Reklama

Skandale, kompromitacje, upokorzenia. Zbrukana reputacja Ajaksu Amsterdam

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

22 sierpnia 2024, 09:47 • 12 min czytania 44 komentarzy

Słyszysz: „Ajax Amsterdam”, myślisz: wspaniałe tradycje, ofensywny futbol, doskonałe szkolenie i skauting, pasmo sukcesów na krajowym podwórku, spektakularne przygody w europejskich pucharach. Generalnie – wzór do naśladowania, klub niemal doskonały. No, tak to przynajmniej wyglądało do niedawna. W ostatnich latach „Joden” solidnie bowiem zapracowali, by budzić znacznie mniej pozytywne skojarzenia. Klub popadł w totalną, sportowo-organizacyjną rozsypkę – doszło nawet do tego, że Marco van Basten złośliwie zaproponował, by wobec tej skompromitowanej drużyny nie używać już zacnej nazwy „Ajax”, tylko określać ją jako „FC Amsterdam”. I wciąż trudno jednoznacznie stwierdzić, że dzisiejsi rywale Jagiellonii Białystok w eliminacjach do Ligi Europy mają już kryzys całkowicie za sobą.

Skandale, kompromitacje, upokorzenia. Zbrukana reputacja Ajaksu Amsterdam

Najgorsze chyba rzeczywiście za Ajaksem. Ale holenderskiej drużynie wciąż bardzo, ale to bardzo daleko do czasów świetności.

„Dickpic” poruszył lawinę

Miniony sezon był dla Ajaksu koszmarny na tak wielu płaszczyznach, że aż trudno określić, od czego należy właściwie zacząć wyliczankę wpadek i niepowodzeń ekipy „Joden”. Klub popadł bowiem w całkowitą rozsypkę – ligowe zmagania zakończył dopiero na piątym miejscu w stawce, najgorszym od przeszło dwudziestu lat. Główni rywale z krajowego podwórka wręcz upokarzali ekipę z Amsterdamu. Przede wszystkim Feyenoord, który na wyjeździe wygrał z Ajaksem 4:0, a u siebie aż 6:0. Solidnym mantem zakończyła się również europejska przygoda zespołu z Johan Cruyff Arena – 14 marca Ajax przyjął cztery sztuki od Aston Villi i wyleciał z Ligi Konferencji Europy. Jednak problemy amsterdamczyków wcale nie ograniczały się do kwestii czysto boiskowych. Wręcz przeciwnie – to, co najgorsze, działo się za kulisami.

Najpierw z roboty wyleciał Marc Overmars, żywa legenda klubu, w latach 2012-2022 dyrektor sportowy. Człowiek niewątpliwie znający się na swojej robocie – to on uchodził za głównego architekta sukcesów Ajaksu w sezonie 2018/19, gdy drużyna dowodzona przez Erika ten Haga nie tylko sięgnęła po dublet, ale i otarła się o awans do finału Ligi Mistrzów. Powszechnie zachwycano się wówczas występami takich zawodników jak Frenkie de Jong, Matthijs de Ligt, Andre Onana, Donny van de Beek, Hakim Ziyech, Noussair Mazraoui czy David Neres. Ajax zbił fortunę na sprzedaży swoich gwiazd, ale na tym się przecież nie skończyło, bo zaraz potem w stolicy Holandii wypromowali się także Lisandro Martinez, Ryan Gravenberch czy Antony. Obrotny Overmars dorobił się wymownej ksywy „Marc Netto”.

Na konto Ajaksu wpływały dziesiątki – ba, setki – milionów euro. Problem w tym, że poza błyskotliwymi posunięciami na rynku transferowym, były reprezentant Holandii molestował również podwładne. W klubie, częściej niż „Markiem Netto”, nazywano go „zboczonym wujaszkiem”. Wygłaszał sprośne komentarze, składał niedwuznaczne propozycje, robił fotki z ukrycia, a jednej z pracownic wysłał zdjęcie genitaliów. Wówczas miarka się przebrała.

