Reklama

Fatalna pomyłka! Zamiast mistrza Polski wystawiliśmy w pucharach worek treningowy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

29 sierpnia 2024, 22:18 • 4 min czytania 152 komentarzy

Jagiellonia Białystok do fazy ligowej europejskich pucharów awansowała miesiąc temu i wygląda na to, że od tamtej pory po prostu akceptuje swój los. A jest to los ponury, żywot worka treningowego, który niby przeżywa najpiękniejszą przygodę w historii, ale na tym ekskluzywnym tournée odczuwa taką radość, jak turysta z grypą żołądkową na all inclusive. Boli, piecze i pali, strach się gdziekolwiek ruszać.

Fatalna pomyłka! Zamiast mistrza Polski wystawiliśmy w pucharach worek treningowy

Wybaczcie, ale ambitnym ludziom po takiej serii w Europie nie wypada po prostu westchnąć i powiedzieć: ech, no nie mieliśmy szans. Naprawdę nie wymagaliśmy od Jagiellonii, żeby powaliła wszystkich na kolana, puknęła Ajax i zameldowała się w Lidze Europy. Nie oczekujemy też, że Adrian Siemieniec nagle wszystko rzuci, kupi pięć worków betonu w Mrówce i skrzyknie ekipę, żeby postawić mur.

Oczekiwaliśmy po prostu, że Jaga przynajmniej spróbuje się komuś odgryźć. Tymczasem ostatnie trzysta sześćdziesiąt minut mistrza Polski w pucharach to wcielenie się w rolę worka treningowego.

Ktoś rzuci: ale z Bodo/Glimt strzelili! Z Ajaksem zresztą też!

Doprawdy wspaniale, tyle że rywale Jagiellonii nawet przez moment nie poczuli, że sypie im się grunt pod nogami. Dwie bramki na starcie poszczególnych meczów z perspektywy pełnych spotkań wyglądały jak zaczepienie pięć razy większego fagasa w knajpie po pięciu piwach. Ty mu brzuch, on się uśmiecha i rozbija ci twarz na miazgę.

Reklama

Ajax to nie ten poziom, ale to niczego nie usprawiedliwia

Zabawnie słuchało się komentatorów treningu biegowego Jagiellonii, którzy za wszelką cenę chcieli stworzyć wrażenie, że jest lepiej niż nam się wydaje. Mistrz Polski krzątał się po polu karnym Ajaksu dosłownie raz, ale usłyszeliśmy wtedy, że gospodarze musieli się ratować rozpaczliwą interwencją. W pierwszej połowie Holendrzy oddali dwanaście strzałów, jednak przekazano nam, że Jaga dzielnie się broni i szkoda, że rywalom tuż przed przerwą udało się przez tę obronę przedrzeć.

Wciąż podkreślano przepaść poziomów, jakość piłkarzy Ajaksu, czekającą na nich wielką przyszłość.

W porządku, świetnie. W tym samym czasie pierwszoligowa Wisła Kraków wpakowała czwórkę Cercle Brugge na wyjeździe. Jednym i drugim wygrana w rewanżu nic nie dawała, ale jedni przynajmniej wrócą do domu z cząstką satysfakcji, fajną przygodą. Jagiellonia natomiast jedzie do domu ze świadomością, że gdyby nie była mistrzem i nie spadała po każdej porażce o szczebel niżej, to jesień w pucharach zobaczyłaby, wykupując odpowiedni pakiet w telewizji.

Raz, dwa, trzy. Ajax znów zabawił się z Jagiellonią

Ale dobrze, o meczu. Jak już wiemy, Jagiellonia broniła się dzielnie, ale w ostatnim kwadransie stęchliznę i swąd zbliżającej się bramki dla Ajaksu czuć było nawet na przedmieściach Amsterdamu. Do siatki powinien trafić już Brian Brobbey, który został obsłużony piętką i zostawił obronę w polu, ale świetnie spisał się debiutujący Maksymilian Stryjek. Wracający do polski bramkarz ewidentnie nasz futbol śledził, bo nie zaskoczył go nawet centrostrzał.

Zmogło go dopiero po stracie Nene i kontrze, która skończyła się bramką Kiana Fitz-Jima.

Ajax rozgrywał sobie piłkę, nie marnując zbyt wiele energii, także w drugiej części spotkania. Wiadomo było, że z defensywą Jagiellonii na jednym trafieniu się nie skończy, a drugi gol pasuje jak ulał do obrazu gry obronnej mistrza Polski. Z szablą na czołg, tak to szło, gdy Brobbey mierzył się z Mateuszem Skrzypczakiem, zastawił się i przepchnął go jak pachołek, odegrał piłkę i cieszył się z bramki Kennetha Taylora, któremu do pustej wyłożył Jordan Henderson.

Reklama

Gospodarze poczuli, że można się jeszcze zabawić, więc na koniec do strzelania w końcu dołączył Brobbey, którego Taylor w zasadzie po prostu piłką trafił, co wystarczyło, żeby wpadła ona do bramki. Niewiele brakowało i znów skończyłoby się czwórką, ale od kompletnego łomotu Jagę uchronił słupek.

Jagiellonio, prosimy już tylko o jedno. Czas się otrząsnąć, żeby jesienią dla odmiany zbierać punkty, a nie tylko łomot.

Ajax Amsterdam – Jagiellonia Białystok 3:0 (1:0)

Fitz-Jim 43′, Taylor 64′, Brobbey 71′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

152 komentarzy

Loading...