Reklama

Gdyby Cracovia i Widzew grały co tydzień i Garfield polubiłby poniedziałki

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

05 sierpnia 2024, 21:20 • 5 min czytania 55 komentarzy

Popularny animowany rudy kot Garfield zasłynął na świecie powiedzeniem, że nie lubi poniedziałków. Wciąż krążą różne teorie, tłumaczące, dlaczego bezrobotny zwierzak miałby nienawidzić pierwszego roboczego dnia w tygodniu. I my dorzucimy kolejną – możliwe, że ich nie lubi przez słabe jakościowo mecze Ekstraklasy, które zwykle odbywają się tego dnia. Starcie Cracovii z Widzewem zadało temu kłam, bo było jednym z najlepszych spotkań w tej kolejce.

Gdyby Cracovia i Widzew grały co tydzień i Garfield polubiłby poniedziałki

Choć na papierze mecz Cracovii z Widzewem wyglądał jak typowy ligowy dżemik, to po dłuższym zastanowieniu się, należałoby zmienić zdanie. Od początku sezonu obie drużyny dają kibicom kolejne argumenty, że chętnie zerwałyby z łatką drużyn prezentujących nudną piłkę. Wszystko za sprawą tego, że na ławkach obu zespołów zasiedli dwaj utalentowani trenerzy, którzy doskonale przygotowali swoich podopiecznych na poniedziałkowe spotkanie.

Starcie rozwścieczonych byków

Od pierwszych minut starcie w Krakowie wyglądało jak pojedynek MMA, w którym po jednej stronie stoi wybitny stójkowicz, a po drugiej artysta parteru. Te dwie przeciwstawne techniki znoszą się w klatce. W końcu jedna musi wziąć górę nad drugą, ale w związku z tym, że klasyczna walka trwa trzy rundy, zmiany płaszczyzn można oglądać co minutę. Cracovia i Widzew ruszyły na siebie niczym rozwścieczone byki. Do tego niepokonane, bo po dwóch kolejkach uzbierały cztery punkty i miały chrapkę, by dołączyć do ligowej czołówki.

Pasy 35-letniego Dawida Kroczka były nastawione na rozciąganie gry i prowadzenie akcji skrzydłami. Na nich kluczowe role mieli odgrywać wahadłowi: napędzony fantastycznym Euro dla Gruzji Kakabadze i Olafsson, a także wspierający ich w drugiej linii Maigaard i Rózga. Błyskawicznie przyniosło to gola. Wrzut z autu Duńczyka, który przed tygodniem strzelił zwycięskiego gola z Rakowem, pozwolił Kallmanowi na wbiegnięcie w pole karne. Fiński napastnik prostym zwodem złamał akcję do środka na prawą nogę i oddał płaski strzał, pokonując Gikiewicza.

Kallman dokonał tego już w czwartej minucie. W drugiej połowie miał kolejną doskonałą okazję. Tym razem dośrodkowanie otrzymał z prawej strony od Kakabadze. Fin wyprzedził Krajewskiego, oddał strzał i piłka po rykoszecie zmierzała do bramki. Wtedy fantastyczną interwencją popisał się Gikiewicz, zatrzymując futbolówkę na linii. Pomimo straconego gola, golkiperowi Widzewa sprzyjało w poniedziałek szczęście, bo tuż po przerwie mógł dostać bramkę za kołnierz po fantastycznym strzale z dystansu Maigaarda. Piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce i drugiego gola Pasów jej kibice nie obejrzeli.

Reklama

Skrzydła kontra środek

Przeciwwagą dla gry skrzydeł Cracovii było zagęszczenie środka pola przez Widzew. 38-letni Daniel Myśliwiec od początku sezonu stara się wymusić na swoich zawodnikach, by przejmowali kontrole nad meczem. Udało się to ze Stalą, ale mecz zakończył się remisem. Tylko częściowo głównie w pierwszej połowie powiodło się to z Lechem, co przyniosło okazały triumf RTS. Dziś też nie udało się zawładnąć przebiegiem starcia od pierwszej do ostatniej minuty, ale ponownie gra łodzian mogła się podobać, szczególnie że piłkarze przyjezdnych nie boją się odważnych akcji.

Od początku sezonu, oglądając grę Alvareza, ręce składają się do oklasków. Hiszpan jest odpowiedzialny w defensywie – dziś fantastyczny powrót za kontrą Rózgi – ustala tempo akcji Widzewa, efektownie drybluje, ale przede wszystkim dokłada to, co najważniejsze, czyli gole i asysty. Ze Stalą popisał się ostatnim podaniem, z Lechem trafieniem. Swoją passę kontynuował w Krakowie. 26-latek popisał się świetnym uderzeniem zza pola karnego w samo okienko bramki Ravasa. Nie doszłoby do niego, gdyby nie fantastyczna postawa Klimka, który na murawie pojawił się dopiero w drugiej połowie.

Gracz Widzewa raz po raz próbował wchodzić w dryblingi, łamiąc dobrze zorganizowaną linię obrony rywali. W końcówce meczu dwukrotnie udało mu się to na tyle dobrze, że zdołał wyłożyć piłkę przed polem karnym do Alvareza. Chwilę później dograł świetnie przed bramkę do Rondicia, notując dwie asysty w kwadrans. Kolejny bardzo udany występ zaliczył również Łukowski, który po transferze z Korony Kielce daje się na nowo poznać w Ekstraklasie. Nie jest to klasyczny skrzydłowy przyklejony do linii. Teraz operuje coraz częściej w środku, czego owocem był jego drugi gol w tym sezonie. 28-latek ponownie popisał się precyzyjnym uderzeniem z dystansu, dzięki czemu może pochwalić się podobnymi statystykami, co Alvarez (dwa gole i asysta).

Warto również wyróżnić Rondicia, który co prawda jest mocno ograniczony technicznie i szybkościowo, ale za to haruje dla zespołu od początku sezonu i w końcu zdobył pierwszą bramkę, którą przypieczętował zwycięstwo nad Cracovią. Wszystko, co dobre zaczyna się jednak od Hanouska, który w tym meczu zaliczył dwie asysty drugiego stopnia, najpierw dobrze rozprowadzając grę do Rondicia na ścianę, a następnie notując świetny odbiór wślizgiem.

I tak w konfrontacji: skrzydła vs środek górą był pomysł Myśliwca, którego ekipa zwyciężyła 3:1. To był naprawdę udany poniedziałek. Możliwe, że i Garfield zmieniłby opinię na temat tego dnia. Nie popsuli go nawet kibice, którym zachciało się biegać po dachu stadionu niczym dachowcom, czym zatrzymali mecz na blisko kwadrans. Nie pomogli tym ani widowisku, ani swojemu zespołowi, który po tej przerwie stracił dwa gole i przegrał mecz, notując pierwszą porażkę w sezonie.

Cracovia – Widzew Łódź 1:3 (1:1)

Reklama

Bramki: Kallman 4′ – Łukowski 21′, Alvarez 84′, Rondić 90+12′

Ravas 4 – Kakabadze 4, Jugas 2 -, Glik 3, Ghita 3, Olafsson 3 – Rózga 4 (Rakoczy 4), Sokołowski 4 (Al-Ammari 4), Maigaard 5 – van Buren 3, Kallman 5

Gikiewicz 6 – Krajewski 5, Żyro 5, Ibiza 4, Kozłowski 5 – Alvarez 6, Hanousek 6, Łukowski 6 (Klimek 7 +)- Sypek 4, Rondić 6, Cybulski 5 (Gong 5)

Sędzia: Przybył 6

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

55 komentarzy

Loading...