Reklama

Mały Red Bull Marcina Brosza. Czy potrzebujemy sukcesu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

03 września 2024, 10:34 • 12 min czytania 45 komentarzy

Gdy obecne rozgrywki dobiegną końca, zbliżać będzie się okrągła rocznica pierwszego w historii awansu Bruk-Bet Termaliki do Ekstraklasy. W gminie Żabno myślą jednak nie tylko o tym, żeby dziesięciolecie tej historii uczcić poprzez powtórkę z rozrywki. Słonie mają się rozwinąć tak, aby przy okazji świętować także dziesięć sezonów nieprzerwanej obecności w elicie. Marcin Brosz rozkręca więc swoją maszynkę wzorowaną na grupie Red Bull z zamiarem ustabilizowania największego prywatnego projektu w polskim futbolu w miejscu, które odpowiada ambicjom jego właścicieli.

Mały Red Bull Marcina Brosza. Czy potrzebujemy sukcesu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza?

Raków Częstochowa, Stal Mielec, Radomiak Radom, Motor Lublin, Puszcza Niepołomice. To pięć ekstraklasowych drużyn, które w obecnym tysiącleciu spędziły w dwóch najwyższych ligach w Polsce mniej czasu niż Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Minęły już czasy, w których do gminy Żabno przyjeżdżała niemiecka „ZDF”. Portale i gazety nie opowiadają już, jak wygląda codzienne życie w najmniejszej miejscowości, która kiedykolwiek gościła Ekstraklasę.

Słoniki w pomarańczowych strojach pod tym względem trochę nam spowszedniały. Ich ostatni pobyt w najwyższej lidze okazał się przygodą krótką, po której w głowie została nam jedynie lista absurdów takich jak dwudniowa kadencja Michała Probierza na ławce trenerskiej. Obecny selekcjoner ze swojej ostatniej klubowej pracy przed mariażem z PZPN zrezygnował za pośrednictwem maila wysłanego po północy.

Nie brzmi to jak projekt, który zmierza w kierunku stabilizacji, ale przecież sama obecność Bruk-Bet Termaliki na tym poziomie przez tak długi czas, jest sygnałem poświadczającym trwałość pomysłu państwa Witkowskich. Wróżono im zniechęcenie, wypalenie i rezygnację, tymczasem mimo niepowodzeń w walce o Ekstraklasę, ich zapał nie słabnie.

Jest dokładnie odwrotnie: ściągnięcie do Niecieczy trenera Marcina Brosza tchnęło nadzieję, że Słoniki mogą być czymś, co Anglicy nazywają proper football club.

Reklama

Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Marcin Brosz, czyli jak zbudować stabilny klub

Marcin Brosz to w polskiej piłce synonim jakiejś stabilności. Wieloletnią kadencję zaliczył więcej niż raz, w więcej niż jednym klubie, więc ma to swoje uzasadnienie. W Niecieczy od zawsze szukano kogoś takiego, stąd wziął się pomysł z zatrudnieniem Marcina Kaczmarka, który przed objęciem Słoni najpierw przeszedł drogę z trzeciej ligi do pierwszej z Olimpią Grudziądz, a potem doprowadził z drugiej ligi do Ekstraklasy Wisłę Płock.

Podobne nadzieje wiązano z Michałem Probierzem, który latami budował pozycję Jagiellonii i Cracovii. W międzyczasie zmarnowano jednak sporo czasu i energii na pomysły, które trwałe jak babie lato. Zatrudniano trenerów, którzy są stałymi bywalcami karuzeli, co kończyło się powrotem na nią, kiedy tylko zaczynały się wahania formy. 

Bruk-Bet Termalikę porównywano do Hoffenheim, ale nie był on nawet blisko takiej historii, jaką niemieccy Wieśniacy zaserwowali, przedstawiając światu Juliana Nagelsmanna.

Myśląc o dumie gminy Żabno, zastanawialiśmy się raczej, kiedy Nieciecza czymś nas do siebie zachęci. Opowieść o klubie, który wyrósł w polach kukurydzy, była urocza i ciekawa, ale też bardzo ulotna, bo powtarzana po raz enty nie wywołuje takiej reakcji, jak za pierwszym razem.

