Reklama

Prezydentka Kielc: Wizerunek Korony wymaga pilnej interwencji [WYWIAD]

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

18 sierpnia 2024, 09:00 • 7 min czytania 104 komentarzy

– Aktywność Macieja Jakubczyka i wasz artykuł może być hamulcem dla poważnych partnerów biznesowych, którzy mogliby współpracować z Koroną – mówi nam Agata Wojda, prezydentka Kielc, która w wywiadzie odnosi się do naszego reportażu o politycznym bagnie wokół kieleckiego klubu. Co głowa miasta zrobi z Maciejem Jakubczykiem i co sądzi o jego działaniach wokół klubu? Czego pilnie wymaga wizerunek Korony? Jak polityczna sytuacja wokół „złocisto-krwistych” może wpłynąć na rozmowy z partnerami biznesowymi i inwestorami? 

Prezydentka Kielc: Wizerunek Korony wymaga pilnej interwencji [WYWIAD]

Co pani na to, że radny z pani koalicji tak swobodnie czuje się w Koronie Kielce?

Pan Maciej Jakubczyk pełni funkcję radnego, więc ma prawo interesować się i spółką i jej działalnością. Natomiast faktem jest, że to dość niecodzienny sposób zainteresowania.

Rozmawiałam już o tym z prezesem Karolem Jakubczykiem, bo nie ukrywam, że docierały do mnie różne informacje. Zapewnił mnie, że pan Maciej Jakubczyk nie ma żadnego ponadstandardowego dostępu do informacji, do których nie powinien mieć czy jako radny, czy jako członek jego rodziny. Nie mam powodów, żeby w to nie wierzyć.

Kwestie formalne i fakty to jedno, drugie to wrażenie o tym, co się dzieje w klubie. W kontekście naszych planów co do klubu i jedno i drugie jest równie ważne. Nie ukrywam, że ta otoczka nie buduje dobrego obrazu o sytuacji w Koronie, nie kreuje poczucia, że ten jest poważnie zarządzany i panuje w nim dobra kultura organizacyjna. To oczywiście wzbudza jakiś niepokój, bo nie po to prowadziliśmy działania w kierunku uspokojenia atmosfery, która na przełomie maja i czerwca była gorąca. Wybraliśmy wtedy kompetentnych członków rady nadzorczej, Karol Jakubczyk to świetny kandydat na p.o. prezesa z punktu widzenia jego kompetencji, jest też dobrze odbierany przez środowisko. Myślę, że on sam też nie jest szczególnie zadowolony z tego, że działalność brata w jakiś sposób odbiera mu powagę i autorytet. Poprosiłam pana prezesa, żeby spróbował bardziej stanowczym działaniem zatrzeć to wrażenie. 

Reklama

Jeśli nie jest w stanie zapanować nad własnym bratem, to czy mógłby w dłuższej perspektywie zapanować nad klubem piłkarskim, pełnym ego, interesów i polityki?

Zgodzę się, że to specyficzny rodzaj organizacji. Mocne charaktery, ambicja, ego. Rozmawiając z prezesem dość jednoznacznie powiedziałam, jakie są moje oczekiwania co do uregulowania tej sytuacji. Zadbanie o wizerunek klubu jest w tym momencie jednym z naszych najważniejszych zadań.

Nadprezes. Korona Kielce wpadła w polityczne bagno [REPORTAŻ]

Czego pani więc oczekuje?

Jestem gorącą zwolenniczką tego, żeby polityka była jak najdalej od klubu, bo nikomu nie wychodzi to na zdrowie. Nie miałam pozytywnego zdania na temat zaangażowania się poprzedniego prezesa w politykę. Politycy lubią się ogrzewać wokół klubu i nie powinni mieć, moim zdaniem, wpływu na taką organizację. Gdy udało się uspokoić sytuację i tymczasowym prezesem został człowiek będący daleko od polityki, to i tak okazuje się, że ona jakoś do klubu weszła. Nie wyobrażam sobie, żeby miała przyćmiewać inne zadania organizacyjno-finansowe. Nie może być tak, że najważniejsze rzeczy dla klubu i spółki schodzą na dalszy plan.

Radni mają prawo bywać przy klubie?

Reklama

Mają prawo odwiedzać klub, jak i każdą spółkę, a także występować o informację. Natomiast nie mogą sprawiać wrażenia, że czują się gospodarzami tego miejsca, jakby byli u siebie. Nie mają prawa brać udziału w spotkaniach dla pracowników klubu i nie mogą mieć dostępu do informacji objętych klauzulą tajności. Osobiście nie wnikam zbyt mocno w sprawy biznesowe, jeśli nie muszę. Wychodzę z założenia, że zarządzający jednostkami miejskimi powinni dostać dużą autonomię, a ja będę ich rozliczać jako pracodawczyni za jakość pracy. Wierzę w to, że pan radny Jakubczyk nie ma dostępu do tych informacji, ale bardzo negatywnie odbieram to, że sprawia wrażenie, jakby taki dostęp miał. Ogólnie ma specyficzny sposób bycia, nazwałabym to obywatelsko-społeczną nadaktywnością, która w pewnych sytuacjach jest dobra, ale w kontekście Korony, najlepiej sprawdziłoby się powiedzenie o tym, co jest wybrukowane dobrymi chęciami.

