Reklama

Śmiecie Europy to Szkoci. I my wszyscy

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

05 września 2024, 16:46 • 9 min czytania 28 komentarzy

W filmie „T2: Trainspotting” jest scena, w której Mark Renton i Sick Boy jadą autem z ich bułgarską femme fatale Veroniką. Właśnie obrabowali grupę szkockich zwolenników jedności Wielkiej Brytanii, w książce do tego fanów sympatyzujących z unionistycznymi ideami Rangersów, wykorzystując jednakowość kodów PIN do ich kart kredytowych: 1690, daty ważnej dla lojalistów Bitwy nad Boyne. Uchachani Renton i Sick Boy opowiadają o swoim największym idolu – George’u Beście. Że kiedyś naćpany i nawalony obudził się w hotelu obok dwóch króliczków „Playboya”. Nad nim stał koleś z room service: „Panie Best, kiedy to wszystko aż tak się pochrzaniło?”.

Śmiecie Europy to Szkoci. I my wszyscy

Bohaterowie „Trainspotting” śmieją się i pukają po czołach. Pochrzaniło? Toż to życie marzeń! Miss World pod kołdrą, kokaina rozsypana na stole, butelki piwa w lodówce, na wyciągnięcie ręki whisky, wóda, rum czy inny gin. Tylko Veronika, imigrantka ze wschodu Europy, nieznająca oczywiście byłego gwiazdora Manchesteru United, choć od chłopaków słyszy, że to najlepszy piłkarz wszech czasów, jakoś nie podziela ich przekonania, że pytanie garsona było bezdennie głupie.

Nie umierajcie tak jak ja

Akcja filmu dzieje się w XXI wieku, ale dla Rentona i Sick Boya nie ma znaczenia, że Best zmarł w wieku zaledwie 59 lat, u progu śmierci połykając coraz więcej i więcej kolorowych pigułek, zniszczony wcześniej przez chorobę alkoholową, czyli „chodzenie na procentach, jak samochód na benzynę”. Dzień po jego ostatnim tchnieniu na okładce „The News of the World” wydrukowano jego ostatnie słowa: „Nie umierajcie tak jak ja”. Umówmy się, chłopaki z „Trainspotting” zabiliby się, żeby umrzeć tak jak Best.

W kolejnej scenie „T2” tłumaczą zresztą Veronice, dlaczego tak bardzo kochają Irlandczyka. Podczas imprezy odpalają kasetę z najlepszymi zagraniami Besta, który w latach 1979-1980 grał dla ich ukochanego szkockiego klubu – Hibernian. Wielki gwiazdor był już dawno po złotych latach kopania w barwach „Czerwonych Diabłów”, w zawieszeniu między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi (tam gonitwy konne obstawiał z Franciszkiem Smudą), ale dla Rentona i Sick Boya, tak jak dla całego pokolenia rzeczywistych kibiców Hibsów, jego transfer stanowił epokowe wydarzenie.

Renton opowiada, że na mecz Hibernian z Bestem w składzie wziął go ojciec, w końcu trzeba było zobaczyć najlepszego piłkarza wszech czasów na własne oczy. Dalej w „T2” zaczyna się gadka spod znaku „kiedyś było lepiej”. Stary film z meczu Hibsów i okolic ich stadionu Easter Road przywołuje na przykład taką teorię: na przełomie lat 70. i 80. nie było grubych ludzi, ale wtedy w Edynburgu pojawił się pierwszy McDonald’s i namnożyło się tłuściochów. O Beście nie ma już za wiele, w kompilacji głównie jego trafienia z Manchesteru United, bo dla Hibernian zagrał tylko kilkanaście razy, strzelił kilka goli i spadł z ligi, czego naturalnie fani „The Cabbage” pamiętać nie chcą.

