Podsumowanie naszego występu na paryskich igrzyskach jest dość trudne. Od strony medalowej to najgorszy występ od kilkudziesięciu lat. Kiedy jednak przyjrzymy się naszym wynikom nieco dokładniej, rysuje się obraz nieco mniej pesymistyczny, a pod niektórymi względami nawet… dość pozytywny.
Polska na igrzyskach w Paryżu. Co mówią nam statystyki?
Medale i punkty
W Paryżu zdobyliśmy jedno złoto, cztery srebra i pięć brązowych krążków. Ostatni raz gorszy bilans medalowy zaliczyliśmy 68 lat temu w Melbourne, gdzie mieliśmy tyle samo złotych i srebrnych medali, co w Paryżu, ale o jeden brązowy mniej. Problem w tym, że w 1956 roku rozdano zaledwie 151 kompletów medali, czyli szans medalowych mieliśmy wówczas ponad dwa razy mniej, niż w 2024 roku, gdy było ich 329.
Zaledwie jedno złoto to bardzo kiepski wynik. Tylko trzy razy startując nie udało nam się go zdobyć: sto lat temu w Paryżu, w 1936 w Berlinie oraz w 1948 w Londynie. Wtedy jednak konkurencji było znacznie mniej, a nawet bez złota zajmowaliśmy wówczas 22. (w 1924 i 1936 roku) i 34. (1948) miejsce w klasyfikacji medalowej. W Paryżu zajęliśmy w niej 42. pozycję – najgorszą w historii. Wyprzedzeni zostaliśmy między innymi po raz pierwszy w historii przez Izrael, czyli kraj, który jeszcze w Londynie w 2012 roku… nie zdobył żadnego medalu, a pierwszy krążek w historii przywiózł z Barcelony! Izraelczycy zdobyli w Paryżu trzy medale w judo oraz po dwa w żeglarstwie i gimnastyce artystycznej. Gwoli ścisłości: dwaj ich medaliści urodzili się na Ukrainie: gimnastyk Artiom Dołgopiat i dżudoka Peter Paltczyk.
Pierwszy raz w historii wyprzedziły nas też w klasyfikacji medalowej: Indonezja, Algieria (która w Tokio nie zdobyła żadnego medalu!), Filipiny (które nie miały żadnego medalu od 2000 do 2012 roku), Hongkong (który do Tokio miał na koncie jeden złoty medal na 16 startów w igrzyskach), Tajwan (wyprzedził nas za sprawą bezpośredniego starcia bokserskiego z Julią Szeremetą), Słowenia, Bahrajn, Azerbejdżan, Gruzja i Irlandia. Lista krajów, których plecy musieliśmy oglądać w Paryżu, naprawdę nie wygląda dobrze. Pierwszy raz od 1948 roku na letnich igrzyskach wyprzedziła nas też Austria, zdobywając dwa złota w żeglarstwie.
Na domiar złego wszystko to dzieje się w momencie, gdy rywalizujące z nami w wielu sportach Rosja i Białoruś zostały praktycznie wyrzucone z igrzysk, z kolei ukraińscy sportowcy w obliczu wojny mieli niezwykle utrudnione przygotowania, a kilku z nich niestety zginęło w wyniku rosyjskiej inwazji. Problemy naszych wschodnich sąsiadów powinny stwarzać nam zatem wiele dodatkowych okazji medalowych, a mimo tego zdobywamy ich znacząco mniej.
Jedynym pocieszeniem może być fakt, że klasyfikacja medalowa liczona według najpierw liczby złotych, potem srebrnych, a następnie brązowych medali jest bardzo fajną zabawą, ale nie do końca oddaje prawdziwą siłę sportu danego kraju. Czy bowiem Turcja bez złota, ale z trzema srebrnymi i pięcioma brązowymi medalami i kolejnymi dziewiętnastoma zawodnikami na miejscach od czwartego do ósmego jest słabsza sportowo od Dominiki, która zdobyła jedno złoto (Thea LaFond w trójskoku kobiet), a pozostali jej reprezentanci zajęli 41. miejsce w biegu na 800 metrów, 52. miejsce na 50 metrów stylem dowolnym mężczyzn oraz 60. miejsce stylem dowolnym kobiet? Czy Wielka Brytania z czternastoma złotymi, ale ponad pięćdziesięcioma pozostałymi medalami jest gorsza od Holandii, która złotych ma co prawda piętnaście, ale medali z innych kruszców już „zaledwie” dziewietnaście? Więcej medali od Polski z Paryża przywiozło już tylko dwadzieścia krajów.