Obserwatorzy ligi na Bruk-Bet się wnerwiali, bo nie zapewniał ani wrażeń na trybunach, ani na boisku, kolekcjonując na potęgę przeciętnych, przepłacanych obcokrajowców. Najczęściej równoważono ich znacznie młodszymi polskimi piłkarzami, jednak ciężko znaleźć wśród nich kogoś, kto naprawdę się wybił.

Znużenie potęgował styl, bo drużyna Mariusza Lewandowskiego oferowała kibicom jałową grę na posiadanie, z której niewiele wynikało, a zespołowi Radoslava Latala nie przyświecała żadna długoterminowa wizja, podejście zmieniało się z tygodnia na tydzień. Mocno żałowano zresztą, że Marcin Brosz nie zdecydował się przejąć Słoni już wtedy, wybierając pracę z młodzieżową reprezentacją Polski.

Reklama

Praca w Niecieczy to nie zesłanie. Marcin Brosz w Bruk-Bet Termalice

W końcu jednak w Niecieczy dopięto swego i Bruk-Bet Termalica zaczął elektryzować nawet postronnego widza. Pierwszy okres pracy w gminie Żabno upłynął Marcinowi Broszowi na układaniu szatni, w której brakowało dyscypliny oraz porządku. Nie wszystkim podobały się jego uwagi i wymagania, dzięki którym szukający wygodnego, bezstresowego życia na wysokim kontrakcie piłkarze mieli zacząć prezentować się tak, jak powinna wyglądać najlepiej opłacana kadra w stawce.

Pięć pierwszych spotkań z nowym trenerem za sterami przyniosło dwa punkty, co po czasie tłumaczone jest próbą dostosowania formy zespołu do swoich idei. W trakcie tygodnia pracowano tak ciężko, że zawodnicy nie dojeżdżali nawet w starciach z ligowymi przeciętniakami, co sprawiło, że Słoniki niebezpiecznie zbliżyły się do miejsc spadkowych. 

Finisz pokazał już jednak, co może zaoferować Bruk-Bet Marcina Brosza. Ostatnie trzy mecze to xG wyższe niż 2,00, ostatnie dwa to też znaczna poprawa gry defensywnej (xG rywala: 0,29; 0,34). Okazało się to zapowiedzią świetnej zabawy w kolejnym sezonie. Wliczając majowe popisy, klub z Niecieczy notuje serię już dziesięciu spotkań bez porażki.

Najlepsze początki sezonu pierwszoligowych klubów w historii

Start Bruk-Bet Termaliki Nieciecza w nowy sezon: siedem zwycięstw, remis, 22 punkty i bilans bramkowy 22-4, to jeden z najlepszych początków rozgrywek w wykonaniu pierwszoligowca w XXI wieku. Odliczając przeklęte czasy korupcji, lepiej w sezon weszła tylko Flota Świnoujście, która w 2012 roku wygrała wszystkie osiem spotkań. Jej seria sięgnęła wówczas dwunastu gier bez porażki i aż jedenastu zwycięstw.

Mimo to Flota nie awansowała do Ekstraklasy, zajmując dopiero czwarte miejsce w stawce. Jej szarżę nazwaliśmy kiedyś lotem Ikara.

Lot Ikara. Jak Flota przegrała niemal pewny awans do Ekstraklasy?

Dwadzieścia dwa punkty po ośmiu meczach zdobyło jeszcze kilka drużyn, ale żadna z nich nie była tak skuteczna pod bramką rywala jak Słonie. Nikt też nie stracił w tym okresie mniejszej liczby bramek. 

