Reklama

Straszny uraz, praca za grosze i sezon na wyjeździe. Dawid Kroczek i jego kręta droga do Ekstraklasy

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

29 września 2024, 09:55 • 12 min czytania 7 komentarzy

Dał sobie spokój z graniem w piłkę – trochę przez kontuzję, która przypominała dramat Marcina Wasilewskiego. Gdy objął samodzielnie pierwszy seniorski klub, wszyscy zarabiali bardzo mało, a jego piłkarze bali się kompromitacji. Tymczasem prawie awansowali do wyższej ligi. – Nie jest wybitnym piłkarzem, ale będzie bardzo dobrym trenerem – powiedział kiedyś o Dawidzie Kroczku jego mentor Radosław Mroczkowski. I miał rację. Kiedy Kroczek objął Cracovię, jego zespół ograł Jagiellonię, a piłkarze dali z siebie tyle, że ledwo wchodzili do autobusu. Teraz drużyna z Krakowa co prawda odpadła z Pucharu Polski, ale jest wiceliderem Ekstraklasy.

Straszny uraz, praca za grosze i sezon na wyjeździe. Dawid Kroczek i jego kręta droga do Ekstraklasy

Początek sierpnia 2019 roku. Dawid Kroczek prowadzi III-ligowy Sokół Aleksandrów Łódzki. W poprzednich rozgrywkach drużyna walczyła o awans do II ligi. Nie udało się, po sezonie odeszło 3/4 zespołu. Została młodzież plus kilku doświadczonych graczy. Kroczek najpierw był w Sokole asystentem Sławomira Majaka, ale gdy w klubie zaczęły się problemy finansowe, zdecydowano się na niego. Również dlatego, że był stosunkowo tani. Pierwsza praca w piłce seniorskiej i od razu zetknięcie z trudnymi realiami. Trzeba było zaciskać pasa. Młodzi zawodnicy zarabiali ledwie po 500 złotych. Starsi, w porozumieniu z kierownictwem klubu i sztabem, ustalili, że będą mieć takie samo wynagrodzenie. To była mała kwota, około 2000 złotych miesięcznie. Cały sztab szkoleniowy też zarabiał grosze. – Dziś, nawet w III lidze, to bardzo małe pieniądze. Oferując takie wynagrodzenie, nikogo ciekawego by się nie znalazło – słyszę od jednego z moich rozmówców. Dlatego przed sezonem 2019/2020 drużynę Kroczka uważano za potencjalnego outsidera rozgrywek. No bo jak tu grać, skoro wszystko się wali?

Ze względu na wycofanie się głównego sponsora, w klubie doszło do dużej reorganizacji. Zdecydowanie łatwiej było pozyskać młodego, a zarazem ambitnego trenera, który chciałby udowodnić swoją wartość i ma dużo niższe oczekiwania, niż doświadczeni szkoleniowcy – tłumaczył Kroczek w 2020 roku w audycji „Jak uczyć futbolu?” na Weszło FM.

Dawid Kroczek (z lewej) jako asystent Sławomira Majaka w Sokole Aleksandrów Łódzki 

Reklama

Były myśli, że przegrają 0:4

Bartłomiej Maćczak, pomocnik Sokoła z tamtego sezonu: – Pamiętam, jak jechaliśmy na spotkanie pierwszej kolejki. To był wyjazdowy mecz z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Nikt nie brał nawet pod uwagę tego, że znów będziemy się bić o awans do II ligi. Pogoń miała solidny skład, utrzymała najlepszych graczy. Trochę baliśmy się tego, co może się stać. Może dostaniemy jakieś 0:4 na start ligi? Były takie myśli. Tymczasem już w pierwszej minucie zdobyłem bramkę, oni wyrównali, ale to my w ostatniej minucie wyszarpaliśmy wygraną. Tamta wygrana nas poniosła, scaliła. Zrozumieliśmy, że nie będziemy jednak chłopcami do bicia.

Sokół trenera Kroczka miał spaść z ligi, tymczasem do końca sensacyjnie bił się o awans. Zabrakło tylko jednego punktu. – Drużyna pod jego wodzą zrobiła bardzo duże postępy. Widziałem, że potrafi dotrzeć i do 17-latka, i do zawodnika 37-letniego. Jego atutami było dobre przygotowanie merytoryczne, ale też dyscyplina. Miał autorytet u zawodników – wspomina tamten czas w rozmowie z serwisem Lovekrakow.pl Grzegorz Krzyżanowski, wiceprezes Sokoła.

