Reklama

Ręcznik w bramce i czerwona kartka. Świetny powrót Barcy do Ligi Mistrzów!

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

19 września 2024, 22:58 • 3 min czytania 40 komentarzy

Kto nie najlepiej orientuje się w realiach Barcelony, powinien wiedzieć, że Ter Stegen to największy “przepraszacz” w katalońskim zespole. Jest jego częścią od dziesięciu lat, więc musicie sobie wyobrazić, że na każdą większą kompromitację (a było ich przez ten czas sporo) przypadało kajanie. Nieważne, czy chodzi o wpadkę własną, czy o całokształt gry drużyny. To po prostu piłkarz, który w takich sprawach lubi wychodzić przed szereg, tylko że… ile można?

Ręcznik w bramce i czerwona kartka. Świetny powrót Barcy do Ligi Mistrzów!

Kiedy to piszemy, niemiecki bramkarz jeszcze nie przeprosił, ale nie o to chodzi. Rzecz w tym, że znowu dał sobie podstawę. Zrobił coś tak skandalicznego, że aż trudno uwierzyć, że mówimy o zagraniu na poziomie Ligi Mistrzów, a nie meczu na podwórku, w którym Jasiek do Staszka podaje przy 0:10 od niechcenia, bo i tak wszystko mu jedno. Ter Stegen wrzucił Erica Garcię na konia i zarobił mu czerwoną kartkę. Ktoś powie, że Hiszpan nie musiał przecież faulować, ale serio?

To był naturalny odruch. Ter Stegen wybrał najtrudniejszą możliwą opcję (miał dwie prostsze), podał akurat do Garcii, który był już mocno naciskany przez Minamino. A ten, mając dobrze przyjętą piłkę przed szesnastką, mógł ją rozegrać z Embolo albo sam zmierzyć się z bramkarzem. Pomocnik Barcelony w takich okolicznościach zwyczajnie zrobił coś, do czego zmusił go kolega. Bardzo głupi kolega.

Reklama

Od tamtej pory było wiadomo, że Barca będzie miała cholernie pod górę. AS Monaco już w trakcie presezonu pokazało, że ma sposób na zespół Hansiego Flicka, a w tym meczu nie było inaczej. Francuski zespół nękał Barcelonę, stwarzał zagrożenie, a w 16.minucie przekuł je na bramkę. Akliouche zabawił się z obrońcami i oddał ładny płaski strzał z dystansu, choć zastanawiające jest to, że obrońcy Barcelony byli wtedy myślami gdzieś indziej. Może w szatni, razem z nieobecnym już Ericem Garcią.

Ale nad biednym Garcią nie będziemy się pastwić. W 28. minucie skalę zniszczeń Ter Stegena w planie na mecz (podkreślamy: to był szkodnik nr 1!) pomógł zmniejszyć Lamine Yamal. Złoty chłopak. Asystę da, gola strzeli. I tak bez przerwy od dwunastu oficjalnych spotkań, co jest serią absolutnie fenomenalną. Tym razem 17-latek wziął sprawy w swoje ręce i niemal skopiował akcję Akliouche.

Dawno nie wspominaliśmy o Ter Stegenie, co nie? A po raz kolejny musimy, bo to był mecz pod jego szyldem. Gdy w 72. minucie Ilenikhena biegł na bramkę Barcelony, miał wybór aż nadto ekskluzywny. Lewo, prawo, środek. Pusta bramka. Niemiecki golkiper gdzieś zniknął, szukaliśmy go, ale zniknął jak zawodowy magik. A wyłonił się dopiero w chwili, gdy trzeba było wyciągać piłkę z siatki. Wy się śmiejecie, ale doceniamy takie umiejętności. Zesztą jakieś trzeba mieć, żeby chociaż trochę naściemniać w CV, że jest się topowym fachowcem.

Nie był to ani mecz Ter Stegena, ani całej Barcelony. Ani też Roberta Lewandowskiego, który w tym spotkaniu prawie nie zaistniał, ale czy mogło być inaczej, skoro Barca przez ponad 80 minut grała w dziesiątkę, a w strzałach celnych miała 1 do 8? Wyglądało to naprawdę mizernie, by nie powiedzieć: dramatycznie. AS Monaco wyglądało na tle Barcelony tak, jak właśnie Barcelona powinna wyglądać. I szkoda, że ten pojedynek od samego początku był tak wypaczony przez czerwoną kartkę, bo przez to nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy tę słabość “Dumy Katalonii”, stojącą w kontraście do rozgrywek ligowych, można tłumaczyć tylko grą w osłabieniu.

AS Monaco – FC Barcelona 2:1 (1:1)

Akliouche 16′, Ilenikhen 71′ – Yamal 28′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
0
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
0
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

40 komentarzy

Loading...