  1. Flota Świnoujście 12/13 – 24p 13-1
  2. Bruk-Bet Termalica Nieciecza 23/24 – 22p 22-4
  3. Łódzki Klub Sportowy 20/21 – 22p 20-4
  4. Bruk-Bet Termalica Nieciecza 14/15 – 22p 21-7
  5. Korona Kielce 21/22 – 22p 13-4

Żeby pobić pierwszoligowy rekord – należy on do Floty i Górnika Łęczna, choć ci drudzy podczas passy dwunastu gier bez porażki aż siedmiokrotnie dzielili się punktami – Bruk-Bet będzie musiał zdobyć punkty w kolejnych pięciu spotkaniach, co byłoby wielką sztuką. Słonie zanotowałyby wówczas lepszy start niż w 2014 roku, kiedy przegrały dopiero w dwunastej kolejce.

Historia pierwszoligowców, którzy wchodzili w rozgrywki z turbodoładowaniem, nie jest jednak pozytywna. Żadna z trzech ostatnich niepokonanych po ośmiu kolejkach drużyn nie wywalczyła awansu do Ekstraklasy. Każda zaś zmieniła trenera. Mało tego: z dziesięciu poprzednich tak udanych startów, tylko trzy kończyły się meldunkiem w elicie:

  • Podbeskidzie Bielsko-Biała 2010/2011
  • Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2014/2015
  • Miedź Legnica 2017/2018

Każdy z przypadków należałoby zresztą rozpatrywać także z punktu widzenia terminarza. Co prawda passa ośmiu wygranych i remisów sama w sobie jest imponująca, ale czasami skrywa się pod nią wyjątkowo łatwa ścieżka. W przypadku Bruk-Bet Termaliki Nieciecza tak to właśnie wygląda, bo jej dotychczasowi rywale to w większości drużyny znacznie od Słoni słabsze.

Na podstawie portalu „Soccer-rating”, który szacuje siłę pierwszoligowców, wyliczamy, że dotychczasowi przeciwnicy BBT to zespoły, których średnia punktów sięga 1680. W kolejnych dziewięciu meczach Bruk-Bet Termalica zmierzy się już z rywalami, których średnia siła wynosi 1732. W trakcie swojej serii Słonie tylko trzy razy spotkały się z kimś tak mocnym kadrowo (Ruch Chorzów, Wisła Kraków, GKS Tychy, ci ostatni byli wówczas oceniani na dokładnie 1732 punkty).

Wszystko to ma znaczenie i pośrednio wpływa na to, jak świetnie zespół Marcina Brosza wygląda w różnych rubrykach statystycznych – słabsi rywale pozwalają się zdominować, tworzą też mniej jakościowych szans. O ile jednak można się zastanawiać, jak dobrze BBT będzie bronić stałych fragmentów gry z ligową czołówką, skoro już teraz dali sobie wbić po nich trzy bramki, tak trzeba przyznać, że dyspozycja ekipy w pomarańczowych trykotach jest na tyle dobra, że można tę kwestię odwrócić i zapytać się:

Jak w ogóle zatrzymać Słonie z Niecieczy?

Futbol jak w Red Bullu. Skuteczny pressing najlepszą bronią Słoni

Marcin Brosz znalazł jeden sprytny sposób na pierwszoligowców: fazy przejściowe. Nie od dziś wiadomo, że na zapleczu Ekstraklasy najbardziej liczą się dwie rzeczy – umiejętne przejścia z obrony do ataku (i na odwrót) oraz stałe fragmenty gry. Z dwudziestu dwóch bramek, które strzelił Bruk-Bet Termalica:

  • dziewięć padło po dośrodkowaniach ze stojącej piłki lub w ich następstwie (nie licząc dwóch rzutów karnych)
  • cztery padły po odbiorze na połowie rywala
  • trzy padły po kontratakach rozpoczętych na własnej połowie
  • dwie padły po długim podaniu za plecy obrońców

O tym, że Słonie są zespołem preferującym intensywną grę, opartą na ponadprzeciętnej liczbie skoków pressingowych, świadczy prosta statystyka PPDA – liczby podań, na które pozwala się przeciwnikowi przed podjęciem akcji defensywnej – która stawia Bruk-Bet Termalikę ponad resztą stawki ze sporą przewagę. Wynik BBT to 6,98 podań rywala, podczas gdy ligowa średnia wynosi 9,85.