Reklama

Upadek Ajaksu

Pisaliśmy na Weszło: „Ajax musiał się pożegnać ze swoją legendą, chociaż w klubie znajdowało się sporo osób, które robiły wszystko, aby zatrzymać Overmarsa. Nie przeszkadzało im to, czego dopuszczał się Holender przez długi okres pracy w Amsterdamie, a z relacji świadków wynika, że nie było to tylko wysyłanie zdjęć przyrodzenia i chamskie odzywki, ale dochodziło także do napastliwych kontaktów fizycznych. Mało tego, po czasie wyszło na jaw, że w klubie od dawna wiedziano o wszystkich występkach byłego dyrektora sportowego, ale nikt na to nie reagował. Z relacji anonimowych pracownic, cytowanych w holenderskich mediach, wynikało, że w Ajaksie rządzi męska wspólnota i nie był to jedyny zamiatany pod dywan przypadek molestowania”.

Ajax liczył prawdopodobnie, że skandal przycichnie na tyle szybko, iż w końcowym rozrachunku wystarczą oficjalne przeprosiny. Tak się jednak nie stało – medialna zadyma wymknęła się spod kontroli, Overmars znalazł się na celowniku FIFA i w niesławie ustąpił ze stanowiska dyrektora sportowego „Joden”. Po paru tygodniach wylądował zresztą w Royal Antwerp, gdzie również dołożył cegiełkę do znaczących sukcesów klubu, aż w końcu światowa federacja ukarała go zawieszeniem.

Wydawać by się jednak mogło, że taki klub jak Ajax w miarę sprawnie upora się z utratą jednego z działaczy, nawet przy założeniu, że Overmars był najważniejszym elementem amsterdamskiej układanki. Ostatecznie mówimy o organizacji o gigantycznych tradycjach i możliwościach. Tak się jednak nie stało. – Kompletnie nie. Nie zatrudniono nikogo w miejsce Overmarsa, jego obowiązki w trakcie letniego okna transferowego w 2022 roku przejął Edwin van der Sar, ówczesny dyrektor generalny, a także niedoświadczony duet: Gerry Hamstra i Klaas-Jan Huntelaar. W miejsce Erika ten Haga zatrudniono Alfreda Schreudera, na nowych piłkarzy wydano ponad sto milionów euro, ale już wtedy widać było wyraźny spadek boiskowej jakości tej drużyny – opowiadał nam Dawid Danielak z grupy „Ajax Polska”.

Sezon 2022/23 się Ajaksowi nie udał, a kolejna kampania obnażyła już totalną degrengoladę „Joden”.

Reklama

– Wszystkie te kłopoty zaczęły się wraz z odejściem Overmarsa. Rozstanie z nim było zabójcze dla klubu – ocenił Erik ten Hag (dowodzący już wtedy Manchesterem United) na łamach „Voetbal International”. – Będę się trzymał opinii, że klub skandalicznie postąpił w sprawie Overmarsa. I w dodatku głupio, ponieważ wepchnięto pod autobus najważniejszego pracownika. Overmars był kluczowym człowiekiem w klubie, spoiwem całego pionu sportowego.

W podobne tony uderzał choćby Danny Blind. Sam Overmars przekonywał zaś, że działacze Ajaksu dwukrotnie zwrócili się do niego z prośbą o powrót do Amsterdamu. Na spotkanie miał go zapraszać Leen Meijaard, szef rady nadzorczej „Joden”. Co potwierdza, że klub nie miał żadnego pomysłu na zastąpienie „zboczonego wujaszka”.

Spirala błędnych decyzji

Afery zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu.

Kiedy jesienią 2023 roku Ajax zbierał na własnym stadionie lanie od Feyenoordu, rozjuszeni kibole zakłócili mecz i wzniecili niewielkie zamieszki. Sprawa oburzyła nawet holenderskiego ministra spraw wewnętrznych. – Po prostu ten mecz przelał czarę goryczy. My, kibice, zawsze będziemy wspierać Ajax, ale są jakieś granice – kiedy zostają przekroczone, musimy reagować – powiedział w rozmowie z ESPN Fabian Nagtzaam, przedstawiciel Stowarzyszenia Kibiców Ajaxu Amsterdam.

