Reklama

Real nie wykorzystał wpadki Barcelony. Remis w derbach Madrytu

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

29 września 2024, 23:42 • 3 min czytania 5 komentarzy

W derbach Madrytu Jan Oblak… przedryblował dziś Viniciusa, Thibaut Courtois spacerował po murawie z plastikową siatką rodem z dyskontu, a Endrick wjechał wślizgiem w fotoreportera. Niezależnie od tych dziwacznych wydarzeń, emocji na boisku nie brakowało – w drugiej połowie. Bo pierwsza, imienia Diego Simeone, była jednym wielkim zawodem. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, co musiało zdenerwować Królewskich, albowiem bramkę stracili w piątej minucie doliczonego czasu gry.

Real nie wykorzystał wpadki Barcelony. Remis w derbach Madrytu

Zanim będzie na poważnie, zerknijcie na tę sytuację:

Słoweński bramkarz źle przyjął piłkę, ale wyszedł na tym dobrze – filmik, na którym mija Viniciusa, stanie się zapewne viralem. Jeśli chodzi o emocje w pierwszej połowie tego meczu, to… właściwie byłoby na tyle. Może jacyś zagorzali fani taktyki mogli oglądać to spotkanie z wypiekami na twarzy, ale cała reszta kibiców, która na koniec weekendu chciała dostać od piłkarzy coś ekstra, zapewne czuła po 45 minutach zawód. Jak to ładnie podsumowali komentatorzy tego spotkania w Canal Plus – Piotr Laboga i Tomek Ćwiąkała – to był mecz taktyczny, oparty o słowo “odpowiedzialność”.

Reklama

W drugiej odsłonie takowej zabrakło zagorzałym fanom Atletico, którzy zaczęli obrzucać Courtoisa czym popadnie. Belg w pewnym momencie podniósł z boiska plastikową siatkę, wypełnioną… no właśnie, czym? Strach pomyśleć. Chłop prowokował nieco kibiców gospodarzy po golu dla Realu, ale też bez przesady – żadne gesty nie usprawiedliwiają takiego burackiego zachowania.

Koke, Gimenez i Simeone starali się z rozmawiać z fanami Atleti, natomiast ci goście nie sprawiali wrażenia ludzi, którzy chcą słuchać kogokolwiek. W efekcie sędzia przerwał mecz na kwadrans.

Jak wspomnieliśmy – Real w tym czasie prowadził. Skoro nie dało się sforsować obrony Atletico atakiem pozycyjnym, Królewscy skorzystali ze stałego fragmentu gry. Ich przemyślaną akcję zakończył soczystym strzałem z prawej strony pola karnego Militao.

Po wznowieniu meczu wojownicy argentyńskiego trenera ani myśleli się poddać. Swoje szanse marnowali Lino (piękny strzał lewą nogą wybroniony przez Belga) czy Griezmann (groźne uderzenie z wolnego). Miejscowi pudłowali, więc coraz mniej wskazywało na to, że zremisują, szczególnie, że na murawie pojawił się specjalista od końcówek, pan Endrick.

Reklama

Dosłownie po kilkunastu sekundach pobytu na niej walczył o piłkę z takim zapałem, że wślizgiem staranował fotoreportera. Chwilę później uderzył z dystansu w pełnym biegu, a kibice zamarli – gdyby trafił w końcówce po wejściu z ławki, byłby to trzeci taki przypadek w tym sezonie. Wcześniej Brazylijczyk dokonywał tego w starciach z VfB Stuttgart i Realem Valladolid. Tym razem przymierzył jednak minimalnie obok słupka, a bramkę w doliczonym czasie gry zdobyli miejscowi.

Obrona Królewskich liczyła, że złapie Correę na spalonym, ale cóż, nic takiego się nie stało. Argentyński rezerwowy walczył o piłkę jak o życie z Militao, i wygrał ten pojedynek, a co za tym idzie zdołał pokonać Courtoisa. 1:1 i można się rozejść? Jeszcze nie, bo ostrym faulem “popisał się” Llorente, którego sędzia Ferre Busquets pogonił z boiska. Swoją drogą warto dodać, że ten młody arbiter wytrzymał presję trudnego spotkania i poprowadził je bardzo dobrze. Jeśli ktoś regularnie śledzi LaLigę, to zdaje sobie sprawę, że rozjemca, który wie co robi, nie jest w niej czymś oczywistym. Dlatego tym większy szacunek.

Wynik tego spotkania zapewne nie satysfakcjonuje obu stron, niemniej jednak bardziej wkurzeni mogą być piłkarze Realu. Już witali się z gąską, już zakładali, że po tej kolejce ich strata do Barcy zmaleje do punktu, a tu proszę – chwila rozprężenia i cały misterny plan poszedł wiadomo gdzie.

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Hiszpania

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

5 komentarzy

Loading...