Nie mówi to jednak wszystkiego o tym, co z pressingu wynika. Przykładowo: Stal Rzeszów jest dziewiątym zespołem ligi pod względem PPDA, ale jednocześnie zalicza aż 16,6 odbiorów piłki w tercji obronnej rywala, co sprawia, że wyraźnie przewyższa pozostałe zespoły.

Bruk-Bet Termalica tak skuteczny nie jest. W sektorze boiska najbliższym bramce drużyny przeciwnej zalicza 11,75 odbiorów – to wciąż bardzo dobry wynik. Zwłaszcza że gdy policzymy wszystkie przejęcia na połowie rywala, będzie ich już średnio dwadzieścia pięć. Wreszcie dochodzimy do ostatniej kluczowej rzeczy: tego, co Słoniki robią z piłką, gdy już ponownie wejdą w jej posiadanie.

Zmieniły się pewne wymagania dotyczące tego, co się dzieje na boisku i poza nim. Trener podkreśla istotę szybkości działania. Fazy przejściowe są punktowane na każdym treningu.  Czerpie z filozofii Red Bulla: przygotowanie do odzyskania piłki jest takie, że jesteśmy w odległości wystarczająco bliskiej, żeby zareagować po stracie i zamknąć piłkę, co sprawia, że rywal nie zagra nam jej za plecy. Jeżeli piłkę odzyskamy to mamy kierować ją w sektor środkowy w kierunku bramki rywala, żeby jak najszybciej zdobyć pole karne – wyjaśnia nam tę kwestię Rafał Wisłocki, wiceprezes klubu.

Słonie nie zaliczają największej liczby odbiorów w ostatniej części boiska w lidze, ale bez dwóch zdań potrafią najwięcej z piłek zgarniętych za linią środkową. Nie każdy zespół po odbiorze ma na celu jak najszybsze przedostanie się w pole karne rywala, jedni chcą grać na utrzymanie, innym zależy na zmianie strony boiska. 

Czasami osiągają korzyści inne niż strzał czy gol. Wywalczenie wrzutu z autu, po którym stwarza się zagrożenie pod bramką rywala, to przecież też atut. Najskuteczniejszy pod względem przechwytów za linią środkową jest Maciej Ambrosiewicz (3,4/90 minut), który ma na koncie już trzy asysty oraz asystę drugiego stopnia (plus dwa gole). Środek uzupełniony Igorem Strzałkiem, który od razu zaznaczył swoją skuteczność w tym elemencie gry, może sprawiać jeszcze większe problemy.

Wewnątrz klubu za wzór tego, jak powinien grać zespół Brosza, stawiają mecz z GKS Tychy. Słoniki zanotowały wówczas 30 odbiorów na połowie rywala, z których 16 miało miejsce w ostatniej tercji boiska (pod tym względem lepiej było tylko z Wisłą Płock, którą BBT zgniótł w tym sektorze, jednocześnie samemu świetnie się broniąc: 16-3). Nic dziwnego, że wiąże się to z najwyższym xG wypracowanym przez Bruk-Bet Termalikę w tym sezonie: 2,21. 

W całym sezonie klub z Niecieczy zanotował już jedenaście sytuacji bramkowych o xG minimum 0,2, co oznacza 20% szans na gola po konkretnym strzale.

Wyjątkowo udane serie, taka jak ta, którą Bruk-Bet Termalica Nieciecza zaczął sezon, to zawsze częściowo dzieło szczęścia i przypadku. Niemożliwe jest przecież zdominowanie rywala w każdym spotkaniu. Są jednak konkretne rzeczy, które zwiększają lub zmniejszają szanse na sukces w pojedynczym meczu. Trzeba przyznać, że Słonie świetnie wywiązują się z zadań w defensywie, nie dopuszczając do stwarzania groźnych sytuacji.

Ciężko się zresztą dziwić, że linia obronna działa dobrze, gdy spojrzymy na zawodników występujących w bramce i na środku obrony.