Ostro krytykowany Edwin van der Sar po przeszło dekadzie ustąpił ze stołka dyrektora generalnego. Jedną z jego ostatnich istotnych decyzji było obsadzenie Svena Mislintata w roli dyrektora sportowego „Joden”. Niemiecki działacz, który w Borussii Dortmund dorobił się pseudonimu „Diamentowe Oko”, a później pracował w Arsenalu i VfB Stuttgart, otrzymał szerokie kompetencje i z pozoru wyglądał na naprawdę godnego następcę Overmarsa. No i można z przekąsem powiedzieć, że rzeczywiście się takowym okazał, bo on również opuścił Amsterdam w atmosferze skandalu. Tym razem nie poszło jednak o obleśne traktowanie pracownic.

Holenderskie media oskarżyły Mislintata o… nieczyste intencje przy niektórych transferach.

Relacjonowaliśmy kilka miesięcy temu: „Przed startem sezonu 2023/24 Mislintat przeprowadził rewolucję kadrową. Pooddawał liderów i gwiazdeczki: Mohammed Kudus i Edson Alvarez trafili do West Hamu, Jurrien Timber do Arsenalu, Calvin Bassey do Fulham, Mohamed Daramy do Stade Reims, Dusan Tadić do Fenerbahce, a Davy Klaassen do Inter Mediolan. Jednocześnie Niemiec wydał na transfery przeszło sto milionów euro: Josip Sutalo przyszedł z Dinama Zagrzeb, Georges Mikautadze z FC Metz, Carlos Forbs z Manchesteru City, Gaston Avila z Royal Antwerp, Chuba Akpom z Middlesbrough, Benjamin Tahirovic z Romy, Sivert Mannsverk z Molde, Diant Ramaj z Eintrachtu Frankfurt, Anton Gaaei z Viborg FF, Jakov Medić z FC St. Pauli, Borna Sosa ze Stuttgartu.

Większości z tych nowych piłkarzy Maurice Steijn, trener Ajaksu, nie widział jednak w pierwszym składzie. Mało tego, 49-letniemu szkoleniowcowi zdarzyło się publicznie krytykować transfery przeprowadzanie przez Mislintata, który miał go nie słuchać i ignorować przy wspólnych dyskusjach na temat potrzeb kadrowych klubu. Dyrektor sportowy reagował na to – co w sumie naturalne – wściekłością. Holenderskie media plotkowały, że ganiał po całym klubie i w przeróżnych rozmowach podkopywał pozycję Steijna. Zwykle czynił swoje podchody w biurach, ale raz – nawet w szatni. Po klęsce z Feyenoordem zwolniony został jednak Niemiec, a nie Holender, ponieważ na jaw wyszła gruba afera o mocno hochsztaplerskim zabarwieniu.

Telewizja NOS ujawniła, że Mislintat kręcił lody przy transferze Sosy. Namawiał piłkarza do zmiany agencji managerskiej z CAA Stellar na AKA Global, żeby mógł łatwiej sprowadzić go do Ajaksu. Tajemnica? AKA Global posiada udziały w jego programie Matchmetrics – zaistniało więc podejrzenie konfliktu interesów”.

Jan van Halst, tymczasowo sprawujący funkcję dyrektora generalnego po rezygnacji van der Sara, zapewniał potem stanowczo, że rozstanie z Mislintatem nie miało nic wspólnego z medialnymi oskarżeniami o transferowe machlojki. I całkiem możliwe, że taka była prawda, choć Ajax prowadził wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Po prostu szefostwo ekipy z Amsterdamu musiało natychmiast spalić kogoś na stosie, wytypować winowajcę i rzucić go kibicom na pożarcie. Padło na Niemca, mimo że dopiero co pozwolono mu przecież na dokonanie transferowej rewolucji wbrew upodobaniom trenera Steijna. Inna sprawa, że ten ostatni niebawem również pożegnał się z posadą. Przeszedł do historii jako jeden z najgorszych szkoleniowców w dziejach klubu – jego zespół wygrał zaledwie dwa z jedenastu rozegranych meczów.

Totalny chaos

Mało wam zawirowań? Cóż, wypada zatem dodać, że Ajax od momentu rozstania z Erikiem ten Hagiem miał już sześciu trenerów pierwszego zespołu. A być może jeszcze większy rozgardiasz panuje w drużynach młodzieżowych – akademię „Joden” opuściło na przestrzeni ostatnich lat wielu fachowców o uznanej reputacji. Zresztą w klubie wciąż nie ma nawet pełnoprawnego następcy van der Sara. W tej chwili tymczasowym CEO jest niejaki Menno Geelen.

