No owszem, w dużej mierze laurka, ale skoro facet wykonał dobrą pracę, to trudno go nie chwalić. Pracę, gdy będzie chciał, znajdzie na pewno, bo fachowców szuka się zawsze, a Pertkiewicz fachowcem jest.

Gorzej może być z Jagiellonią. Odchodzi prezes, Raków już wcześniej kusił dyrektora sportowego, teraz ma robić to znowu. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale tych dwóch zastąpić byłoby trudno.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

11 komentarzy

Loading...