Reklama

Między Sick Boyem a Rentonem, niegdyś bliskimi przyjaciółmi, szczególnie na poziomie jednej strzykawki, wielokrotnymi partnerami w chuligaństwie i rozbojach, w czasie spotkania po latach, gdy przed Veroniką odtwarzają gesty i namiętności ze starych lat, pada kluczowe i wyjaśniające wszystko zdanie: „Nostalgia, to dlatego tu jesteś”. Tak, ich wspomnienia o Beście w Hibernian to czysta nostalgia. I tak, Szkoci już dawno przyznali, że mnogość piłkarskich wątków w serii książek i filmów „Trainspotting” to jedna wielka opowieść o tym uczuciu, na boisku i poza nim.

Wypad, pieprzony ćpunie

Irvine Welsh, autor książki „Trainspotting” (w 1996 roku na tej podstawie Danny Boyle nakręcił kultowy film), a także jej kontynuacji „Porno” (ekranowa wersja to wspomniane „T2”), na co dzień jest fanem Hibernian. Niedawno w magazynie „FourFourTwo” opowiadał o dekadach miłości do Hibsów. O boiskowych bohaterach z dzieciństwa: Patcie Stantonie, który po latach zagrał w napisanym przez niego filmie „The Acid House” i Alanie Gordonie, na którego drodze do wybitności stała ponoć tylko albo aż gra w czasach rządów wielkości Kenny’ego Dalglisha. O ulubieńcach współczesności: Lewisie Stevensonie i Paulu Hanlonie, którzy grze dla „The Cabbage” poświęcili niemal całe swoje kariery. O wizytach na Easter Road: w 1974 roku na Pucharze UEFA całował się z dziewczyną z Leeds, więc wynik meczu go nie obchodził, a poza tym kiedyś dostawało się butelką w głowę, teraz już nie. 

Najlepsza rada, jaką usłyszałeś od piłkarza lub trenera? – pytają w „FourFourTwo”.

Irvine Welsh: – „Wypierdalaj z tego pubu, pieprzony ćpunie”, powiedział do mnie były trener Hibsów, Eddie Turnbull, w Fox’s Bar w Leith, dzielnicy Edynburga. To był gówniany bar, więc jego rada była całkiem rozsądna. 

W opracowaniu naukowym „The relationship between football and literature in the novels of Irvine Welsh” czytamy, że szkocki pisarz do piłki nożnej odwołuje się prawie w każdej swojej książce, a wszystkie stworzone przez niego postacie, które budzą choćby minimalną sympatię, przedstawiane są jako kibice Hibernian. W opozycji: wrogowie głównych bohaterów, ludzie opisywani przez nich z pogardą i wyższością, naturalnie niebudzący sympatii to często fani Heart of Midlothian albo Rangersów. 

Reklama

Welsh się z tym specjalnie nie ukrywa, w „FourFourTwo” na pytanie, czy lubi jakiegoś piłkarza, który nigdy nie grał dla Hibsów, niby wskazał Alana Andersona, wieloletniego kapitana i ikonę Heartsów, ale rozwinięcie było cyniczne: ilekroć na niego patrzył, widział na jego twarzy rozpacz po golach, które Colin Stein, Peter Cormack, Alan Gordon czy Jimmy O’Rourke z Hibernian strzelali mu sprzed nosa. Więcej, po karierze Anderson prowadził bar The Pivot, z którego Welsha, młodocianego chuligana, nigdy nie wyrzucał, choć pewnie było to z perspektywy właściciela naiwne i średnio opłacalne, dezercja w zabawie w kotka i myszkę. 