Wprawdzie wiosną zanosiło się na to, iż tę pozycję zajmie na stałe Alex Kroes, ale… tak, tak zgadliście – wybuchła jeszcze jedna afera.

Skandal za skandalem. Alex Kroes – kolejna plama na wizerunku Ajaksu

Ajax skontaktował się bowiem z Koresem zaraz po tym, jak decyzję o odejściu podjął wspomniany van der Sar. Problem był jednak taki, że kandydat na nowego prezesa miał w kontrakcie zapisany roczny zakaz konkurencji po opuszczeniu stanowiska w Alkmaar. Amsterdamczycy zdołali jednak porozumieć się z władzami AZ i wywalczyć skrócenie tego okresu. Nominację Kroesa ogłoszono więc 2 sierpnia 2023 roku, a formalne przejęcie sterów w klubie nastąpiło 15 marca 2024 roku. No i już po trzech tygodniach Holender znalazł się na wylocie. Został zawieszony w obowiązkach i poinformowany, że w najbliższych dniach na dobre pożegna się z klubem. A wszystko to przez rzekome wykorzystanie przez niego informacji poufnych do osiągnięcia własnej korzyści majątkowej. Dokładnie chodziło o to, że prezes klubu, na niespełna tydzień przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji na początku sierpnia 2023 roku, miał zakupić 17 tysięcy akcji Ajaksu za około 190 tysięcy euro.

Takie działanie jest niezgodne z prawem, o ile oczywiście założymy, że Kroes, kupując wspomniany pakiet akcji, wiedział, iż lada dzień dostanie nominację na stanowisko prezesa. Przedstawiciele rady nadzorczej twierdzili, że wszystko było już wówczas praktycznie ustalone. Z kolei sam zainteresowany dowodził, że wręcz przeciwnie – gdy sięgał po pakiet akcji, wciąż nie zaakceptował warunków kontraktu i nie miał przekonania, że w ogóle zostanie nominowany.

Jesteśmy bardzo niemile zaskoczeni, że coś takiego przydarza się teraz, ponieważ jest to bardzo złe dla klubu i wszystkich, którym na nim zależy. Działania pana Kroesa nie są zgodne z tym, co robimy. Moment, w którym kupił akcje, udowadnia, że ​​handlował informacjami poufnymi. Spółka giełdowa nie może tolerować takiego naruszenia prawa, zwłaszcza jeśli dotyczy to prezesa – grzmiał przewodniczący rady nadzorczej, Michael van Praag, cytowany przez klubowe media.

Finalnie stanęło na tym, że Kores został tylko dyrektorem technicznym Ajaksu.

I tak oto klub, który jeszcze niedawno temu stawiano całemu światu za wzór do naśladowania, zamienił się w cyrk. Ostatnie lata w wykonaniu Ajaksu to festiwal niekompetencji. Obnażył to reportaż ESPN – amerykańscy dziennikarze zerknęli za kulisy i przedstawili szereg faktów, które zwyczajnie kompromitowały klub.

  • Gdy zabrakło dyrektora sportowego, działaczom Ajaksu zdarzało się prowadzić równoległe negocjacje transferowe tego samego zawodnika. Zdarzały się absurdalne sytuacje, gdy jeden z przedstawicieli holenderskiej ekipy oficjalnie zgadzał się na postawione warunki, podczas gdy inny wciąż ich nie akceptował.
  • Sven Mislintat dostał całkowicie wolną rękę, jeśli chodzi o działania na rynku transferowym – nikt nawet nie próbował kontrolować jego posunięć.
  • Kiedy trenerem klubu został Alfred Schreuder, działacze Ajaksu nie mieli pojęcia, jakich piłkarzy potrzebuje szkoleniowiec. Brakowało im kontaktów. O pomoc w organizacji okna transferowego poprosili więc… agenta Milosa Malenovicia, który reprezentował wówczas Schreudera. Bardzo profesjonalnie.
  • Zarząd klubu został zdominowany przez ludzi bez pojęcia o futbolu. W pewnym momencie doszło wręcz do tego, że z braku laku na stołku dyrektora sportowego wylądował człowiek związany przez wiele lat z hokejem na trawie.