Przez całą karierę polityczną wypowiadała się pani przeciwko finansowaniu Korony z miejskich środków, co szanuję, bo to jeden z większych problemów polskiego futbolu. Pytanie jednak, czy brak finansowania nie położy klubu?

Były czasy, kiedy Korona dostawała bardzo duże zastrzyki finansowe ze środków publicznych, a z mojej perspektywy – wtedy jako radnej – brakowało transparentności w działaniu spółki. Pamięta pan doskonale przywożenie pieniędzy w reklamówkach czy tajemniczego inwestora w dżinsowej kurtce. To nie jest działalność, w którą powinny angażować się środki publiczne. Ja przez te lata miałam wrażenie, że wszystkie osoby zarządzające klubem miały taki bufor bezpieczeństwa, że cokolwiek by się nie wydarzyło, to w różnych okolicznościach miasto przyjdzie z ratunkiem i dołoży pieniądze.

To trochę demotywuje, obniża determinację w szukanie środków zewnętrznych. Wiele miast wspiera sport zawodowy, ale trudniej myśleć o tym w sytuacji trudnej sytuacji finansowej, kiedy ja naprawdę codziennie mam dylematy, skąd wziąć kilkaset tysięcy na rozstrzygnięcie przetargu na chodnik czy budowę drogi. Nie mogę lekką ręką inwestować w sport zawodowy. Priorytety powinny być położone gdzie indziej.

Jednocześnie uważam, że to powinno być OK, jeśli miasto dokłada środki zawarte w promocji Kielc, jakkolwiek byśmy jej nie rozumieli, bo nie chodzi o to, że Korona ściąga tutaj turystów czy inwestorów. To nawet promocja do wewnątrz. Promocja sportu, zaangażowanie dzieciaków. Klub w Ekstraklasie zawsze jest jakąś inspiracją dla młodych chłopców i dziewczynek, więc nie stoję na stanowisku, że miasto nie powinno przekazywać ani złotówki na sport zawodowy. Powinno, ale na innych zasadach. To specyficzna działalność, która czasem wychodzi poza ramy pełnej przejrzystości. A tam, gdzie tak jest, środki publiczne powinny mieć jak najmniejszy udział.

Czy to pewne zagrożenie? Na pewno taka sytuacja jest motywująca dla każdego zarządu, żeby z determinacją szukać środków zewnętrznych. Jeśli chodzi o kwestię przygotowania spółki do sprzedaży, w moim przekonaniu najlepiej byłoby odsprzedać stuprocentowy pakiet, bo pamiętamy, że kiedy miasto miało 28% akcji, nadal ponosiło odpowiedzialność finansową bez możliwości pełnego decydowania, więc to nie była dobra sytuacja. Chciałabym, żeby miasto inwestowało w sport dziecięcy, młodzieżowy i amatorski, co będzie też dobrą inwestycją dla Korony.

Widzi pani determinację do szukania sponsorów w obecnym zarządzie? Zarząd ten nie przekonał firmy Suzuki do dalszego sponsorowania klubu.

To prawda, ale byłabym daleka od obciążania odpowiedzialnością za brak współpracy z Suzuki. W poprzedniej kadencji zdarzyło się tak dużo złego w relacjach pomiędzy panem Dulnikiem a władzami miasta, że być może to nie była dobra atmosfera do odbudowania współpracy. Miałam telefoniczną rozmowę z panem Dulnikiem, który nie wykluczał dalszego zaangażowania, ale nie chciałabym obciążać odpowiedzialnością za to pana Karola Jakubczyka, bo to byłoby niesprawiedliwe. Zagrały inne względy. Też pewnie jakaś zażyłość z panem Łukaszem Jabłońskim. Wiem, że Karol Jakubczyk podejmuje intensywne działania. Czekamy z dużą niecierpliwością na sponsora strategicznego.

I powiem panu, wydaje mi się, że tego typu aktywność Macieja Jakubczyka i artykuł, który pan napisał – oczywiście nie mam o niego pretensji, jest pan dziennikarzem i ma pan prawo oceniać rzeczywistość – może być hamulcem dla poważnych partnerów biznesowych, którzy mogliby z Koroną współpracować.

Uważa pani, że lepiej byłoby dla Korony, gdyby ten artykuł nie powstał?

Lepiej byłoby dla Korony, gdyby nie wydarzyły się sytuacje, które są w nim opisane. Jestem daleka od obrażania się na komentatorów czy dziennikarzy za to, że próbują oceniać rzeczywistość. To problem rzeczywistości, która trzeszczy. Wizerunek klubu wymaga pilnej interwencji.

Jak zapanuje pani nad radnym Maciejem Jakubczykiem, żeby nie był tak blisko Korony?

To nie jest moja rola. To zadanie dla prezesa, żeby umieć w niezależny sposób zarządzać klubem. I ta rola z pewnością leży też po stronie klubu Perspektywy i Macieja Burszteina, który jest jego politycznym przełożonym. Ja mogę tylko mieć wobec tych dwóch osób pewne oczekiwania, które artykułuję. W Macieju Jakubczyku drzemią dwa wilki. Nie można mu odmówić zaangażowania i nie przypisuję mu złych intencji. Ma specyficzny sposób bycia i musi zdać sobie sprawę, że czasem przynosi więcej szkody niż pożytku. I nie tylko w odniesieniu do Korony.

WIĘCEJ O KORONIE KIELCE: 

Fot. kielce.eu

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

104 komentarzy

Loading...