  • Adrian Chovan: 80 meczów dla Slovana Bratysława, 36 w europejskich pucharach (14 w fazie grupowej)
  • Gabriel Isik: 13 meczów w europejskich pucharach
  • Lukas Spendlhofer: 184 mecze dla Sturmu Graz, 30 występów w austriackich młodzieżówkach

Spośród siedmiu najlepszych okazji rywali Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, pięć zostało zatrzymanych przez Chovana, który wyciągnął nawet strzał o xG 0,5. W statystyce „uratowanych bramek” wyprzedza go obecnie tylko trzech golkiperów.

Sukces Bruk-Bet Termaliki Nieciecza leży w interesie polskiej piłki

Przyjechałem pierwszy raz do Niecieczy, zobaczyłem, jakie są tutaj warunki treningowe, jak wygląda odnowa, regeneracja i… Pomyślałem, że nie jeden klub Ekstraklasy chciałby mieć takie zaplecze – mówił nam Kamil Zapolnik, gdy pytaliśmy go o przenosiny do Bruk-Bet Termaliki.

Zapłacono za niego czterysta tysięcy złotych, co w tamtejszych realiach nie jest niczym szczególnym. BBT za transfery płaci regularnie, często też na piłkarzach zarabia. Państwo Witkowscy uchodzą za wyjątkowo trudnych i konkretnych negocjatorów, może dlatego, że sami nie rozumieją, jak można spóźnić się z wypłatą czy opłatą, więc wymagają tego samego od reszty środowiska?

Na Niecieczę zawsze patrzy się przez pryzmat kultowego już pola kukurydzy. Nie unikniemy również wzmianki o niewielkiej grupce kibiców, o klimacie zdecydowanie innym niż w przypadku większości ligowych stadionów. Rozumiemy ludzi, którzy nie widzą przez to sensu obecności Słoni w Ekstraklasie, narzekając, że to żadna atrakcja dla reszty.

Pamiętajmy jednak, że mówimy o wyjątkowo zdrowym pod wieloma względami klubie. Sami wybudowali sobie stadion, a wokół niego postawili boiska treningowe. Żeby dysponować takim zapleczem, zwykle trzeba się nachodzić za dotacjami, wsparciem i pomocą. Raz, gdy się buduje, drugi raz, kiedy zaczynają przychodzić rachunki za utrzymanie obiektów.

Wiadomo, że akademia Bruk-Bet Termaliki nigdy nie zbliży się do najlepszych szkółek w kraju, ale dla gminy Żabno i okolic jest ona wręcz bajkowa. Słonie zresztą dają już szansę lokalnym piłkarzom: Daniel Cieśla ma status wychowanka, Jakub Różycki przyszedł rok temu z pobliskiego Tuchowa.

Latami Bruk-Bet Termalica Nieciecza marnowała potencjał, jakim jest posiadanie możnych, zainteresowanych utrzymywaniem klubu na takich zasadach, ludzi za sterami. Głównie dlatego, że wokół kręcił się ktoś, kto podpowiadał, jak interes prowadzić, ściągając go na ścieżkę przechowalni dla piłkarzy przeciętnych lub starzejących się obcokrajowców. Zabrakło kogoś, kto wręczyłby państwu Witkowskim „Futbonomię” i rozgonił towarzystwo szukające życia jak pączek w maśle.

Moment, w którym Słonie na dobre przerodzą się w zespół pełen ludzi ambitnych, którzy oferują intensywny, ciekawy dla oka futbol, będzie sukcesem całej polskiej piłki. Pokazem, że jest w niej droga dla ludzi majętnych, że mogą oni rzucić wyzwanie klubom utrzymywanym przez całe miasta, z pomocą Spółek Skarbu Państwa.

Niech Bruk-Bet Termalica stanie się tym Hoffenheim, kurczowo trzymającym się elity, z mniejszymi lub większymi wahaniami w tabeli. Przynajmniej nie ucierpi na tym żadna kapibara.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

45 komentarzy

Loading...