Najobiektywniejszym moim zdaniem kryterium porównującym siłę sportową każdego z państw na igrzyskach olimpijskich jest jednak klasyfikacja punktowa, w której za złoty medal przyznaje się osiem punktów, za srebrny – siedem, brązowy – sześć, za czwarte miejsce – pięć i tak dalej aż do jednego punktu za zdobycie ósmego miejsca w danej konkurencji olimpijskiej. Liczę ją właściwie dla każdych igrzysk, ale tym razem nie miałem takiej możliwości ze względu na swoją obecność na wydarzeniach sportowych w Paryżu. Na szczęście wyręczył mnie Filip Kwiatkowski prowadzący na portalu X profil https://x.com/szczerbateq, który zgodził się podzielić swoimi wyliczeniami z czytelnikami.
Wynika z nich, że Polska zdobyła w Paryżu 146,5 punktu, co dało nam wysokie osiemnaste miejsce w świecie.
KONIEC. Oto ostateczna tabela punktowa Igrzysk #Paris2024 Polska zaskakująco wysoko, ale na analizy czas przyjdzie później. W komentarzach reszta. pic.twitter.com/6I03tnlTdC
— Szczerbateqq (@Szczerbateq) August 11, 2024
Nasze miejsce?
Co ciekawe, jest to lokata, wokół której plasujemy się od dłuższego czasu. W Tokio, mimo znacznie korzystniejszego dorobku medalowego, w klasyfikacji punktowej także zajęliśmy osiemnaste miejsce. Mało tego – tak samo było w Rio, a w Londynie byliśmy pod tym względem dwudziestym krajem świata. Jak to możliwe, że zdobywanie medali idzie nam coraz gorzej, a w klasyfikacji punktowej nie spadamy? W Londynie bezpośrednio przed nami na miejscach 18-19 były Białoruś i Kuba. Ta pierwsza w Paryżu nie wystąpiła pod własną flagą, a już w poprzednich igrzyskach przechodziła olbrzymi kryzys. Sportowcy Kuby natomiast jeszcze do igrzysk w Tokio wypadali całkiem nieźle, ale w Paryżu ich forma kompletnie się posypała i zdobyli najmniej medali (dziewięć) od 1972 roku (jeszcze w Pekinie zdobyli ich… trzydzieści).
W klasyfikacji punktowej poza tradycyjnymi dwunastoma potęgami (USA, Chiny, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, Holandia, Hiszpania, Australia, Kanada, Japonia i Korea Południowa) jest trójka bardzo silnych pretendentów – Nowa Zelandia, Brazylia i Węgry. Za nimi jest grupa pościgowa mocnych średniaków, do której oprócz nas należą prawie wyłącznie kraje europejskie: Ukraina, Rumunia, Czechy, Szwajcaria, Belgia, Szwecja, Norwegia, Turcja, Dania, a także bardzo mocny Uzbekistan, Iran oraz Kenia. Te kraje już od wielu lat prezentują poziom zbliżony do Polski pod względem liczby i jakości miejsc w czołowej ósemce w finałach olimpijskich.
W klasyfikacji medalowej w Paryżu wszystkie wymienione państwa poza Szwajcarią i Turcją nas wyprzedziły. Uzbekistan z ośmioma złotymi medalami (w tym pięcioma w boksie) zajął w niej nawet 13. miejsce, przed Węgrami i Hiszpanią. Jednak w klasyfikacji punktowej więcej punktów od Polski z tego grona wywalczyły jedynie Ukraina i Szwajcaria, która „nabija” punkty miejscami od czwartego do ósmego w jeszcze większym stopniu od nas.
Trzeba jednak zaznaczyć, iż mimo że nie spadliśmy z 18. miejsca w światowej klasyfikacji punktowej, to jednak liczba zdobytych przez nas oczek zmniejszyła się dość znacząco. W Tokio było ich 190, a w Paryżu jedynie 146,5. Dość zaskakujące są składowe tej zmiany, bo więcej jest sportów, w których poprawiliśmy swój wynik punktowy niż takich, w których go pogorszyliśmy. Największy postęp, choć jedynie o dziewięć punktów nastąpił w boksie, szermierce i wspinaczce. Ponadto lepiej wypadliśmy w kolarstwie torowym, siatkówce, kajakarstwie górskim, strzelectwie, tenisie, kolarstwie szosowym (punkt za ósme miejsce Katarzyny Niewiadomej) i koszykówce.