Renton, Sick Boy, Spud, Begbie i Tommy, bohaterowie „Trainspotting”, kibicują oczywiście Hibernian. Chodzą na Easter Road, jeżdżą na Hempden Park. Krytykują Alexa Millera, wieloletniego menadżera Hibsów. Mówią, że przez niego i słabe wyniki są zmuszeni przestać ukochany klub oglądać. Nie rozpoznają nazwisk wystawianych przez niego piłkarzy, bo legendarny w ich oczach Paul Kane już nie gra, a Gordon Durie sto lat temu poszedł do Chelsea. W „Record” z bólem serca muszą czytać o kwitnącej rywalizacji Celtiku z Rangersami, o Hibernian jest niewiele, nic dziwnego, skoro ta drużyna „zdobyła tylko trzy gole przez ostatnie trzydzieści meczów czy coś koło tego”.

Z zazdrością chłoną opowieści starszych ludzi o drużynie Hibsów z lat pięćdziesiątych, kiedy klub ten liczył się w Europie, a w zespole czarowała „Słynna Piątka”: Gordon Smith, Bobby Johnstone, Lawrie Reilly, Eddie Turnbull i Willie Ormond. Piłką na pewno jednak się interesują, bo Renton szaleje z radości, kiedy słyszy z ust dziewczyny, że jest podobny do Aleca McLeisha (w XXI wieku niezły trener) z Aberdeen. – Kiedy McLeish kończył karierę, pojechał na jego pożegnalny mecz, co miało stanowić dowód wdzięczności i przywiązania. Z drugiej strony Sic Boy powiedział kiedyś, że nie wyobraża sobie, jak pizda podobna do McLeisha może w ogóle podobać się kobietom – pisze Welsh.

Często są nawaleni, naćpani. Tak bardzo, że nie pamiętają nawet, czy w ogóle na niektórych meczach byli. Wydarzenia na murawie są zresztą dla nich tylko pretekstem do towarzyskich aktywności i stylu życia, który uważają za słuszny, przede wszystkim stojący w sprzeczności do świętobliwych antynarkotykowych akcji „Choose Life”.

Na haju potrafią śnić o Yoko Ono i Gordonie Hunterze, obrońcy Hibsów, pożerających rozczłonkowane ludzkie ciała, obrzucających się niewyobrażalnymi wyzwiskami i ociekających krwią, gdy oddzierają ciało od kości. – Wiedział, że niedługo powędruje na stół. Próbował się podlizywać Geebsiemu Hunterowi, mówiąc, że zawsze był jego fanem, ale obrońca z Easter Road okazał się twardy jak kamień i roześmiał mu się prosto w twarz – czytamy w „Trainspotting”. 

Ofiary imperializmu

Bohaterów książki, tu za ich pośrednictwem własne poglądy przedstawia Welsh, łączy też wrogość do idei jedności Wielkiej Brytanii ponad niepodległością Szkocji. Twierdzą bowiem, że Hibernian, czyli klub założony przez członków irlandzkiej społeczności katolickiej Edynburga, uosabia wszystkie najlepsze cechy i postawy szkockiej niezależności od Pałacu Buckingham: wiarę w secesjonizm, wspieranie dla ruchów separatystycznych, brzydzenie się imperializmem, oparcie w ruchu robotniczym i socjalizmie. Renton nazywa kibiców Hearts i Rangers „nazistowskimi śmieciami”. Nie jest ta obelga w żaden sposób szerzej tłumaczona, wrogom po szalu nadawana jest po prostu najgorsza gęba, ale po sequelu „Porno” wnioski wyciągamy sami, przynajmniej w przypadku tych drugich: złość budzą ich unionistyczne i antykatolickie idee, które stanowią zarzewie nienawiści sceny kibicowskiej w Szkocji.

Podobnie traktowani są fani Heart of Midlothian, których w „Trainspotting” uosabia trzymający za nich kciuki Billy, ukazywany przeważnie w cholernie negatywnym świetle brat Rentona. Chodzi na spotkania protestanckiego ruchu Orange Order, trzyma się ze skinheadami w koszulkach Hearts i Rangers, ginie po wcieleniu do Armii Brytyjskiej. 

