W hicie 3. kolejki Serie A Juventus zremisował z Romą 0:0. Wszyscy mocno ostrzyli sobie zęby na to spotkanie. W końcu mówimy o klubach, które przeprowadziły najbardziej efektowne transfery tego lata we Włoszech. Szybko okazało się, że z tej dużej chmury nie zobaczyliśmy żadnego deszczu. Patrząc na przebieg tego meczu ktoś mniej wtajemniczony mógłby pomyśleć, że zespoły, które dziś się ze sobą mierzyły nadal są prowadzone przez Massimiliano Allegriego i Jose Mourinho.
Przez długie lata liga włoska kojarzyła się przede wszystkim z futbolem defensywnym i meczami dla koneserów. Niegdyś legendarny dziennikarz Gianni Brera powiedział, że najpiękniejszy mecz to taki, który kończy się wynikiem 0:0, ponieważ nikt nie popełnił błędu. W ostatnim czasie wizerunek calcio się zmienił. Włoskie zespoły w większym stopniu zaczęły stawiać na ofensywną piłkę, a hitowe starcia zachwycają. Okazuje się, że pewnych korzeni choćbyś chciał, to i tak nie wyrwiesz, o czym przekonał się dziś trener Juventusu Thiago Motta.
FT |⌛| Finisce in parità e senza gol la sfida contro i giallorossi ⚪⚫️
Powered by @EASPORTSFC#JuveRoma pic.twitter.com/Ytqg9JvA74
— JuventusFC (@juventusfc) September 1, 2024
Spektakularne transfery
Zarówno Juventus, jak i Roma tego lata kupiły zawodników, którzy świetnie radzili sobie w swoich poprzednich klubów. Do „Bianconerich” trafił bramkostrzelny w Aston Villi Douglas Luiz, brylujący w reprezentacji Portugalii Francisco Conceicao, jeden z najskuteczniejszych skrzydłowych w Serie A Nico Gonzalez, najlepszy piłkarz Atalanty Bergamo Teun Koopmeiners, zdolny Khephren Thuram, a także świetnie broniący w Monzy Michele Di Gregorio.
Roma nie pozostała dłużna. „Giallorossi” pozyskali króla strzelców La Liga Artema Dowbyka, jednego z najciekawszych zawodników U-21 w Europie Matiasa Soule, a także przeprowadziła kilka mniejszych transakcji. Widząc tak dobre wzmocnienia po obu stronach, mogliśmy spodziewać się fajerwerków na boisku. Nic z tego.
Kunktatorstwo
Juventus w pierwszych dwóch kolejkach zachwycił każdego. „Bianconeri” rozbili 3:0 Como oraz Hellas Verona, a największym zaskoczeniem była całkowita zmiana stylu gry w porównaniu do Massimiliano Allegriego, a także eksplozja talentu nikomu nieznanych Samuela Mbanguli oraz Nicolo Savony.
W tym spotkaniu rozczarowała przede wszystkim postawa „Starej Damy”, która po przyjściu Thiago Motty przyzwyczaiła nas do wyższych standardów. Z drugiej strony, dziś przyszło starcie z bardziej klasowym rywalem. Trzeba także pamiętać, że duża część nowych twarzy dołączyła do zespołu dopiero w zeszłym tygodniu. Bez względu na okoliczności łagodzące trzeba jednak przyznać, że gra „Bianconerich” była daleka od zadowalającej. Nieco ożywienia wniósł wprowadzony w drugiej połowie Francisco Conceicao, który szukał pojedynków. Duża część innych młodych zawodników miała problem, aby poradzić sobie z zasiekami obronnymi Romy. Efekt był taki, że wizualnie wróciło dobrze znane w ostatnich latach Allegrismo.
Dzisiejszy mecz #JuveRoma był hołdem dla tych dwóch legend. pic.twitter.com/e1WvG3dHQL
— Wilku (@Wilku_ASR) September 1, 2024
Roma to obok Milanu najbardziej zawodząca drużyna w obecnym sezonie. Podobnie jak „Rossoneri”, „Giallorossi” zdobyli zaledwie dwa punkty w trzech kolejkach. Bardziej alarmujący jest jednak fakt, że podopieczni Daniele De Rossiego zdobyli tylko jedną bramkę i w tym momencie razem z Cagliari, Lecce, Venezią i Como są najgorszą ofensywą w Serie A. W poprzednich meczach zawodziła skuteczność, ponieważ łączny współczynnik goli oczekiwanych wynosi 4,6. Wyraźnie cierpi Artem Dowbyk. Sporo kibiców miało obawy, że Ukrainiec może okazać się flopem transferowym i na razie okazuje się, że strach okazał się całkowicie słuszny. Do tej pory w każdym meczu był całkowicie wyłączony przez obrońców rywala. Co ciekawe, w pierwszej kolejce zrobił to Mateusz Wieteska.
Dziś poza zrywami Lorenzo Pellegriniego na początku spotkania Roma nie pokazała nic konkretnego w ofensywie. Był to bardzo podobnie grający zespół, jak za czasów Jose Mourinho. W 62. minucie meczu weszli na boisko Paulo Dybala oraz Nicola Zalewski, ich wejście nie ożywiło jednak gry „Giallorossich”, którzy przez większość czasu myśleli przede wszystkim o pracy w destrukcji. Zawiedli dziś młodzi piłkarze, którzy dobrze weszli w sezon. Nie możemy powiedzieć niczego pozytywnego o Mbanguli, Savonie, Zalewskim, Yildizie, Soule czy Pisillim. Obserwując wybory personalne obu szkoleniowców można odnieść wrażenie, że De Rossi z Mottą urządzili sobie konkurs na wystawienie największej liczby młodych zawodników.
Jedynym pozytywem dzisiejszego spotkania jest trzecie czyste konto „Bianconerich”. W tym momencie są oni jedyną drużyną w Serie A, która nadal nie straciła bramki. Konkluzja jest jednak taka, że jeśli ktoś zdecydował się obejrzeć dzisiejszy hit Serie A kosztem dobrego filmu, to pożałował tej decyzji. To antyreklama calcio i jeśli jakiś złośliwiec będzie chciał wbić szpilkę we włoski futbol, to powinien odwołać się do tego meczu.
Juventus – Roma 0:0
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Osiem goli! Śląsk wsadzony na karuzelę, nie wytrzymał
- Stolarski wreszcie spłaca się Legii. Koncert przy Łazienkowskiej!
- Kolumbijczyk i Egipcjanin bohaterami holenderskiej bitwy o Anglię