Reklama

Śląsk Wrocław już nigdy nie wygra

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

28 września 2024, 19:56 • 4 min czytania 69 komentarzy

Odwiedzasz beniaminka, prowadzisz, zbliża się ostatnie pięć minut podstawowego czasu gry, do przetrwania brakuje naprawdę niewiele. Jeśli jednak jesteś Śląskiem Wrocław, nie możesz spać spokojnie. Dwa miesiące sezonu za nami, a WKS nadal nie wie, co to znaczy wygrać ligowy mecz. Wygląda na to, że zespół Jacka Magiery nie wygra już nigdy.

Śląsk Wrocław już nigdy nie wygra

Nikt, kto z uwagą oglądał mecz w Lublinie, nie powie, że Śląskowi stała się wielka niesprawiedliwość. Gdy sędzia zapraszał zawodników do szatni, było dokładnie odwrotnie. Można było się zastanawiać, jak w ogóle doszło do tego, że WKS prowadzi. Motor odhaczał kolejne okazje, szukał bramki, Śląsk po prostu skorzystał z klopsów serwowanych przez gospodarzy.

Ostatni kwadrans, bo tyle minut dzieliło jedną i drugą bramkę dla beniaminka, naprawił jednak to, co los prawie popsuł. Motor losy meczu odwrócił, i to w sposób spektakularny.

„Stolarz”, bułgarskie wino, komuna. Historia zgody Śląska i Motoru

Motor Lublin – Śląsk Wrocław 2:1. Dwa miesiące bez wygranej wicemistrza Polski

Christopher Simon szybciutko stał się faworytem Zbigniewa Jakubasa, który nad jego talentem cmoka nawet w wywiadach, ale tym razem Senegalczyk nie musiał czarować, żeby usłyszeć, jak trybuny skandują jego nazwisko. Wystarczył instynkt, przytomność umysłu i wiara w to, że rywalowi może się omsknąć palec, tudzież głowa. Serafin Szota i Aleks Petkow nie dogadali się, co zrobić ze zgraną głową przez Samuela Mraza piłką, ten pierwszy zaliczył klasyczną obcinkę, z czego skorzystał czyhający na błąd Simon.

Reklama

Główka, bezradny Leszczyński, można kasować wszystkie teksty o tym, jak to Jakub Świerczok zapewnił Śląskowi pierwsze zwycięstwo.

Goście z Wrocławia nie wyglądali, jakby przejęli się tym, że na ich konto powędrują dwa punkty mniej i nie zmienili założenia na końcówkę meczu: nadal chcieli po prostu wytrwać. Inny plan miał Piotr Ceglarz, który zabawił się, zakręcił i wywalczył rzut wolny, nabierając szybką nóżką i balansem ciała Petkowa. Niby nic, niby sytuacja, jakich wiele, ale chwilę później Bułgar pożałował, że dał się wyprowadzić w maliny.

Stoper Marek Bartos nie wygląda na faceta, po którym można się spodziewać screamera z ponad trzydziestu metrów na wagę zwycięstwa, ale Słowak postanowił udowodnić niedowiarkom, że „Transfermarkt” słusznie podaje, że w rodzimej lidze parę razy z rzutu wolnego przymierzył. Może i nie huknął w okno, może i nie walnął pod ladę, ale korzystając z tego, że od muru odłączył się Petr Pokorny, umieścił piłkę w siatce.

Finito, Śląsk notuje ósmy mecz bez zwycięstwa w Ekstraklasie i zakopuje się na dnie stawki.

Świerczok jedyną nadzieją Śląska

WKS na tę porażkę zasłużył, bo wszystko, co sobie stworzył w Lublinie, wiązało się z poważnymi klopsami gospodarzy. Weźmy sytuację, w której proste podanie dość przypadkowo, przez nieuwagę rywali dotarło pod nogi Jakuba Świerczoka, który skorzystał z okazji i błyskawicznie oddał strzał. Ivan Brkić piłkę zbił, Petr Schwarz dopadł do niej jako pierwszy, obił poprzeczkę, zrobiło się groźnie.

W końcu, można dodać, bo na to, żeby Śląsk chociaż sprawdził, czy Brkić dotarł na mecz, czekaliśmy ponad pół godziny. Gol do szatni trzeba zapisać na konto defensorów Motoru, którym ewidentnie brakuje lidera, Sebastiana Rudola. Świerczok skorzystał z nieuwagi rywali, którzy rozrzuceni po stałym fragmencie gry zgubili krycie. W teorii linię złamał Paweł Stolarski, ale istotne jest to, że według założeń Motoru w takiej sytuacji to pozostali zawodnicy powinni obniżyć pozycję. W każdym razie Świerczok mógł zabrać się z piłką i pokazać, że we Wrocławiu jest jeszcze jakaś dziewiątka, która ma nogę ułożoną tak, że pozwala to pokonać jakiegoś ligowego golkipera.

Reklama

Konia z rzędem temu, kto przewidziałby, że najlepszym napastnikiem wicemistrza Polski będzie wracający z perypetii w Japonii Świerczok. Autorów takich scenariuszy spodziewalibyśmy się na Comic Con w Warszawie, ale okazało się, że wystarczy odpalić Ekstraklasę. 31-latek od trzech lat jest poza orbitą poważnej piłki, w tym czasie przeżył aferę dopingową, dostał wilczy bilet od Waldemara Fornalika i spadł do trzeciej ligi japońskiej, ale cóż, Śląsk faktycznie nic lepszego w arsenale nie ma.

Poza Świerczokiem tylko jeden gość w koszulce Śląska potrafił w ogóle przeciwnika postraszyć: Piotr Samiec-Talar skorzystał z nieporozumienia między Markiem Bartosem i Arkadiuszem Najemskim, ruszył w kierunku pola karnego, ale wywalczył — tylko i aż — rzut wolny na szesnastym metrze.

Gdy zestawimy to z zatrważającą liczbą strzałów Motoru z pola karnego, wniosek może być tylko jeden: ten mecz powinien być dla Śląska skończony znacznie wcześniej.

5
Brkić
5
Palacz
4
Najemski
6
Bartoš
1
yellow-card
5
Stolarski
3
Çalışkaner
6 +
Samper
1
6
Wolski
5
Król
yellow-card
4
Mráz
1
yellow-card
2
Ndiaye
M. Szczerbowicz 6

Zmiany:

icon-swap
P. Ceglarz
6
M. Ndiaye
icon-swap
C. Simon
6
K. Çalışkaner
1
icon-swap
F. Wójcik
P. Stolarski
icon-swap
F. Luberecki
Krystian Palacz
icon-swap
Bradly van Hoeven
M. Król

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

69 komentarzy

Loading...