Anita Włodarczyk medalu w Tokio nie zdobyła, ale jej 4. miejsce dało nam 5 oczek w klasyfikacji punktowej. Fot. Newspix
W niewielkim stopniu spadła liczba naszych punktów w zapasach, pływaniu, judo, żeglarstwie, taekwondo i podnoszeniu ciężarów. Bardzo boli utrata piętnastu punktów w wioślarstwie. W kajakarstwie klasycznym nie zdobyliśmy medalu pierwszy raz od Moskwy i pogorszyliśmy wynik w stosunku do Tokio o trzynaście punktów. Wszystko to jednak blednie przy lekkiej atletyce. W Tokio zdobyliśmy w niej 74 punkty, prawie wszystkie dzięki medalom: czterem złotym, dwóm srebrnym i trzem brązowym. W Paryżu zdobyliśmy… 20 oczek. Pogorszenie dorobku o ponad 50 punktów w jednej dyscyplinie to nie jest zwyczajna klęska. Na dwieście krajów startujących w Paryżu w 48 dyscyplinach… żaden nie zaliczył tak olbrzymiego spadku pod względem liczby zdobytych punktów, jak Polska w lekkiej atletyce.
Jak bardzo królowa sportu zaburza nam postrzeganie kierunku zmian niech świadczy fakt, że sumując wyłącznie pozostałe sporty, Polska w Paryżu… poprawiła swój dorobek punktowy o dziesięć oczek. Nasze wyczyny na bieżni, rzutni oraz trasie chodu w Tokio były z dzisiejszej perspektywy wprost niepojęte. Od formalnego powstaną Unii Europejskiej w 1993 dziewięć medali w lekkiej atletyce na jednych igrzyskach zdobyły tylko USA, Kenia (od Pekinu), Jamajka (od 2008 do 2020), Chiny w Londynie, Rosja (do Pekinu), Wielka Brytania w Paryżu oraz Polska w Tokio. Jesteśmy zatem jedynym krajem Unii, który zdobył dziewięć krążków lekkoatletycznych na jednych igrzyskach. Brytyjczycy dokonali tego, kiedy już wystąpili ze Wspólnoty.
Końcówka drugiej dziesiątki światowej to od dawna stałe miejsce Polski w sportowej hierarchii. Ani skoki w górę w klasyfikacji medalowej (jak na przykład na jedenaste miejsce w świecie w Atlancie), ani w dół – jak w Paryżu – nie oddają realnej siły naszego sportu. Nie spadamy nagle z siedemnastego miejsca w świecie na czterdzieste drugie. Ranking wyłącznie medalowy nieco nas w tym przypadku oszukuje. Dodatkowy jeden złoty medal w Paryżu nie sprawiłby, że nasz sport byłby realnie wyżej o trzynaście pozycji. A jeden medal mniej nie sprawiłby, że byłby nagle niżej o dwadzieścia jeden pozycji, jak wynikałoby z klasyfikacji medalowej.
Oczywiście – medale są najważniejsze i to na nich powinna skupiać się strategia rozwoju polskiego sportu w przyszłości. Ale wyciąganie przesadnie dalekich wniosków wyłącznie z liczby i koloru medali może nam zaburzyć realny obraz tego, w czym nasz sport jest silny, a w czym słaby.
Multidyscyplinarni
Polska punktowała w Paryżu w szesnastu różnych dyscyplinach sportu: lekkiej atletyce (20 punktów), kolarstwie torowym (15), wspinaczce (14), kajakarstwie, szermierce (po 12), siatkówce (10), boksie (9,5), pływaniu, zapasach (po 9), kajakarstwie górskim (8), żeglarstwie (7), tenisie, wioślarstwie (6), strzelectwie (5), koszykówce (3) oraz kolarstwie szosowym (1 punkt). Takiej wszechstronności mogą nam pozazdrościć wszystkie wcześniej wymienione kraje o podobnym potencjale. Tylko dwanaście najpotężniejszych krajów świata punktowało w większej liczbie dyscyplin od Polski. Nawet Węgrzy mieli ich o dwie mniej, nie wspominając o Uzbekistanie, który punktował tylko w siedmiu.
