Reklama

Legia znowu bez wygranej. Smutne urodziny Luquinhasa

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

28 września 2024, 22:48 • 4 min czytania 105 komentarzy

Kiedy jesteś piłkarzem i masz urodziny w dniu meczu, szczególnie liczysz przed nim, że będziesz na ustach wszystkich kibiców – za sprawą spektakularnej asysty albo atrakcyjnego gola. Ostatnie, na co masz tego dnia ochotę, to popełnienie gafy, która uprzykrzy życie twojemu zespołowi. Cóż, Luquinhas właśnie taką zanotował – po jego ręce w polu karnym Górnik wyszedł dziś na prowadzenie. Nie dowiózł go do końca, ale dla zabrzan to nie jest zła informacja – na pewno szanują punkt zdobyty przy Łazienkowskiej. Inaczej niż Legia, która dziś bardziej straciła dwa oczka niż zdobyła jedno. 

Legia znowu bez wygranej. Smutne urodziny Luquinhasa

Trzeci mecz z rzędu bez wygranej w lidze. Kolejne spotkanie, w którym liderzy zagrali poniżej oczekiwań. Zmiany w składzie, które nie dały zwycięstwa. Korekta ustawienia, która także nie pomogła wygrać.  Z perspektywy kibiców Legii – to był kolejny koszmarny wieczór.

O to, by warszawianie zdobyli dziś trzy punkty, starał się przede wszystkim Ruben Vinagre. To właśnie Portugalczyk dostarczył idealnie z rzutu rożnego piłkę na głowę Radovana Pankova, który pięknie strzelił przy lewym słupku, wyrównując tym samym stan meczu. To właśnie Portugalczyk dwukrotnie strzelał z dystansu – najpierw lewą, a potem prawą nogą – minimalnie chybiając. To właśnie Portugalczyk kilka razy przy innych stałych fragmentach gry niebezpiecznie dośrodkowywał, choćby wtedy gdy głową uderzał Tomas Pekhart.

Nie był dziś idealny – w drugiej połowie zniknął nam z radarów na dobre pół godziny – ale przynajmniej miał swoje momenty. I zaliczył konkret w postaci asysty.

Legia – Górnik 1:1. Dobry występ Oyedele

Gdyby pozostali liderzy Legii weszli na jego poziom, ten mecz nie zakończyłby się remisem. Niestety dla fanów stołecznych, drużyna znów zawiodła. Paweł Wszołek ciągle nie może odnaleźć formy z poprzednich rozgrywek, Bartosz Kapustka, który strzelił dla Legii pięć goli w tym sezonie, dziś nie błyszczał, Royu Morishita robił dużo wiatru, ale mało było z tego efektów, no i ten nieszczęsny Luquinhas. Napierw po wolnym Erika Janży odbił piłkę ręką w szesnastce, za co Łukasz Kuźma podyktował karnego (na bramkę zamienił go Kamil Lukoszek). Potem miotał się straszliwie na boisku, nie dając swojemu zespołowi żadnych ale to żadnych konkretów. Następnie dostał jeszcze żółtą kartkę i w 68. minucie Feio podziękował mu za męczarnie grę. Brazylijczyk to sympatyczny chłopak, ale 28. urodziny będą mu się kojarzyć fatalnie.

Reklama

Trener Legii ustawił ją dziś w systemie 4-1-4-1 licząc, że ta drobna korekta coś zmieni. Cóż, tak się nie stało, a jedyny pozytyw, jaki może zanotować po tym meczu, to fakt, że udany debiut w podstawowym składzie zanotował Maxi Oyedele. W taktyce gospodarzy pełnił rolę szóstki i trzeba przyznać, że nastolatek nie pękł przed prawie dwudziestoma pięcioma tysiącami widzów. Miał kilka efektownych odbiorów, nie wahał się pokrzykiwać na swoich starszych kolegów, no generalnie spisał się bardzo przyzwoicie. Taki mecz może go zbudować na kolejne tygodnie, pytanie tylko czy w tym czasie zdolnego chłopaka nadal będzie prowadził ten sam trener? Zapewne dzisiejsza strata punktów nie poprawiła notowań Feio u Dariusza Mioduskiego…

A Górnik? Był dziś przede wszystkim drużyną walczącą. W tyłach mogli się podobać pewny między słupkami Michał Szromnik i czyszczący przedpole Kryspin Szcześniak. Na bokach obrony nie pękali Erik Janża i Paweł Olkowski. W środku pola nogi tradycyjnie nie odstawiał Damian Rasak, wspomagany przez solidnego Patrika Hellebranda.

Owszem, poniżej możliwości zaprezentowali się dziś bohater ostatnich derbów Lukas Podolski czy Taofeek Ishmaeel,  którego rajdów skrzydłem brakowało, ale generalnie dramatu nie było. Zabrzanie od drugiej połowy byli nastawieni na to, żeby utrzymać remis i ta sztuka im się udała. Ich gra nie była ładna dla oka, ale okazała się skuteczna. Jan Urban na znanym sobie doskonale terenie utarł nosa kolejnemu trenerowi młodego pokolenia, za co należą mu się słowa uznania.

Targany niekończącymi się zmianami kadrowymi Górnik zaczyna łapać odpowiedni rytm, co oznacza, że w naszej lidze, przy dobrym dniu, może być groźny dla każdego.

5
Tobiasz
6 +
Vinagre
1
5
Kapuadi
6
Pankov
1
3
Wszołek
6
Oyedele
2 -
Luquinhas
yellow-card
4
Morishita
5
Kapustka
3
Chodyna
3
Pekhart
L. Kuźma 4

Zmiany:

icon-swap
Migouel Alfarela
3
T. Pekhart
icon-swap
Marco Burch
4
Luquinhas
icon-swap
W. Urbański
M. Oyedele
icon-swap
Jurgen Çelhaka
K. Chodyna

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

Fot. Newspix.pl

Reklama

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

105 komentarzy

Loading...