Legia Warszawa w pierwszym meczu III rundy el. Ligi Konferencji UEFA wygrała 3:2 z Broendby na wyjeździe. Arkadiusz Gmur, były obrońca „Wojskowych”, który od 30 lat mieszka w Danii, w rozmowie z Robertem Błońskim dla „sport.tvp.pl”, podkreśla, że to podopieczni Goncalo Feio są faworytami rewanżu i odpadniecie na tym etapie kwalifikacji byłoby katastrofą. Ponadto, mocnymi słowami skrytykował kilku zawodników Legii.
– Niech legioniści zakodują, że grają u siebie z europejskim średniakiem, a nie jakąś nieosiągalną dla nich potęgą. Nie widzę innej opcji, by ich nie pokonali. Widzę tylko jedno wyjście: awans do fazy play-off. Każdy inny wynik uznam za sporą sensację […] Odpadnięcie byłoby katastrofą – zaczął Arkadiusz Gmur, który zawodnikiem Legii był w latach 1988-93. Rozegrał dla tego klubu 91 spotkań, zdobył mistrzostwo oraz dwa razy Puchar Polski.
Jednokrotny reprezentant Polski z Polski wyjechał w 1994 roku. Na początku grał w Aarhus, a później w takich klubach jak Herning Fremad BK, Alborg Chang i Holstebro BK. Wszystkie te kluby są z Danii. To tam Gmur zakończył karierę i postanowił osiedlić się na stałe.
Zdaniem byłego piłkarza Legii losy tego dwumeczu rozstrzygną się w podstawowym czasie gry, nie będzie potrzebna ani dogrywka, ani rzuty karne, jeśli „Wojskowi” zagrają bez… Marca Guala.
– Sądzę, że wszystko rozstrzygnie się w regulaminowym czasie. Na korzyść Legii. O ile zagra w jedenastu, a nie w dziesięciu, jak w Broendby. To, co wyprawiał tam Marc Gual wołało o pomstę do nieba. Podwinięte spodenki i tatuaże – to wszystko, z czego go zapamiętałem. Za moich czasów, kiedy polski piłkarz wyjeżdżał zagranicę, musiał być dwa razy lepszy od miejscowych, żeby grać. A teraz? Niektórzy legioniści kopią się w głowę tak mocno, że słyszę to nawet ja, tutaj w Danii. Krew się we mnie burzy i ręce pocą, jak na to patrzę. Weźmy tego Nsame – kto to jest? Jakby mi Jacek Zieliński pozwolił, sam bym mu walizki spakował i odesłał do domu. Na razie wydaje się nieporozumieniem. Dno i cztery metry mułu.
Arkadiusz Gmur, który twierdzi, że jest na bieżąco z ligą duńską, delikatnie rzecz ujmując, nie docenia rywala Legii. Na pytanie, czy Broendby jest tak samo groźne na wyjazdach jak u siebie, odpowiedział: – Broendby i groźne – hahaha. Ciężko się odnieść do tych słów. Moim zdaniem nie mają kim straszyć. To przeciętny zespół – mieszanka doświadczenia i młodości. Solidny duński zespół, którego nie należy się bać.
Rewanż z Broendby odbędzie się już w najbliższy czwartek o godz. 18. przy Łazienkowskiej. Jeśli Legia przejdzie Duńczyków, to w następnej fazie zmierzy się ze zwycięzcą pary Auda Ķekava – Drita Gnjilane. W pierwszym spotkaniu Łotysze wygrali u siebie z ekipą z Kosowa 1:0.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sukces Jagiellonii. W Bodo zebrała mniejsze baty niż Roma
- Nadprezes. Korona Kielce wpadła w polityczne bagno [REPORTAŻ]
- Czy Jagiełło okaże się wzmocnieniem Lecha? Analizujemy pobyt Filipa we Włoszech
Fot. Newspix