Ktoś może powiedzieć, że punkty za miejsca od czwartego do ósmego go nie interesują. Spójrzmy zatem wyłącznie na medale: Polska swoje 10 medali zdobyła w dziewięciu różnych dyscyplinach. Zaledwie trzynaście krajów zdobyło w Paryżu krążki w większej liczbie różnych sportów:
- USA w 34 dyscyplinach
- Francja 27
- Chiny 23
- Wielka Brytania 22
- Australia 20
- Włochy i Niemcy 19
- Japonia 16
- Kanada 15
- Holandia 13
- Hiszpania 12
- Korea Południowa i Brazylia 11
- Nowa Zelandia, Polska 9
- Węgry, Szwecja, Dania 8
Dla porównania w wychwalanym Tokio zdobyliśmy medale w pięciu sportach (lekkiej atletyce, kajakarstwie, wioślarstwie, żeglarstwie i zapasach). Ostatni raz krążki w aż dziewięciu dyscyplinach przywieźliśmy z Atlanty.
Jeszcze bardziej imponująco wyglądamy w zestawieniu historycznym. Dzięki Idze Świątek tenis został dwudziestym sportem, w którym Polska miała medal olimpijski w całej swojej historii. Po kilku dniach dzięki Olom Mirosław i Kałuckiej do listy dopisana została dwudziesta pierwsza pozycja – wspinaczka sportowa. Ile krajów zdobywało w swojej historii medale w większej liczbie dyscyplin letnich? Zaledwie czternaście:
- USA w 44 sportach
- Wielka Brytania w 37
- Chiny i Francja 35
- Kanada 34
- Japonia 33
- Hiszpania 30
- Australia 29
- Niemcy 28
- Szwecja 27
- Włochy 25
- Holandia 24
- Rosja 24
- ZSRR 23
- Polska 21
- Korea Południowa 21
Cieszyć może fakt, że na liście polskich sportów medalowych zaczęły pojawiać się nowe pozycje. Od 1980, gdy zdobyliśmy pierwszy medal w pływaniu, do 2021 roku do zestawienia tego dodaliśmy bowiem jedynie żeglarstwo w Atlancie. Dwa nowe sporty (tenis i wspinaczka) na liście polskich medali na jednych igrzyskach to najlepszy wynik od 1972 roku, gdy w Monachium dołączyły do niej łucznictwo (srebro Ireny Szydłowskiej), judo (srebro Antoniego Zajkowskiego) i piłka nożna.
CZYTAJ TEŻ: MEDALIŚCI-PIONIERZY. DEBIUTANCKIE KRĄŻKI W HISTORII POLSKIEGO SPORTU NA IGRZYSKACH
Trzeba zorganizować igrzyska
Warto także zwrócić uwagę na fakt, że na wymienionej przed chwilą liście krajów z medalami w największej liczbie sportów wyprzedzają nas wyłącznie państwa, które igrzyska letnie już w swojej historii organizowały. Będąc krajem zdecydowanie najbardziej wszechstronnym sportowo spośród światowych mocnych średniaków moim zdaniem powinniśmy realnie planować organizację igrzysk w ciągu najbliższych trzydziestu lat. Wyzwanie jest tym większe, że jeżeli w wyścigu o organizację igrzysk wyprzedzą nas Budapeszt albo Berlin, może to znacząco obniżyć szanse na przyznanie praw do organizacji tej imprezy w tej samej części naszego kontynentu Warszawie czy Krakowowi. Perspektywa polskich igrzysk przed 2060 rokiem wydaje się wówczas mało realna.
Dla osób, które nie cenią sobie wszechstronności, a wolą stawianie na jedną dyscyplinę, igrzyska w Paryżu przyniosły dobrą wiadomość. Zanotowaliśmy dopiero szósty przypadek w historii polskiego sportu, gdy Polska wygrała klasyfikację medalową jakiejkolwiek dyscypliny na danych igrzyskach olimpijskich i dopiero trzeci, gdy wygrała ją samodzielnie, nie dzieląc pierwszego miejsca z innym krajem. W Monachium wygraliśmy klasyfikację medalową piłki nożnej wygrywając turniej męski, gdy turnieju kobiet jeszcze nie było w programie igrzysk. W Barcelonie wygraliśmy obie rozgrywane konkurencje pięcioboju nowoczesnego. W Paryżu okazaliśmy się najlepsi we wspinaczce sportowej dzięki dwóm medalom naszych zawodniczek.