Trener Kroczek potrafił zżyć ze sobą różne grupy w szatni w ciężkich warunkach. Organizował nam posiłki po meczach albo gdy jeździliśmy na dalsze wyjazdy. Dbał o wiele rzeczy, nie chował się, jak niektórzy szkoleniowcy, tylko zawsze wchodził do szatni i był dostępny dla każdego. Potrafił też kogoś solidnie opieprzyć, przy innych, gdy coś mu się nie podobało. Gdyby nie wybuch pandemii koronawirusa, który zatrzymał rozgrywki, bardzo możliwe, że wywalczylibyśmy wtedy awans. Do dziś spotykamy się ekipą z tamtego czasu, raz do roku, przed świętami. Siadamy i dziwimy się, jak my wtedy, w tak trudnych okolicznościach, byliśmy w stanie tak grać – dodaje Maćczak w rozmowie z Weszło.

Maćczak był ofensywnym środkowym pomocnikiem, taką „dziesiątką”, a w Sokole w linii obrony występował Artur Gieraga. – Trener Kroczek nie miał łatwego wejścia do drużyny. W zespole było czterech czy pięciu zawodników starszych od niego, w tym ja. Miał jednak w sobie charyzmę i potrafił zaszczepić w nas przekonanie, że mamy duży potencjał. Kluczowe było również to, że wszystkich traktował równo. Był uczciwy w stosunku do zawodników, w zespole nie było świętych krów. Powtarzał nam, żeby grać piłką i unikać taktyki z gatunku: „Laga i może się uda”. To była III liga, ale na treningach ćwiczyliśmy schematy pod konkretnego rywala – mówi nam Gieraga, który rozegrał 17 spotkań w Ekstraklasie, w barwach ŁKS-u i Ruchu Chorzów.

Wystarczył jeden rok, pierwsza taka praca, by, na razie po niższych ligach, poniosło się, że na rynku pojawił się bardzo zdolny szkoleniowiec.

Potworny uraz kostki

Wszystko zaczęło się w Łodzi. Mówi się, że młody trener potrzebuje mentora i dla Kroczka kimś takim był na pewno Radosław Mroczkowski. Doświadczony szkoleniowiec był nauczycielem Kroczka w gimnazjum w łódzkim SMS-ie. Miał tam zresztą ciekawą klasę, bo chodzili do niej też Maciej Makuszewski i Andrzej Niewulis. Tamci dwaj zrobili niezłe kariery, a obecny szkoleniowiec Cracovii nie.

Reklama

Osoby z Łodzi i okolic lubią przytaczać jedną historię. Trwa mecz, ale Kroczek nie gra. Siedzi na ławce. Jego ojciec pyta Mroczkowskiego, dlaczego syna nie ma na boisku. W odpowiedzi słyszy: – Dawid może nie jest najlepszym piłkarzem, ale wierzę, że będzie kiedyś bardzo dobrym trenerem.

Dawid Kroczek na ławce Cracovii 

Mroczkowski mówi dziś z uśmiechem, że wyszedł na proroka. – Dawid jako piłkarz na pewno wyróżniał się ambicją. Występował głównie jako pomocnik, był raczej ofensywnym graczem. Na jego piłkarskiej drodze stanęły jednak kontuzje. Mieliśmy dużo trudnych rozmów. Tata Dawida bardzo na niego wpływał i mobilizował go. Wierzył, że syn sporo osiągnie w piłce. Ja tłumaczyłem mu, że jeżeli nie będzie grał w piłkę, to są inne drogi. Może być trenerem, działaczem. Pamiętam, że gdy Dawid był jeszcze młody i doznał jednej z kontuzji, i tak przychodził na moje zajęcia. Oglądał je, obserwował z dużą uwagą. Myślę, że to był taki zalążek tego, co dzisiaj się dzieje. W szkole był kurs instruktorski – fajna możliwość szkoleń dla chłopaków z liceum. Dawid ukończył go już w pierwszej klasie – wspomina Mroczkowski.