Umarł jak bohater, mówią. W rzeczywistości umarł jak zbędny chuj w mundurze, idący sobie wiejską drogą z karabinem w dłoni. Umarł jak nic nie wiedząca ofiara imperializmu, nie rozumiejąca za grosz czegokolwiek z miliarda uwarunkowań, które doprowadziły do jej śmierci. To jest największa zbrodnia: to, że gówno rozumiał z tego wszystkiego. Wszystko, co prowadziło go przez tę wielką przygodę w Irlandii, która przywiodła do niego śmierć, da się sprowadzić do paru sekciarskich haseł. Pizda umarł tak, jak żył: w kompletnej dezorientacji – brutalnie podsumowuje Welsh.

Niektórzy mówią, że Irlandczycy to śmieci Europy. Gówno prawda. Śmieci Europy to Szkoci. Irlandczycy walczyli, żeby odzyskać swój kraj, przynajmniej jakąś część – dodaje ustami Rentona, stąd też ta cała kibicowska fascynacja Bestem i tak wielka duma, że Hibernian założyli Irlandczycy. 

Nostalgia

Nienawiść do Heart of Midlothian ma też oczywiście bardziej przyziemne podłoże niż ideologiczne. Czysto kibicowskie, tak to trzeba nazwać. Fragment książki po nocy z Dianne:

Ojciec Dianne jest kibicem Heartsów. Renton był za Hibsami, którym w tym sezonie nie powodziło się najlepiej w zmaganiach z miejscowymi rywalami. Mówiąc szczerze, w ogóle nie powodziło im się najlepiej, co natychmiast wykazał ojciec Dianne.

– Hibole trochę słabują z nami, nie?

Renton uśmiechnął się, zadowolony po raz pierwszy z powodów inne niż seksualne, że przeleciał córkę tego faceta. To zdumiewające, pomyślał, jak seks i Hibsi – sprawy, które nic nie znaczył, gdy był na smaku – stały się nagle ważne. Doszedł do wniosku, że jego uzależnienie narkotykowe może mieć coś wspólnego ze słabą postawą jego ulubionej drużyny w bieżącej dekadzie.

W „Porno” oglądają pięknego gola Davida Zitelliego. Mecz Hibsów leci na Sky, a „jak jest transmisja, to nigdy nie wtapiają”. Takie wnioski po latach oglądania piłki nożnej. W innym miejscu zmęczony życiem, ćpaniem i przygodnym seksem Sick Boy konkluduje: „Zabawne, już Hibs mnie tak nie kręcą, ale awersja dla Hearts pozostanie mi do końca życia”. Bohaterowie „Trainspotting” właściwie mogliby sparafrazować wyjęty z kontekstu i banalizowany tekst noblisty Alberta Camusa: „Wszystko, co na pewno wiemy o braku moralności i braku powinności, zawdzięczamy piłce nożnej”.

W futbolu zakochujemy się zazwyczaj za dzieciaka, kiedyś dzięki podrobionemu t-shirtowi Ronaldinho z osiedlowego bazaru, teraz dzięki magii kompilacji z TikToka, a potem jak bohater „Futbolowej gorączki” Nicka Hornby’ego zapadamy jak w toń: wydarzenia z życia łączymy z datami meczów piłkarskich, funkcjonujemy w ramach kalendarza mundialowego, stadiony, mecze i setki razy prane koszulki ulubionych klubów to tło dla beztroskich lat dzieciństwa, pierwszego piwa i pierwszego seksu, zawalonych egzaminów, prac napisanych na studiach, harowania na śmieciówkach, wyproszonych umów o pracę, związania się z kredytem hipotecznym na dwadzieścia pięć lat, małżeństw i rozwodów, zakupionych smoczków i trumien, własnej młodości i własnej starości…

Nostalgia.

To przez nią wciąż oglądamy piłkę nożną.

Czytaj więcej o reprezentację Polski:

Fot. Trainspotting

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

28 komentarzy

Loading...