Obecna sytuacja Filipa Marchwińskiego w Lecce może niepokoić. Do tej pory polski pomocnik rozegrał tylko 14 minut w pierwszej kolejce z Atalantą. W pozostałych trzech spotkaniach nie podniósł się z ławki. Powody braku gry wyjaśnił szkoleniowiec „Giallorossich” Luca Gotti.
Obserwując transfer Filipa Marchwińskiego do Lecce wiele osób kręciło nosem. Sama nazwa klubu, jak i fakt, że walczy o utrzymanie w Serie A pozostawiały sporo do życzenia. Tymczasem Polak ma problem z przekonaniem do siebie trenera.
Lecce, Gotti: “Rebic è complementare a Krstovic. Su Marchwinski…” https://t.co/12rfyWO6FJ pic.twitter.com/fRBZdG8MRX
— Playermanager (@Playermanager24) September 14, 2024
Daleko w hierarchii
Marchwiński w tym momencie znajduje się daleko w hierarchii Luki Gottiego, jeśli chodzi o pozycję ofensywnego pomocnika. W pierwszej części sezonu na „dziesiątce” grał 25-letni Tunezyjczyk Hamza Rafa, ostatnio postawiono na 20-letniego reprezentanta Albanii Medona Berishę. Przeprowadzka polskich piłkarzy do Włoch często kojarzy się z mozolną walką o minuty na boisku. Przyczyną tego stanu rzeczy są trudności ze zrozumieniem niuansów taktycznych, które w zespołach walczących o utrzymanie potrafią być naprawdę zaawansowane. Wydaje się, że to właśnie z tym problemem mierzy się obecnie pomocnik Lecha Poznań.
– Marchwiński potrzebuje czasu, aby rozwinąć swoje umiejętności i wykorzystać je w odpowiedni sposób dla drużyny – wyjaśnił na konferencji prasowej trener Lecce Luca Gotti.
Droga do pierwszego składu wydłużyła się również po dołączeniu do klubu doświadczonego Ante Rebicia. Zdaniem Gottiego Chorwat ma uzupełniać na boisku obecnego napastnika Nikolę Krstovicia. To również niepokojący sygnał dla Marchwińskiego. Rebić pokazał w Milanie, że dobrze radzi sobie ustawiony za napastnikiem, ponadto może występować w roli „dziewiątki”. A właśnie w tej roli sporo osób widziało Polaka. Po przyjściu 30-latka droga do gry na tej pozycji wydaje się zamknięta.
Gracze, z którymi rywalizuje Marchwiński na pozycji ofensywnego pomocnika, nie są tuzami. Rafia rok temu został sprowadzony za 800 tysięcy euro z Pescary, a Berisha dopiero raczkuje w piłce seniorskiej. Pojechał jednak na EURO 2024 i rozegrał 20 minut w meczu z Hiszpanią. Wydaje się, że zarówno on, jak i Tunezyjczyk są bardziej przygotowani taktycznie i dlatego dostają więcej szans. Lecce w pierwszych czterech kolejkach zdobyło cztery punkty i obecnie plasuje się na 14. miejscu w Serie A.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Papszun, Feio i dwie kompletnie różne rzeczywistości [KOMENTARZ]
- Broni się praca Zielińskiego. Korona wygrywa i wychodzi ze strefy spadkowej
- Największym rywalem Zmarzlika jest sentyment do lat minionych [KOMENTARZ]