Kroczek w rozmowie z TVP Sport tak opowiadał o swoim najpoważniejszym urazie: – To było bardzo poważne złamanie stawu skokowego. Stopa mi się wykręciła 90 stopni w bok. Skończyło się poważną operacją i długim okresem dochodzenia do siebie.

Dodawał, że to, co się wtedy stało, można było porównać do strasznego urazu Marcina Wasilewskiego.

Mroczkowski: – Był wtedy podłamany, bo chciał się rozwijać, widział rówieśników, którzy cieszą się grą, a on musiał się leczyć.

Kontuzja stopy była jedną z przyczyn, ale nie jedyną, z powodu których Kroczek skończył grać w piłkę.

Ciągłe dokształcanie się

Miał 19 lat, gdy zaczął pracować jako trener. Dwa lata później działał w UKS-ie SMS-ie Łódź. Prowadził dzieci. Czterokrotnie brał udział w Pucharze Tymbarku i dwa razy wygrywał na Stadionie Narodowym – najpierw w 2013 roku z zespołem U10, a dwa lata później z U12. – To był facet, który od początku wiedział, o co walczy. Poświęcał masę czasu na samorozwój – brał udział w kursokonferencjach, stażach trenerskich. Szlifował również język angielski. Planował swoją przyszłość i zaistnienie w piłce seniorskiej – tak w tekście Bartosza Lodki na Weszło Junior opisywał Kroczka Marcin Perliński, w tamtym czasie jego asystent.

Samorozwój jest czymś, o czym opowiada nam wielu rozmówców. Gdy Mroczkowski w latach 2016-2017 prowadził Sandecję, Kroczek specjalnie przyjeżdżał do Nowego Sącza, by oglądać treningi. Siadał, patrzył, notował. Teraz znów przyjechał na ten obiekt, już jako trener Cracovii, i nie będzie wspominał tego najlepiej, bo jego zespół niespodziewanie odpadł w 1/32 Pucharu Polski, ulegając 2:3 po dogrywce Sandecji. Drużynie Kroczka pozostaje skupić się na Ekstraklasie, w której idzie jej świetnie.

W 2016 roku Kroczek był też na stażu w Cracovii, podczas wcześniejszej kadencji Jacka Zielińskiego. Gdyby mu ktoś wtedy powiedział, że za osiem lat będzie samodzielnie prowadził ten zespół, nie wiadomo, czy by uwierzył. Choć zawsze był raczej pewny siebie.

Kroczek w „Jak uczyć futbolu?”, wypowiedź z 2020 roku: – Podstawą rozwoju trenera jest chęć nieustannego dokształcania się. Nie ukrywam, że odkąd zacząłem być trenerem, dużo czasu poświęcam na rozwój. Inwestuję, jeżdżę i czerpię z wiedzy oraz doświadczenia innych, podpatruję ich, a następnie staram się to przełożyć na własną drużynę

Wszyscy podkreślają, że jest takim człowiekiem od lat.

Ledwo wchodzili do autokaru

Praca w Aleksandrowie Łódzkim nie była łatwa. Podobnie jak ta w I-ligowej Resovii, gdzie w grudniu 2020 roku został asystentem Mroczkowskiego. – Drużyna była w dole tabeli, ze stratą do miejsca dającego utrzymanie. Ciążyła na nas duża presja i Dawid na pewno to poczuł, tym bardziej, że dostał ode mnie bardzo dużo zaufania i wykonywał sporą część najważniejszej pracy. Myślę, że to był dla niego kolejny poligon w ekstremalnych warunkach – mówi nam Mroczkowski.

Wrzesień 2021 roku. Doświadczony szkoleniowiec traci pracę. Kroczek samodzielnie obejmuje zespół i prowadzi go w 26 ligowych spotkaniach. Resovia dość spokojnie utrzymuje się w I lidze, z dziewięcioma punktami przewagi nad najlepszym ze spadkowiczów. Ale Kroczek odszedł. Musiał odejść, bo nie miał wówczas licencji UEFA Pro, a ze względu na zbyt krótki czas pracy nie mógł aplikować na kurs (dostał się na niego dopiero w tym roku). Zetknął się z przepisami, nie zrobiono dla niego wyjątku. Dlatego zszedł dwa szczeble niżej, ponownie do III ligi i objął Unię Skierniewice.