James Turrell z „Holland Times” pokusił się o miażdżące podsumowanie sytuacji panującej w Amsterdamie: – Ajax niczego dziś nie kontroluje, jest pozbawiony przywództwa i nie ma na siebie żadnego innego pomysłu niż walka o to, by przetrwać kolejny dzień i się znowu nie ośmieszyć. Kenneth Perez, były piłkarz „Joden”, dodaje w rozmowie z ESPN: – Powstaną prace uniwersyteckie o tym, w jakim tempie można roztrwonić dorobek gromadzony przez długie lata.

Widoki na przyszłość

Jako się rzekło, w sezonie 2023/24 Ajax uplasował się na piątej pozycji w Eredivisie. I tak niezłej, biorąc pod uwagę, że amsterdamczycy stracili w sumie 61 goli w 34 ligowych spotkaniach, a jesienią zdarzało im się nawet błąkać w okolicach strefy spadkowej. Teraz sytuację stara się poukładać trener Francesco Farioli, który w poprzedniej kampanii prowadził Niceę z Marcinem Bułką między słupkami. Ściągnięcie Włocha do stolicy Holandii z pozoru zdaje się mieć sens – jego Nicea słynęła przede wszystkim ze świetnej gry w destrukcji, bardzo często kończyła starcia w Ligue 1 z czystym kontem. No a Ajax desperacko potrzebuje właśnie uszczelnienia defensywy. Choć z drugiej strony w filozofię „Joden” od dziesięcioleci wpisana jest odważna, ofensywna gra. 35-letni Farioli musi jakoś to wszystko pogodzić.

Piłka, jaką kocham i jaką chcę przekazywać zawodnikom, narodziła się w Amsterdamie – słodzi trener.

Skład, jakim dysponuje włoski szkoleniowiec, to mieszanina wszystkiego ze wszystkim. Z jednej strony weterani, tacy jak Jordan Henderson, Remko Pasveer czy Steven Berghuis. Z drugiej – cała grupa żółtodziobów pościąganych z czterech stron świata, w tym Mika Godts, Anton Gaaei, Jorrel Hato, Carlos Forbs, Kian Fitz-Jim, Youri Baas czy Kristian Hlynsson. To zresztą kolejna misja dla trenera – zweryfikować, którzy z młodych piłkarzy „Joden” faktycznie mają papiery na wielki futbol, a którzy znaleźli się na Johan Cruyff Arena przez przypadek, korzystając z panującego bezkrólewia. Przedstawicielom Ajaksu trudno zapowiedzieć to otwarcie, lecz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że sezon 2024/25 będzie dla klubu okresem przejściowym. Próbą uspokojenia sytuacji po okresie największego kryzysu organizacyjnego. Prawda jest taka, że Ajax pragnie dziś przede wszystkim spokoju. Musi odzyskać grunt pod nogami.

Aczkolwiek podopiecznym Fariolego przytrafiło się już pierwsze, niepokojące potknięcie. 18 sierpnia Ajax przegrał bowiem ligową potyczkę z NAC Breda. Holendrzy byli też blisko odpadnięcia z eliminacji Ligi Europy w dwumeczu z Panathinaikosem. Na wyjeździe wygrali 1:0, by u siebie przegrać identycznym stosunkiem bramek. Losy awansu rozstrzygnęły się zatem w konkursie rzutów karnych. Tam Ajax finalnie okazał się lepszy – dlatego teraz zmierzy się z Jagiellonią Białystok.

***

Czy wszystko to oznacza, że „Jaga” nie musi się obawiać Ajaksu?

Cóż, nie ma co ukrywać – Holendrzy, nawet w chwili, gdy wygrzebują się z dołka, stanowią zespół na papierze znacznie od białostoczan mocniejszy. Nie ma zatem co przesadzać z optymistycznymi prognozami. Ale targany tak wieloma problemami Ajax z całą pewnością można przynajmniej postraszyć. Tym bardziej w sytuacji, gdy podopieczni Adriana Siemieńca nie mają wiele do stracenia, bo przecież przepustkę do fazy ligowej LKE mają już w kieszeni.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

44 komentarzy

Loading...