Oprócz nas złoto zdobyły w tej dyscyplinie także Wielka Brytania, Indonezja i Słowenia, ale żaden z tych krajów nie dorzucił drugiego krążka jakiegokolwiek koloru. Chiny zdobyły dwa srebra, USA srebro i brąz, a Austria dwa brązy, ale oczywiście wyniki te stawiają te kraje w klasyfikacji za Polkami ze złotem i brązem na koncie. Oprócz tych trzech przypadków samodzielnych zwycięstw Polski w klasyfikacji medalowej danego sportu, trzykrotnie byliśmy pierwsi ex aequo: w Montrealu w pięcioboju nowoczesnym po jednym złotym medalu mieliśmy my (Janusz Pyciak-Peciak) i Wielka Brytania (drużynowo). Również w 1976 roku wspólnie z Japonią wygraliśmy klasyfikację siatkówki zdobywając po jednym złotym medalu. Ostatni przypadek to już igrzyska zimowe i wspólne z Niemcami zwycięstwo w skokach narciarskich z dzięki dwóm złotym medalom Kamila Stocha w Soczi.
Niestety nie udało nam się zdobyć pierwszego od 1976 roku złotego medalu w sporcie drużynowym. W tym czasie tytuły drużynowych mistrzów olimpijskich zdobywały takie kraje jak: Meksyk, Nigeria, Kamerun, Kanada i Norwegia w piłce nożnej, Węgry, Chorwacja i Serbia w piłce wodnej, Łotwa w koszykówce 3×3, Indie, Pakistan, Belgia, a nawet Zimbabwe w hokeju na trawie, Korea Południowa w piłce ręcznej, Kuba w siatkówce, czy też Nowa Zelandia oraz Fidżi w rugby. Srebrny medal jest jednak dużym pocieszeniem, a dzięki niemu Wilfredo Leon został pierwszym polskim medalistą urodzonym w Ameryce Północnej. Co ciekawe, dotąd jedynym naszym zdobywcą krążka olimpijskiego urodzonym poza Europą był Kazimierz Laskowski. Brązowy medalista w szabli drużynowej z Amsterdamu z 1928 roku urodził się jeszcze w XIX wieku w Troicku w azjatyckiej części ówczesnej guberni orenburskiej Imperium Rosyjskiego.
W Paryżu wywindowaliśmy także pewien rekord świata. Klaudia Zwolińska zdobyła nasz dwudziesty trzeci medal olimpijski w historii w kajakarstwie. W co trudno uwierzyć wielu osobom – ani jeden z tych krążków nie jest złoty! Żaden inny kraj świata nie ma tylu medali w jednym sporcie bez żadnego złotego. Gonią nas: Wielka Brytania w judo, która ma 8 srebrnych i 12 brązowych krążków oraz Japonia w pływaniu synchronicznym z 4 srebrnymi i 10 brązowymi. Blisko była też Indonezja, która w podnoszeniu ciężarów miała wyłącznie siedem srebrnych i osiem brązowych medali, ale Rizki Juniansyah w końcu wywalczył w Paryżu złoto.
Warto pozostać jeszcze przy fantastycznym występie Polek na ściance wspinaczkowej w podparyskim Le Bourget. Złoto i brąz Aleksandr: Mirosław i Kałuckiej to dopiero ósmy przypadek dwóch medali dla Polski w finale tej samej konkurencji. W 1960 roku w wyścigu łyżwiarskim na 1500 metrów srebro wywalczyła Elwira Seroczyńska, a brąz Helena Pilejczyk, a w tym samym roku Ireneusz Paliński wygrał podnoszenie ciężarów w wadze lekkociężkiej, a trzeci był Jan Bochenek. Na dwóch kolejnych igrzyskach w wadze lekkiej wyczyn ten powtarzali złoty Waldemar Baszanowski i brązowy Marian Zieliński. W Moskwie natomiast drugie miejsce za wykonującym swój gest Władysławem Kozakiewiczem zajął Tadeusz Ślusarski. Otrzymał wówczas srebrny medal wraz z Konstantinem Wołkowem z ZSRR. Na kolejne polskie multipodium musieliśmy czekać aż czterdzieści lat. W Tokio rzut młotem wygrali Wojciech Nowicki i Anita Włodarczyk, a brązowe medale dorzucili Paweł Fajdek i Malwina Kopron.
Czy obszerny worek polskich medali w Los Angeles będzie wynikał ze ścisłej specjalizacji naszego sportu, czy też z wielkiej wszechstronności i wskakiwania na podium w wielu różnych sportach – kibicom prawdopodobnie nie robi to wielkiej różnicy. Obyśmy tylko niepotrzebnymi pochopnymi decyzjami nie wylali dziecka z kąpielą i nie pozbawili polskiego sportu tych atutów, którymi wciąż jeszcze mimo wszystko dysponuje.
ABSURDB
Fot. Newspix