Reklama

Wielka kompromitacja Lecha! Resovia nie do przejścia dla lidera Ekstraklasy

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

26 września 2024, 18:57 • 4 min czytania 178 komentarzy

Lech Poznań bardzo poważnie traktuje walkę o mistrzostwo Polski – pomyślał każdy po meczu lidera Ekstraklasy z drugoligową Resovią. Bo jak inaczej tłumaczyć sobie widowisko, w którym faworyt w niczym nie wygląda na faworyta, a najgroźniejsze akcje tworzy sobie aktualnie 41. drużyna w polskiej hierarchii klubowej? Na boisku od pierwszej minuty Gholizadeh, Kozubal, Milić, Douglas, Jagiełło… niemal samo gęste. A na tablicy wyników wyrzut sumienia Kolejorza.

Wielka kompromitacja Lecha! Resovia nie do przejścia dla lidera Ekstraklasy

Bo Lech ma dziś ogromne powody do wstydu, nawet jeśli Niels Frederiksen wysłał w bój kilku zmienników. Zmiennicy ci powinni sobie poradzić z Resovią bez wielkich problemów, ale siła przyjaźni, determinacji i szybkich kontrataków nie została przez Kolejorza wystarczająco doceniona. Kibicom ekipy z Poznania pewnie żal było patrzeć, jak się kompromitują ich ulubieńcy, ale cała reszta widzów raczej lubi takie historie.

My też.

Resovia – Lech 1:0. Zasłona dymna Resovii spełniła swoje zadanie

Rzeszowian nie przystoi nazwać kopciuszkiem, ale ich ostatnie dokonania nie budzą wielkiego respektu. W ubiegłym sezonie spadek na zaplecze zaplecza. Wcześniej kilka sezonów przeciętności. Teraz parę dobrych spotkań na trzecim poziomie rozgrywkowym, ale to nadal trzeci poziom rozgrywkowy. Lech pewnie dał się nabrać na tę zasłonę dymną – Resovia przez kilka ostatnich sezonów przygotowywała się do tego meczu i ukrywała swój faktyczny potencjał. Potencjał na pokonanie lidera Ekstraklasy.

Żarty na bok. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Resovia też nie wystawiła dziś na Lecha swojego pierwszego garnituru. Na ławce zaczęli to spotkanie pewnie trzej aktualnie najlepsi piłkarze klubu z Rzeszowa – Maciej Górski, Bartłomiej Eizenchart i Marcin Urynowicz. Trener Jakub Żukowski jakby wysłał swojej drużynie sygnał:

Reklama

Panowie, to Puchar Polski, Puchar Tysiąca Drużyn, Puchar Drugich Garniturów. Oni grają na luzie, to my też.

Wielka determinacja w obronie, piorunujące kontrataki i… spokój, który dało się wyczytać z twarzy rzeszowian. Oni nie drżeli jak osika przed kolejnymi atakami gości z Poznania – akcje ofensywne liderów Ekstraklasy po prostu przerywali, bez większych ceregieli.

Na kontratakach do kolejnej rundy

Efektownych kontrataków gospodarze wyprowadzili co najmniej kilka. Golem zakończył się tylko jeden, ale w polu karnym Lecha kotłowało się zatrważająco często. W ósmej minucie Kolejorza ratował jeszcze doskonałą interwencją Bednarek, kilka sekund później gościom musiał pomagać słupek. W minucie szesnastej ratunku już nie było, gdy lewą stroną popędził Gracjan Jaroch. Skrzydłowy doskonale wystawił piłkę tuż przed pole karne, a stamtąd huknął jak z armaty Maksymilian Hebel. Zaskoczenie? Nie dziś, gola strzelił zespół na tamtą chwilę o wiele lepszy.

To nie był koniec ofensywnych popisów rzeszowian – w sumie udało im się oddać trzy celne strzały na bramkę Filipa Bednarka i raz, tuż po zmianie stron, obić poprzeczkę. To Lech się bał, to Frederiksen musiał wpuścić na boisko swoich najlepszych piłkarzy – Murawskiego, Sousę i Joela Pereirę. A i tak dało to tyle, co nic.

Reklama

Sześć i wystarczy

Lech z dumą odliczał już kolejne mecze bez straconego gola. Raz, dwa, trzy… wreszcie sześć. Wtedy przyszła Resovia i wszystko popsuła. Czy to oznacza, że Kolejorz jest w jakimś wielkim kryzysie i wkrótce będziemy świadkami jego upadku? Pewnie nie, ale Puchar Polski poznaniacy potraktowali po macoszemu i teraz muszą wypić piwo, którego nawarzyli. Zasługują na szyderę i powinni przełykać dziś i przez kilka następnych dni wielkie pigułki wstydu – taka porażka nie przystoi takiej drużynie.

Choć w samej końcówce meczu Resovia ograniczyła się już tylko do bronienia wyniku, a przez ostatnie minuty musiała walczyć w dziesięciu i potem nawet w dziewięciu, to dziś pokazała, jak powinno się grać o coś. O awans, o sukces, o puchar albo chociaż o miły wieczór czy dobre humory kibiców.

Lech za to zagrał o nic. Po nic. Niech wraca do Poznania i zajmie się Ekstraklasą, bo dziś szkoda było patrzeć na tę pozbawioną motywacji drużynę.

Resovia – Lech 1:0 (1:0)

Maksymilian Hebel 16′

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
5
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
18
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Piłka nożna

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
5
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
18
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

178 komentarzy

Loading...