Kroczek jako trener Resovii 

Niecałe trzy lata później, w kwietniu tego roku, sytuacja jest pod pewnymi względami podobna. Kroczek nie jest asystentem Zielińskiego w Cracovii, ale został trenerem reaktywowanej drużyny rezerw. Jest też w klubie szefem metodologii w zespołach do lat 17 i 19. Przed meczem z ŁKS słyszy, że, jeżeli Cracovii nie pójdzie, być może zastąpi Zielińskiego i dostanie wielką szansę. „Pasy” tylko remisują 2:2 i dochodzi do zmiany szkoleniowca. Zieliński zostawia Kroczkowi w pokoju trenerów książkę, życzy powodzenia. Jak słyszymy, nie było między nimi żadnej złej krwi. Opinia publiczna dowiaduje się, że w najbliższych meczach Cracovię poprowadzi 34-latek, młodszy m.in. od występującego w zespole Kamila Glika.

Gdy Mateusz Dróżdż, obecny prezes Cracovii, pełnił tę samą funkcję w Widzewie, łódzkiemu klubowi wyjątkowo ciężko grało się z Resovią. Ale nie jest prawdą kolportowana gdzieniegdzie opinia, że Dróżdż już wtedy zwrócił wyjątkową uwagę na Kroczka.

Było inaczej. Wymyśliłem, żeby szkoleniowcem II drużyny Cracovii został trener Patryk Czubak z Widzewa. On nie mógł przyjść, z powodów osobistych, więc zapytałem go, czy kojarzy jakiegoś podobnego szkoleniowca. Wskazał Dawida Kroczka. Zaczęliśmy go analizować, pytać różne osoby. Od nikogo – ani od byłych zawodników, ani od osób zarządzających – nie usłyszałem złego słowa. Doszły mnie też słuchy, że jeżeli Marek Papszun będzie gdzieś pracował, to on ma znaleźć się w jego sztabie. Analizowaliśmy przyczyny kryzysów jego drużyn oraz to, jak trener Kroczek z nich wychodził. Byliśmy pod dużym wrażeniem. Dlatego trener Kroczek trafił do Cracovii. Później mieliśmy spotkania, na których opisywał, co dzieje się w akademii. Rozmawialiśmy o piłce dużo szerzej. Widać było, że to człowiek, który ma wiedzę i plan. Dlatego nie miałem oporów przed powierzeniem mu pierwszego zespołu – tłumaczy nam Dróżdż.

Pierwsze spotkanie Cracovii Kroczka i od razu, tak się wydaje, najtrudniejsze z możliwych. Mecz w Białymstoku przeciwko zmierzającej po tytuł Jagiellonii. Piłkarzy z Podlasia na ich boisku ograł wcześniej tylko Lech Poznań. Świetnie gra Benjamin Kallman, którego akcja doprowadza do wyeliminowania z gry stopera Jagiellonii, Adriana Diegueza. Cracovia przeprowadza fantastyczną akcję, po której na 1:1 wyrównuje Michał Rakoczy. Później „Pasy” dokładają jeszcze dwa gole i to znakomite, pełne ofensywnej gry z obu stron, spotkanie, kończy się zwycięstwem gości 3:1. Po meczu niektórzy zawodnicy Kroczka są tak zmęczeni, że ledwo wchodzą do autokaru. Dróżdż widzi te obrazki. W jego głowie pojawia się przekonanie, że młody trener jest w stanie mocno wpłynąć na zawodników.

Kroczek w Białymstoku. Debiut w roli trenera Cracovii 

„Jest świetnie, ale to dopiero 1/4 sezonu”

„Kroczek w stronę spadku” – to tytuł naszej relacji z kolejnego meczu Cracovii, przegranego u siebie 0:1 z Puszczą Niepołomice. Cracovia jednak utrzymała się w lidze (potrafiła u siebie wygrać 5:0 z Górnikiem Zabrze), a w obecnym sezonie jest rewelacją Ekstraklasy – wygrała sześć z dziewięciu spotkań i zajmuje w tabeli drugie miejsce, z trzema punktami straty do prowadzącego Lecha Poznań.

Mateusz Dróżdż: – Widziałem na letnim obozie i po przedstawieniu wyników testów motorycznych, że wygląda to dobrze. Do tego zrobiliśmy ciekawe transfery. Widzę, jak dużą pracę wkłada w to wszystko sztab. Od pewnego czasu mamy w polskim futbolu młodsze pokolenie trenerów, które ma olbrzymią wiedzę o piłce. Trener Kroczek to jego czołowy przedstawiciel. Mamy też podobne charaktery, co pomaga nam współpracować. Lubimy sobie pożartować, np. z tego, że ja byłem związany z Widzewem, a jemu dużo bliżej jest do ŁKS-u. A co do wyników Cracovii? Jest świetnie, ale zachowajmy spokój, bo to dopiero 1/4 sezonu.

Maćczak był piłkarzem Kroczka w Sokole, ale też w Unii Skierniewice, jego ostatnim miejscu pracy przed angażem w Cracovii. – Nie dziwi mnie to, że trener tak radzi sobie w Krakowie. Jeżeli będzie pracował tak dalej, europejskie puchary w Cracovii staną się realne. Pamiętam, że gdy trafił do Unii, to było trochę dziwne, że schodzi na ten poziom z I-ligowej Resovii. Zajęliśmy siódme miejsce w III lidze, ale jestem przekonany, że byłoby sporo lepiej, gdybyśmy mogli grać u siebie. Domowe mecze rozgrywaliśmy w Nieborowie. Boisko nie było najlepsze. Trener Kroczek uczył nas grania do przodu, po ziemi, ale na tej płycie, gdy rywale ustawiali się na nas defensywnie, mieliśmy problemy. Szkoda, że cały sezon rozgrywaliśmy na wyjeździe. O trenerze mogę mówić tylko dobrze, bo to człowiek, dzięki któremu przeżyłem swój piłkarski prime – mówi nam Maćczak.

Kamil Sabiłło, napastnik Unii: – Trener przyszedł i od początku miał pomysł na grę. Dał lekcję naszym prezesom, jak powinien wyglądać profesjonalny klub. On funkcjonował jak drużyna z I ligi, naprawdę. Pojawiły się odżywki, a treningi były wyjątkowo profesjonalne. Trener Kroczek małymi rzeczami pokazywał ludziom w klubie światełko w tunelu.

Ale to światełko w pewnym momencie zgasło. Według naszych informacji, działacze ze Skierniewic przestali się dogadywać z Kroczkiem. Ambitny szkoleniowiec, który wiedział, czego chce, zaczął ich uwierać. Kroczek chciał konkretnych zawodników, ale napotykał przeszkody. Wizje się rozmywały, do tego zarząd w pewnym momencie upatrzył sobie swojego człowieka. Może i dużo gorszego merytorycznie, ale za to mniej autonomicznego. A Kroczek – to podkreślają moi rozmówcy – jest człowiekiem, który na pewne rzeczy nie jest się w stanie godzić.

Rozczarowanie w Pucharze Polski

Porażka z Sandecją w Pucharze Polski jest na pewno dużym rozczarowaniem dla Kroczka. Szkoleniowiec dokonał kilku zmian w składzie i gracze, którzy w Ekstraklasie są zmiennikami, w większości zawiedli. Choć nawet po zmianach, które powinny być wzmocnieniami, Cracovia nie wyglądała w Nowym Sączu najlepiej. Straciła bramkę na początku drugiej połowy, później w kilka minut odwróciła – tak się wydawało – losy meczu – by jednak pozwolić gospodarzom na wyrównanie w ostatniej minucie. A później, w dogrywce, na wbicie decydującego gola.

Mroczkowski: – Wciąż często rozmawiamy. Dawid znalazł się teraz w miejscu, gdzie może realizować swój plan, a Cracovia ma kadrę, z którą może zdziałać wiele. Trener Kroczek świetnie poukładał sobie pracę ze sztabem, wydaje się, że odpowiednio dobrał zawodników. Cracovia dawno nie była tak wysoko w lidze, ale spokojnie: jeszcze sporo grania przed nami.

Sabiłło: – Już jakiś czas temu wiedziałem, że trener Kroczek może być jednym z najlepszych szkoleniowców w Polsce. A teraz to właśnie dzieje się na naszych oczach.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ W WESZŁO EXTRA:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

7 komentarzy

Loading...